Stawiajmy na polskich szkoleniowców - rozmowa z trenerem Janem Suchem

- Mamy młodych, zdolnych szkoleniowców, którzy nie dostają szansy rozwoju. Obcokrajowcy biorą większe pieniądze, ale nie pracują lepiej od Polaków - twierdzi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Jan Such, doświadczony trener, który w poprzednim sezonie pracował w Jadarze Radom, a wcześniej chociażby z Resovią Rzeszów, Jastrzębiem Borynia, Mostostalem Kędzierzyn-Koźle i klubami zagranicznymi.

Piotr Stosio: Co u pana słychać? Po odejściu z Jadaru nie było o panu zbyt głośno.

Jan Such: To prawda. Na razie spędzam czas spokojnie. Mieszkam w Rzeszowie, ale aktualnie przebywam w Warszawie, gdzie pracuje moja córka. Niedługo wracam jednak do domu. U mnie jest cisza i spokój. W lidze zatrudniani są zagraniczni trenerzy, a ja powoli wybieram się na emeryturę.

Czy patrząc z perspektywy kilku ostatnich miesięcy ma pan żal do działaczy lub prezesa Kupidury o sprzedanie licencji Jadaru na grę w PlusLidze?

- Nie, nie. Z prezesem Kupidurą rozstaliśmy się wspaniale. Niedawno nawet złożyliśmy sobie życzenia świąteczne, był w Szczyrku na nartach i zadzwonił do mnie. Zresztą jesteśmy w stałym kontakcie. Finansowo coraz trudniej było utrzymać zespół Jadaru. Pan Kupidura nie mógł i ja podzielałem jego zdanie. Utrzymaliśmy się w lidze, ale skorzystała na tym Politechnika. Mam dzisiaj satysfakcję, podobnie jak prezes, że czterech byłych zawodników Jadaru gra w pierwszej szóstce warszawskiego klubu, który gra rewelacyjnie. Maikel Salas, Ardo Kreek, Robert Prygiel i Wojciech Żaliński. Prezes Dolecka zbudowała zespół na graczach Jadaru. Zawodnicy z Radomia spisują się wspaniale.

Trener Panas dosyć szybko złożył zespół z dwóch najgorszych drużyn poprzedniego sezonu.

- Doszedł jeszcze Bartman, Kubiak i Marcin Nowak, który odrodził się niesamowicie w Warszawie. Wspaniale współpracuje z Salasem. Uważam, że Kubańczyk jest jednym z lepszych rozgrywających w Polsce. Gdy przychodziłem do Radomia, siedział na ławce. Dałem mu szansę i spisuje się od dłuższego czasu coraz lepiej. Radek Panas ułożył to bardzo fajnie, bo jest dobrym szkoleniowcem. I uważam, że nie potrzeba w lidze Rumunów i Włochów, którzy nie znają polskich realiów. Polscy trenerzy: Panas, Stelmach, Nawrocki radzą sobie lepiej niż ci z zagranicy.

Mówił pan o emeryturze. Nie zamierza pan wrócić do trenerki?

- Jeśli pojawiłaby się jakaś propozycja to jeszcze chyba tak. Z tym, że na określonych zasadach. Uważam, że jeżeli przyjmowałbym jakieś zadanie, to musiałoby się wiązać z konkretnym wynagrodzeniem, coś za coś. Czyli określona kwota za utrzymanie, gdyby nie było utrzymania, nie byłoby też pieniędzy. Dzisiaj trenerzy biorą pracę, żeby ją mieć, nie po to, by ją szanować. Ja przez trzydzieści lat pracy trenerskiej nigdy nie spadłem z ligi, wszystko dzięki ciężkiej pracy.

W obecnym sezonie były trzy zmiany trenerów w PlusLidze. Kluby wykazywały zainteresowanie pana osobą?

- Były głosy, ale nikt do mnie nie zadzwonił. Na razie spędzam czas spokojnie i wcale się tym nie denerwuję. Chciałbym zaznaczyć, że nigdy do nikogo nie dzwoniłem i nie składałem żadnych ofert. Jeśli pojawiały się wcześniej - z Mostostalu, Jastrzębia, Resovii, albo z Jadaru to zgadzałem się i podejmowałem pracę.

Sądząc po pana wypowiedziach z poprzedniego sezonu, chyba nie chciałby pan pracować w Wieluniu?

- Najpierw musielibyśmy porozmawiać o tym, na jakich warunkach pracowałbym w klubie. Wiadomo, że jest za późno na miejsce w pierwszej szóstce. Zespół czeka ciężka walka o utrzymanie. Zostały cztery mecze i trzeba utrzymać dziewiąte miejsce. Drużyna z Wielunia ma dobre przyjęcie, niezłych środkowych. Widziałem ich w Krośnie. To jest zespół, który, jeżeli dostałby "kopa", mógłby jeszcze wiele osiągnąć.

