Najpierw wygrana z EC Sandeco TPS Rumia, potem wyeliminowanie czeskiego zespołu z Brna, następnie bezdyskusyjna wiktoria nad łódzką Organiką i w końcu zwycięski dwumecz z wicemistrzyniami Rumunii. Zespół Waldemara Kawki po początkowej zniżce formy zaczyna grać taką siatkówkę, jaką pragnęliby oglądać kibice drużyny z Dąbrowy Górniczej. Podobnego zdania jest też sam trener Tauronu MKS: - Wyniki są bardzo satysfakcjonujące i na pewno chcielibyśmy je utrzymać. Natomiast jeśli chodzi o naszą grę, ostatnio zagraliśmy dobrze dwa i pół seta z Łodzią [3:0 z Organiką Budowlani Łódź, 8 stycznia br. - przyp. red], choć w tym meczu było parę naszych przestojów. Dziś przeciwnik nie zmusił nas do specjalnego wysiłku i graliśmy skoncentrowani. Nasza gra rzeczywiście wygląda coraz lepiej; wiedzieliśmy dobrze, że początek sezonu może być trudny, ponieważ brakowało zgrania, a część dziewczyn dołączyła do nas bardzo późno. Szukaliśmy cały czas wyjściowej szóstki, teraz jej wybór wydaje się nieco jaśniejszy. Nabieramy pewności siebie i nie popełniamy takiej ilości błędów - ocenił ostatnie mecze swoich podopiecznych trener Kawka.
Przed rozpoczęciem sezonu w Dąbrowie Górniczej mówiono o wysokich aspiracjach klubu w Pucharze CEV, sugerowano nawet, że zagłębiowska drużyna może wygrać cały turniej. Trener Kawka, zapytany o obecną opinię na temat możliwości swojego zespołu w europejskich pucharach, przyznał, że osiągnięcie w nich dobrego wyniku nie będzie prostym zadaniem: - Na pewno będziemy robić wszystko, by pokonać kolejnego przeciwnika i zajść w tych rozgrywkach jak najwyżej. W tym roku formuła Pucharu CEV niestety trochę się zmieniła – teraz, w 1/4 finału, dochodzą cztery zespoły z Ligi Mistrzyń. W normalnej formule bylibyśmy już w pierwszej czwórce. Tak naprawdę nie wiemy jeszcze, jakie to będą zespoły, nie wiemy, jakim systemem będziemy grać, ale w takiej sytuacji po prostu trzeba walczyć. Zrobimy wszystko, by zajść w Pucharze jak najwyżej, natomiast trudno mi stwierdzić, czy zdobędziemy w nim pierwsze miejsce. Chcielibyśmy to zrobić – tyle mogę powiedzieć - oznajmił dąbrowski szkoleniowiec.
Bardzo zabawnym i zapadającym w pamięć momentem środowego meczu była końcówka trzeciego seta, podczas której dąbrowski klub kibica skandował w kierunku trenera MKS-u "Wpuść Marcelinę, hej Waldek, wpuść Marcelinę". Najbardziej zagorzali fani Zagłębianek mieli na myśli oczywiście Marcelinę Nowak, młodą atakującą dąbrowskiego klubu, która jeszcze nie miała okazji wystąpić w oficjalnym meczu swojego zespołu. Czy taki moment przyjdzie niebawem? - Na pewno przyjdzie, bo to jest młoda, perspektywiczna zawodniczka. Dzisiaj nie grało kilka innych zawodniczek, które mogły grać, poza tym w trzecim secie, kiedy wynik spotkania był już właściwie pewny i nie było konieczności robienia zmian, nie opłacało się wprowadzać nierozgrzanej zawodniczki na sam koniec seta. Mogło to przecież grozić jej kontuzją. Natomiast myślę, że nadejdzie taki moment, kiedy Marcelina zadebiutuje; na razie ma się po prostu uczyć, trenować i grać z nami - podsumował trener.
Kibicom zgromadzonym w Hali Centrum z pewnością rzucił się w oczy brak w składzie meczowym przyjmującej Elżbiety Skowrońskiej, która leczy uraz kolana. Trener Kawka uspokaja fanów klubu z Dąbrowy: - Elżbieta jest już po zabiegu i jesteśmy już trochę mądrzejsi co do tego, jak będzie wyglądała rehabilitacja. Myślę, że już za trzy tygodnie Ela wróci do składu i gry - obwieścił szkoleniowiec Tauronu MKS.