Daniel Pliński o reprezentacji: Skrzydła podcięła nam porażka z Brazylią

Z pewnością nie tak wyobrażali sobie polscy kibice występ reprezentacji Daniela Castellaniego podczas mistrzostw świata rozgrywanych we Włoszech. "Biało-czerwoni" nie ukrywali medalowych aspiracji jednak przedwcześnie zakończyli udział w turnieju i zajęli miejsce poza dwunastką. - Ta porażka bardzo nas boli - mówi wielki nieobecny w naszej kadrze, Daniel Pliński, którego z wyjazdu do Włoch wyeliminowała kontuzja barku.

W tym artykule dowiesz się o:

32-letni środkowy staje w obronie swoich kolegów i apeluję do kibiców. Porażka w takim stylu pozostawiła już bowiem ogromny ślad w psychice podopiecznych Daniela Castellaniego i jego zdaniem kolejne akty potępienia i frustracji nie maja racji bytu. - Wszyscy marzyli i mówili o pierwszej czwórce, ale takie jest życie i taki jest sport. Czasami w życiu nie wychodzi tak jak byśmy chcieli, podobnie jest w sporcie. Chłopakom jest bardzo przykro, nam także. Ta porażka bardzo nas boli i proszę sobie wyobrazić, co dzieje się teraz z chłopakami. Bardzo bym prosił wszystkich o wyrozumiałość, bo nie wszystko w życiu wychodzi - prosi Pliński.

Nie ulega wątpliwości, że nasi reprezentanci padli ofiarą systemu turniejowego, wokół którego zdążyła się już rozpętać prawdziwa burza. 32-latek stroni jednak od oceny i wysuwania takowych wniosków. - Nie chciałbym się na ten temat wypowiadać. Tyle już zostało powiedziane, że nie chciałbym wyrażać swojego zdania.

Po pierwszej fazie turnieju wszystko wydawało zmierzać w dobrym kierunku. Polacy w pierwszej grupie nie zaznali goryczy porażki i awansowali dalej z trzema zwycięstwami na koncie. W kolejnym etapie turnieju los nie był już jednak łaskawy dla naszej reprezentacji i dwie porażki z Brazylią i Bułgarią sprawiły, że nasz zespół pożegnał się z mistrzostwami. Kluczowa zdaniem Plińskiego okazała się porażka z Canarinhos. - Myślę, że skrzydła podcięła nam porażka z Brazylią. Straciliśmy troszkę pewności siebie i to zaważyło. Twierdzę, że byliśmy lepszym zespołem, niż Bułgaria, ale zadecydowała dyspozycja dnia, a wówczas Bułgarzy byli lepsi - dodaje.

32-latek z powodu kontuzji poczynania swoich kolegów musiał oglądać na "szklanym ekranie", przed odbiornikiem telewizyjnym. Jak ogląda się turniej w roli telewidza, a nie zawodnika? - Bardzo ciężko. Bardzo chciałem tam być, ale niestety zdrowie mi nie pozwoliło. Najprawdopodobniej była to dla mnie ostatnia szansa by zagrać na takich mistrzostwach, bo za cztery lata będę miał 36 lat. Takie rzeczy są jednak wkalkulowane w naszą pracę. W przeszłości wielu znakomitych graczy przez kontuzję nie jechało na wielkie imprezy. Jest mi na pewno bardzo przykro. Mam tylko nadzieję, że mój bark dojdzie do normalnej sprawności i będę mógł uczestniczyć w spotkaniach ligowych - kończy środkowy bełchatowskiej Skry.

Komentarze (0)