ZAKSA wiceliderem, obie drużyny spotkają się w play-off'ach - relacja z meczu ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - AZS UWM Olsztyn

Pojedynek ZAKSY Kędzierzyn-Koźle z AZS-em UWM Olsztyn zakończył się pewną wygraną podopiecznych Krzysztofa Stelmacha. Zwycięstwo zapewniło drużynie z Opolszczyzny drugie miejsce w tabeli po rundzie zasadniczej. Zespół z Warmii i Mazur za tydzień ponownie zagra w Kędzierzynie-Koźlu, ponieważ obie ekipy walczyć będą w pierwszej rundzie play-off.

AZS UWM Olsztyn do piątkowego meczu podszedł bez zbędnej presji, ponieważ ich miejsce w tabeli nie mogło ulec zmianie bez względu na wynik. ZAKSA natomiast musiała wygrać za trzy punkty, by być pewnymi drugiego miejsca po rundzie zasadniczej. Trener przyjezdnych, Mariusz Sordyl dał szansę gry zawodnikom, którzy we wcześniejszych spotkaniach nie mieli szansy pokazania się na parkiecie.

Początkowa faza pierwszego seta była bardzo wyrównana. Kibice byli świadkami dobrej gry wszystkich zawodników, a na wyróżnienie zasługuje rewelacyjna dyspozycja obu zespołów w defensywie. Na pierwsze przerwie technicznej prowadzili olsztynianie (7:8), na drugiej przewagę jednego oczka mieli już siatkarze ZAKSY (16:15). Po powrocie na parkiet podopieczni Krzysztofa Stelmacha przyspieszyli. Dwa ataki Jakuba Jarosza pozwoliły jego drużynie wyjść na prowadzenie dwoma punktami (18:16). Przy stanie 20:18 zaczęli mylić się Akademicy. Błędy Wojciecha Winnika i Dawida Guni praktycznie przesądziły o losach tej partii (22:18). Czas wzięty przez szkoleniowca przyjezdnych na niewiele się zdał. Seta zakończył atakujący kędzierzynian (25:22).

W drugiej odsłonie ZAKSA od początku narzuciła rywalom swój styl gry. Akademicy mieli problem z przyjęciem bardzo mocnych zagrywek rywali, przez nie byli w stanie wyprowadzać szybkich akcji. Kędzierzynianie już na początku wyrobili sobie niewielką przewagę, przez co mogli pozwolić sobie na nietypowe zagrania. Kiwka Michała Masnego dała jego drużynie najpierw ósme (8:5), a później dziewiąte oczko (9:6). W dalszej części tej partii istniał tylko jeden zespół. Bardzo dobrze prezentowali się środkowi ZAKSY, Wojciech Kaźmierczak i Jurij Gladyr. Akademicy nie byli w stanie dogonić rywali, ponieważ sami popełniali wiele niewymuszonych błędów. Autowy atak Tomasza Tomczyka doprowadził do wyniku 21:15. Seta zakończyły dwa bloki na Pawle Siezieniewskim (25:15).

W trzeciej odsłonie kędzierzynianom nie pozostało nic innego jak postawić kropkę nad i. Już na początku pokazali, że nie zamierzają przedłużać meczu. Po asie serwisowym Michała Masnego było już 3:0. Akademicy otrząsnęli się jednak z nieprzyjemnego dla nich rozpoczęcia i po akcji Artura Jacyszyna było 7:7. Po pierwszej przerwie technicznej zawodnicy ZAKSY powrócili do swojej gry i stopniowo "odjeżdżali" rywalom. Jakub Jarosz dał swojej drużynie najpierw trzynaste (13:11), a następnie siedemnaste oczko (17:13). Po tym jak zablokowany został Dawid Gunia (20:15), olsztynianie jakby stracili ochotę do gry. Podopieczni Krzysztofa Stelmacha pewnie kroczyli do wygranej. Mecz zakończył atak z drugiej linii Michała Ruciaka (25:19). Należy zaznaczyć, że oba teamy rewelacyjnie spisywały się w defensywie, czego odzwierciedleniem było wybranie Marcina Mierzejewskiego na MVP spotkania.

Zwycięstwo w piątkowym meczu zapewniło ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle drugie miejsce po rundzie zasadniczej. AZS Olsztyn zakończył pierwszą część sezonu na siódmej lokacie. W play-off'ach obie drużyny spotkają się ponownie. Kędzierzynianom o wygraną nie będzie wtedy łatwo, ponieważ jak wiadomo play-off'y rządzą się swoimi prawami.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - AZS UWM Olsztyn 3:0 (25:22, 25:15, 25:19)

ZAKSA: Michał Masny, Robert Szczerbaniuk, Jakub Jarosz, Jurij Gladyr, Tuomas Sammelvuo, Michał Ruciak, Marcin Mierzejewski (libero) oraz Wojciech Kaźmierczak.

AZS UWM: Jakub Oczko, Artur Jacyszyn, Dawid Gunia, Paweł Siezieniewski, Wojciech Winnik, Tomasz Stańczuk, Krzysztof Andrzejewski (libero) oraz Paulo Anchieta Pinto, Tomasz Tomczyk, Tomasz Józefacki, Marcelo Hargreaves, Maciej Kusaj.

Sędziowie: Piotr Król (pierwszy), Wojciech Maroszek (drugi).

MVP: Marcin Mierzejewski.

Komentarze (0)