Działacze klubów PlusLigi zatrudniają ostatnio głównie obcokrajowców. Jak pan myśli, dlaczego?

- W jakimś stopniu rozumiem stawianie na obcokrajowców. Też kiedyś pracowałem zagranicą. Prowadziłem reprezentację Szwajcarii i kluby we Francji: Lyon, Grenoble. Nad Sekwaną i we Włoszech pracowali też Ambroziak, Gawłowski, Bosek i Skiba. Tamtejsi trenerzy uczyli się od nas, z czasem jednak nas wypieprzyli i zajęli nasze miejsce. Uważam, że zbyt często stawiamy na cudzoziemców. Mamy młodych, zdolnych szkoleniowców, którzy nie dostają szansy rozwoju. Obcokrajowcy biorą większe pieniądze, ale nie pracują lepiej od Polaków. W trenowaniu siatkówki najważniejsza jest kwestia porozumienia z zawodnikami. Polakom jest dużo łatwiej, znajomość ligi jest bardzo ważna. Przychodzi natomiast taki Rumun, który nie zna nikogo. Inny przykład to Włoch Bernardi, który w Jastrzębiu na zagrywkę wstawia często Pawlińskiego. Powtarza to, co robili inni, bo nie zna zbyt dobrze tych zawodników. Moim zdaniem, kluby zapłacą frycowe za stawianie na cudzoziemców.

Obserwuje pan PlusLigę z boku...

- Oglądam wszystkie spotkania. Mam analizy meczów, gry każdego z zawodników. Rewelacją jest AZS Częstochowa i brawa dla prezesa Pakosza. Postawił na Słowako-Polaka Kardosa. Trafił świetnie, bo drużyna gra wspaniale. Doskonale też radzi sobie Politechnika, ale jest kilka niewypałów. Trudności ma ZAKSA, która powinna się pozbierać. Olbrzymią porażką jest postawa Jastrzębia, podobnie jak AZS-u Olsztyn. Po za tym wielka pochwała dla Farta. Trener Daszkiewicz złożył zespół stworzony z niewielkich pieniędzy. Bo na tym to wszystko polega. Jako przykład mogę podać swoją pracę w Resovii, gdzie miałem dziesięciokrotnie mniejszy budżet niż jest obecnie. Wielkiej różnicy w grze nie widzę.

A kogo mógłby pan wyróżnić na plus?

- Na pewno Nowaka. Myślałem, że to końcówka jego kariery, ale przy Salasie gra doskonale. Po za tym Kubiaka i bardzo dobrą dyspozycję Kubańczyka, który wygrał rywalizację z Nerojem. W pozostałych zespołach nie ma większych rewelacji.

Niedługo poznamy nowego trenera reprezentacji Polski. Domyślam się, że skłania się pan ku opcji z Polakiem

- Podobnie jak prezes Przedpełski jestem za Polakiem. Nasi szkoleniowcy są znacznie tańsi, po za tym łatwiej będzie mu się dogadać, bo nie będzie sztabu obcokrajowców. Oczywiście trener kadry powinien dostać do pomocy kilka osób. Kiedyś, gdy pracowałem jako trener, robiłem wszystko. Odpowiadałem za odnowę, byłem kierownikiem drużyny. Dzisiaj jest inaczej. Myślę, że polski trener poradzi sobie nie gorzej niż poprzednicy. Pamiętamy jak było w ostatnich latach. Lozano pierwszy rok miał świetny, ale potem reprezentacja grała tragicznie, Castellani podobnie. Obserwuję Jacka Nawrockiego, jego wskazówki w trakcie meczu i współpracę z zespołem. Ma poszanowanie w takim zespole jak Skra, więc miałby je również w reprezentacji.

Więc pan postawiłby na Jacka Nawrockiego?

- W pewnym momencie zastanawiałem się nad Grześkiem Wagnerem, który jest tak samo ambitny jak jego ojciec. Z tym, że ambicja czasem go przerasta. Nie wiem, czy nie przełożyłoby się to na konflikt z zawodnikami.

A co pan sądzi o Radosławie Panasie i Krzysztofie Stelmachu? Dla nich chyba jest jeszcze za wcześnie.

- Tak, za wcześnie. Z całym szacunkiem dla trenera Stelmacha, ale nie osiągnął jeszcze żadnego wyniku. Musi najpierw wykazać się w lidze. Podobnie z szacunkiem podchodzę do trenera Panasa, jednak w poprzednim sezonie spadł z ligi. W obecnym sezonie jego drużyna gra doskonale. Uważam jednak, że trzeba się pokazać nie tylko jednorazowym wyczynem.

Trener Jan Such (z lewej) i prezes Jadaru Tadeusz Kupidura

Komentarze (0)