Co zdaniem Doroty Świeniewicz było tym elementem kluczowym, który miał wpływ na wygraną bielszczanek w piątym spotkaniu finałowym z Muszyną? - To, że rywalizacja zakończyła się w pięciu spotkaniach, to znaczy, że spotkały się naprawdę dwa równorzędne zespoły i dzisiaj wygrał ten, który miał twardszą głowę, tak powiem, kto był odporniejszy psychicznie - przekonywała po niedzielnym meczu doświadczona przyjmująca.
Świeniewicz jeszcze nie tak dawno zmagała się z kontuzją barku. Jednak w niedzielnym meczu nie było po niej widać niedawnych problemów zdrowotnych. - Z barkiem już jest dobrze. Nie mogę narzekać, bo naprawdę jestem szczęśliwa. Jak wchodziłam na boisko to wcale nie myślałam, że tam mnie może jakoś ręka boleć - tłumaczyła.
Jak siatkarka oceniła cały kończący się sezon, w którym jej drużyna oprócz mistrzostwa Polski miała także nieudane występy w Pucharze Polski oraz w Lidze Mistrzyń. - Na razie póki co chciałybyśmy się nacieszyć tym złotym medalem. A rozliczane za to, co było przed tym finałem, a więc za Puchar Polski i Ligę Mistrzyń, będziemy później przez prezesa i działaczy - zakończyła.