Fabian Drzyzga: Cała liga złapała kryzys

Po raz kolejny siatkarze Tytanu AZS Częstochowa wystawili na solidną próbę nerwów swoich kibiców. Częstochowianie w piątek przegrywali już 0:2 z warszawską Politechniką, ale potrafili się podnieść i w tie-breaku przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

Po piorunujących zwycięstwach w pierwszych dwóch setach wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że warszawianie wywiozą z Częstochowy pełną pulę. Podopieczni Radosława Panasa mieli wszystkie argumenty w ręku, ale od trzeciego seta sytuacja na parkiecie zmieniła się, jak w kalejdoskopie. Do głosu doszli częstochowianie i do końca spotkania kontrolowali już jego przebieg. - Począwszy od trzeciego seta zaczęliśmy lepiej zagrywać. Rywale mieli problemy z przyjęciem, a granie na wysokich piłkach nie jest łatwe - podkreślał Fabian Drzyzga - Udało się nam podnieść, skończyliśmy kilka kontr i wygraliśmy seta, a potem kolejne dwa. Myślę, że tym elementem przegraliśmy również dwa pierwsze sety. Warszawianie "kopali" zagrywką, a my nie mogliśmy sobie poradzić z przyjęciem.

Częstochowianie, choć konsekwentnie gromadzą na swoim koncie kolejne punkty, to nie zachwycają swoją formą i wciąż przeplatają momenty dobrej gry ze słabymi. - Gdybym znał odpowiedź dlaczego tak się dzieje, to byłoby fajnie i stosowalibyśmy się do tego. Powiedzmy, że wpływ na to ma mało czasu na trening i poprawienie pewnych elementów. Gdybym wiedział, co się z nami dzieje, to powiedziałbym wszystkim i poziom naszej gry byłby wyższy. Nie ma co ukrywać, że poziom spotkań w naszej lidze był bardzo niski w ostatnim czasie. Kluby zagrały bardzo dobrze w europejskich pucharach, ale w lidze był lekki dołek - mówi 21-letni rozgrywający.

Fabian Drzyzga krytycznie ocenia poziom ostatnich spotkań PlusLigi

Trudno nie zgodzić się ze zdaniem Drzyzgi. W ostatnim czasie poziom nawet szlagierowo zapowiadających się spotkań był niezwykle rozczarowujący. Niektóre zespoły łapią już drugi oddech, bo natłok gier w tym sezonie jest niezwykle wysoki. Nie wspominając już o klubach, które PlusLige muszą godzić z występami na arenie europejskiej. - Ciężko powiedzieć, co się dzieje i co jest tego przyczyną. Kryzys złapała chyba cała liga. Niektóre, jak Resovia, czy Skra mają pewne usprawiedliwienie w postaci gry w pucharach, ale są jeszcze pozostałe drużyny. Za przykład niech posłuży ostatni mecz w Bydgoszczy, który trzeba kompletnie wymazać z pamięci. Cieszymy się ze zwycięstwa, ale jedyną rzeczą, którą można zapamiętać z tego spotkania jest statuetka MVP dla jednego z zawodników. Poza tym, to mecz po prostu się odbył - dodaje Drzyzga z wyraźnie nietęgą miną.

Nie zmienia to jednak faktu, że częstochowianie konsekwentnie zbliżają się do udziału w półfinale. Po piątkowym zwycięstwie przewaga nad piątą w tabeli Politechniką wzrosła już do dziesięciu punktów i można zaryzykować stwierdzenie, że podopieczni Marka Kardosa są już jedną nogą w półfinałach. - Półfinał jest blisko, ale nie popadamy w żaden hurraoptymizm. Musimy się powstrzymać z opiniami, że jesteśmy już w "czwórce". Jeszcze wiele meczy przed nami i musimy zdobyć kilka punktów. Miejmy również nadzieję, że Warszawa ich nie zdobędzie. Jesteśmy na trzecim miejscu i chcemy je utrzymać - dodaje Drzyzga. Teraz przed częstochowskim zespołem pojedynki z ligowymi potentatami - PGE Skrą Bełchatów i Asseco Resovią Rzeszów, w których Akademicy będą musieli wspiąć się na wyżyny umiejętności. - Przed nami faktycznie ciężkie spotkania, ale nie będziemy wychodzić z szatni już na straconej pozycji. Będziemy walczyć, a co się uda wywalczyć, to będzie nasze - kończy Fabian Drzyzga.

Komentarze (0)