Ryszard Bosek: To będzie trudne, ale trzeba zapomnieć

To co zaprezentowali reprezentanci Polski podczas turnieju eliminacyjnego do Mistrzostw Europy trudno nazwać inaczej, jak kompromitacją. Biało-czerwoni przegrali z 50. w rankingu FIVB Estonią i debiutującą na światowych arenach Czarnogórą. - To będzie bardzo trudne, ale nasi siatkarze muszą o tym zapomnieć - twierdzi Mistrz Olimpijski i Mistrz Świata Ryszard Bosek.

W tym artykule dowiesz się o:

- Jest to zbyt mało czasu, żeby coś zmieniać w sensie szkoleniowym - mówi Ryszard Bosek. - Można oczywiście wymienić w składzie jakiegoś zawodnika, któremu na przykład coś dolega bo nie grał w Tallinie. Jednak reprezentanci Polski muszą zakasać rękawy i pokazać, że są prawdziwymi mężczyznami. Albo stać ich na awans, albo nie.

Trener zespołu Estonii Avo Keel nakazał swoim graczom stosowanie w niedzielnym meczu bardzo mocnego serwisu. - Gospodarzom wychodziły zagrywki, to prawda, ale w Olsztynie byli ci sami gracze i był ten sam serwis - twierdzi Ryszard Bosek. - Po Mistrzostwach Europy w Moskwie wydawało się, że już nie może być gorzej, a okazuje się, że kto tak rozumował, to był w błędzie. Może Polski zabraknąć w następnym czempionacie. Wydawało się, że jest to wielka abstrakcja - przyznał Bosek.

Były Mistrz Olimpijski powiedział, że zapomnieć o tym niepowodzeniu będzie bardzo trudno, ale to należy przede wszystkim zrobić w najbliższych dniach. - Zrobił się duży kłopot. Proszę mi pokazać takiego, który wierzył że tak się stanie. Jak przyznał Avo Keel po turnieju w Olsztynie liczył co najwyżej na drugie miejsce w tabeli. Dojrzał szansę wygrania z Polską po jej przegranej z Czarnogórą. Jednak nawet po tej pierwszej "wpadce" w Polsce nikt nie miał wątpliwości, że było to jednorazowe niepowodzenie - wypadek przy pracy.

Przypomnijmy, że w Olsztynie grała głównie tak zwana Częstochowa, czyli zawodnicy reprezentujący w minionym sezonie barwy wicemistrzów Polski Wkręt-Metu: Paweł Woicki, Krzysztof Gierczyński, Piotr Nowakowski i Marcin Wika uzupełnieni Mariuszem Wlazłym oraz Danielem Plińskim. Niestety nasz "as" Paweł Zagumny niczego wielkiego nie wniósł w rozegranie zespołu.

Źródło artykułu: