Kibice w Bielsku-Białej długo czekali na start nowego sezonu w wykonaniu swoich ulubienic. Pierwszy mecz ekipa mistrzyń Polski rozegra jednak na wyjeździe, ale od razu w ramach Ligi Mistrzów i z silnym rywalem - włoskim Scavolini Pesaro. BKS Aluprof zakończył tym samym okres żmudnych przygotowań do nadchodzących rozgrywek. - Pracowaliśmy intensywnie nad wytrzymałością i siłą, bo tu tkwiły spore rezerwy. Poza tym zależy nam, by grać szybciej i wciąż nad tym pracujemy, bo jeszcze nie osiągnęliśmy zakładanego poziomu. Zdaję sobie sprawę, że potrzeba na to znacznie więcej czasu, bo nie da się zmienić sposobu gry z dnia na dzień. Widać już pewne pozytywne zmiany, ale tak naprawdę w meczach o stawkę przekonamy się, jak dużo nam jeszcze brakuje - uważa Grzegorz Wagner.
Wśród najtrudniejszych rywali w grupie E trener bielszczanek wymienia zwłaszcza azerską Rabitę Baku. - Z czysto teoretycznego punktu widzenia w mojej opinii najmocniejszy personalnie w naszej grupie wydaje się zespół Rabity Baku. Silna jest również drużyna z Pesaro, z którą zmierzymy się już w środę. Mają w składzie przecież tak doskonałe atakujące, jak Holenderka Manon Flier czy Amerykanka Destiny Hooker, które świetnie spisywały się podczas niedawnych mistrzostw świata. Oczywiście dwie zawodniczki na tej samej pozycji, to pewnie problem i zobaczymy co wymyśli trener Scavolini Paolo Tofoli. To nie nasz kłopot, musimy skupić się na tym, by zagrać jak najlepsze spotkania przeciwko tak renomowanym przeciwniczkom - twierdzi trener.
- Nie chcę mówić, że mecz we Włoszech będzie kluczowy dla naszych dalszych losów w Lidze Mistrzyń, ale z całą pewnością niezwykle ważny. Dinamo Bukareszt to jedna, wielka niewiadoma i w teorii chyba najsłabszy zespół w tej grupie. W każdym razie tak my, jak i pozostałe polskie drużyny trafiły do silnych grup - zaznacza.