Siatkarze Skry Bełchatów drugi raz z rzędu sięgnęli po klubowe wicemistrzostwo świata, ale wyjeżdżając do katarskiego Doha założyli sobie walkę o najważniejsze trofeum. Srebro nie jest porażką, ale mistrzowie Polski po turnieju nie kryli rozczarowania takim wynikiem. Przed finałowym meczem kibice nie tylko Skry, ale i z całej Polski z nadzieją patrzyli na końcowy sukces, bo Skra ograła miesiąc wcześniej w Lidze Mistrzów Trentino BetClic 3:0.
- Nie wiem, co tak naprawdę się stało. Wszyscy bardzo się staraliśmy, ale czuliśmy, że czegoś w naszej grze zabrakło. Nie chcę mówić czego, bo to już należy do trenera - stwierdził Paweł Zatorski w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
Dla 20-letniego siatkarza KMŚ były do tej pory największym sprawdzianem jego umiejętności i wytrzymałości psychicznej w tym sezonie. Wychowanek Skry wyszedł z tej próby zwycięsko i został nagrodzony statuetką dla najlepszego libero turnieju. Przed sezonem, kiedy Zatorski przechodził do zespołu Jacka Nawrockiego z AZS-u Częstochowa, niejeden kibic zastanawiał się, czy tak młody zawodnik poradzi z presją gry w najlepszym polskim teamie ostatnich lat. Wychowanek Skry pokazuje jednak, że jest w stanie dorównywać poziomem swoim starszym kolegom.
- To była bardzo miła, ale też - nie ukrywam - bardzo zaskakująca nagroda. Do tej pory nie zdarzało mi się, że dostawałem indywidualne nagrody. To wyróżnienie bardzo cieszy i mobilizuje do dalszej, jeszcze mocniejszej pracy. Ale to tylko dodatek do głównej nagrody, jaką jest srebrny medal i wicemistrzostwo świata - cieszy się młody libero. - Po wypożyczeniu do Częstochowy wróciłem do swojego macierzystego klubu. Jestem dopiero na początku swojej kariery, przede mną więc jeszcze długi dystans do pokonania - powiedział siatkarz.
Po emocjach związanych z KMŚ siatkarze Skry wracają na ligowe parkiety. Bełchatowianie w środę zmierzą się w hicie PlusLigi z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. W czwartek w zaległym spotkaniu będą podejmować siatkarzy Resovii Rzeszów.