Michał Kaczmarczyk: Dzisiejszym spotkaniem rozpoczęłyście prawdziwy siatkarski maraton i trzeba przyznać, że udało wam się bardzo dobrze zagospodarować siły przed nadchodzącym spotkanie w Krasnodarze.
Agata Pura: Bardzo się cieszę, że dzisiaj grałyśmy tylko trzy sety, ponieważ rzeczywiście musimy oszczędzać siły. Za chwilę wyjeżdżamy na mecz do Rosji [kilka godzin po meczu dąbrowianki miały w planach podróż do Wiednia, skąd miały lecieć do Rosji - przyp.red] i czeka nas nieprzespana noc, ale cóż - takie jest życie sportowca. Jak już wspomniałam - dzisiejsze 3:0 jest nam bardzo "na rękę".
Wracając jeszcze do dzisiejszego spotkania, trudno nie wspomnieć o paru sędziowskich kontrowersjach, szczególnie w pierwszym secie meczu. Najwidoczniej są one stałym elementem spotkań z Centrostalem.
- Dobrze, że to zdarzyło się na początku, a nie na końcu meczu. Sędzia też jest człowiekiem, mógł czegoś nie zauważyć i pomylić się. W sumie ta decyzja nie zaważyła na końcowym wyniku. Z chwilą rozpoczęcia następnej akcji zapomniałyśmy zupełnie o tym, co się zdarzyło. Według mnie pan sędzia całkiem nieźle spełniał dzisiaj swoje obowiązki.
W poprzednim meczu z Centrostalem [wygranym przez ekipę z Bydgoszczy 3:2 - przyp.red] to właśnie jedna kontrowersyjna decyzja sędziego zadecydowała o wszej porażce. Jak nastawiałyście się na to spotkanie - czy miało ona charakter pewnego rodzaju zemsty?
- Tamten mecz był w naszej pamięci o tyle, że chciałyśmy wziąć rewanż, natomiast nie rozpatrywałyśmy tego meczu pod kątem naszej wcześniejszej porażki. Wiedziałyśmy, że to będzie inny mecz, bo drużyna z Bydgoszczy w ostatnim czasie rozgrywa bardzo dobre mecze. To była ciężka walka o trzecie miejsce i bardzo cieszymy się, że to my wciąż na nim jesteśmy.
Wcześniejsze spotkania dąbrowskiego MKS-u z drużyną z Bydgoszczy były dużo bardziej zaciętymi starciami niż to niedawno zakończone. Spodziewałyście się trudniejszej przeprawy z bydgoskim Centrostalem?
- Z każdym meczem naprawdę gramy coraz lepiej i jeżeli rzeczywiście zaczynamy grać swoją siatkówkę, nie popełniamy błędów - to nasza gra wygląda naprawdę fajnie. Dzisiaj po raz kolejny pokazałyśmy, że jeśli zagramy swoje, to jesteśmy w stanie wygrać z każdym. Nie spodziewałam się wyniku 3:0, myślałam, że będzie to trudniejszy mecz, ale z takiego wyniku pozostaje się tylko cieszyć.
Niedawno mieliśmy mecz z krasnodarskim Dynamem, po trzech dniach gracie kolejne ważne spotkanie, teraz po męczącej podróży czeka Was trudny rewanż w Pucharze CEV na terenie rywala. Nie macie żadnych obaw o swoją kondycję?
- Nie ukrywam, że teraz jest naprawdę ciężko. Mamy do rozegrania bardzo dużo spotkań, więc w rękach trenera jest teraz to, by odpowiednio porozkładał nasze siły. Teraz Iza [Żebrowska, druga atakująca Tauronu MKS - przyp.red] trochę odpoczywa i to ja mam ją zastąpić, dlatego gram obecnie więcej niż wcześniej. Trener próbuje dokonywać roszad w składzie tak, by każda z nas mogła sobie i pograć, i nieco odpocząć. Cieszy to, że mamy naprawdę bardzo wyrównany skład i wszystkie dziewczyny mogą spokojnie grać w pierwszej szóstce.
Grała Pani przez dwa sezony w lidze rosyjskiej [w drużynie Tulicy Tuła, w latach 2005-2007 - przyp.red]. Czego możemy spodziewać się na terenie rywala?
- Jestem święcie przekonana, że to będzie zupełnie inne spotkanie niż to w Dąbrowie. Myślę, że będzie ono bardzo trudne, a dziewczyny z Krasnodaru zupełnie inaczej podejdą do meczu rewanżowego - wydaje mi się, że w pierwszym meczu one troszeczkę nas zlekceważyły. Musimy z pewnością unikać swoich błędów i nie starać się grać, choć to zabrzmi pewnie śmiesznie, na granicy ryzyka. Musimy pewnie i bezdyskusyjnie zdobywać punkty z ataku i zagrywki, wszak może być bardzo różnie z sędziowaniem. Mam nadzieję, że jeśli powtórzymy naszą grę z pierwszego spotkania, to powtórzymy też i wynik.
Historia dwa razy się nie zdarza, ale silna drużyna z włoskiego Bergamo podobnie jak dąbrowski MKS wygrała w pierwszym spotkaniu, zaś na wyjeździe nie podołała Rosjankom...
- Absolutnie nie jedziemy nastawione na porażkę, będziemy z pewnością walczyć. Mamy o tyle dobrą sytuację, że mamy jeszcze formułę "złotego seta", dlatego jeżeli nie wyjdzie nam mecz, będziemy grać o awans w tym secie. Wtedy jest już loteria i wszystko się może zdarzyć. Będziemy musiały rozstrzygnąć rywalizację w nadchodzącym spotkaniu, ale tak jak mówię - mamy komfortową sytuację związaną ze złotym setem.
Głośno mówi się o wycofaniu się polskich klubów z europejskich pucharów w ramach protestu przeciwko wydatkom związanym z grą w tych rozgrywkach, które są niewspółmierne do korzyści. Znamy zdanie prezesa i trenera, jaka jest opinia siatkarek?
- Wydaje mi się, że sportowo możemy trochę na tym stracić, lecz ja wcale nie dziwię się działaczom i prezesom klubów. To są naprawdę ogromne koszty, które kompletnie się nie rekompensują. Puchar CEV to ogromny wydatek i kluby zamierzają bojkotować taką sytuację, ponieważ w każdych innych rozgrywkach kluby otrzymują pieniądze, które w jakimś stopniu pokrywają koszty udziału w europejskich pucharach. Tutaj po prostu się płaci, także ze wspomnianego punktu widzenia jest to logiczne.
Forma zespołu z Dąbrowy Górniczej przyszła dość szybko, już przed play-offami. Nie obawia się pani, że może ona was opuścić w trakcie najważniejszych gier w sezonie?
- Ciężko mi jest powiedzieć, co będzie w przyszłości. Na razie trzeba się cieszyć z tego, że jest jak jest i że wygrywamy. Nie jestem w stanie przewidzieć, jak odbije się na nas zbliżający się okres dużej ilości meczów; w końcu tez jesteśmy ludźmi i mamy swoją wytrzymałość. Jak już powiedziałam, obecnie trener daje pograć zawodniczkom do tej pory rezerwowym i stara się oszczędzać nasze siły. Mam nadzieję, że razem z pomocą kibiców, którzy są naszym siódmym zawodnikiem, będzie naprawdę dobrze.