Jakub Oczko (kapitan AZS): W czwartek już mówiłem, że przyjechaliśmy do Bydgoszczy po jakieś punkty. Dla nas to zwycięstwo jest niezwykle cenne w kontekście układu tabeli. W szatni przed wyjściem na parkiet czuliśmy się mocni. Bardzo dziękuję naszym kibicom za fantastyczne wsparcie i doping.
Piotr Gruszka (kapitan Delekty): Po takim meczu trudno w zasadzie cokolwiek powiedzieć. Mieliśmy spore problemy z wykończeniem akcji, co było widać w końcówkach poszczególnych setów. Doszedł do tego strach przed zdobyciem punktów. Ponadto przyjęcie nie było w naszym wykonaniu złe, ale popełniliśmy masę błędów w obronie. To jest przegrana w kiepskim stylu. Brak pewności siebie było widać chociażby wtedy, kiedy piłka przechodziła przez pojedynczy blok. Wtedy nie ma tego, co robi się naturalnie na treningach. Zabrakło agresji, bo jeśli się wygrywa to wtedy wszystko wychodzi zdecydowanie lepiej.
Mariusz Sordyl (trener AZS UWM): To było trudne spotkanie dla obu drużyn. Delekta miała spore problemy personalne, a wówczas takie braki kadrowe odbijają się na grze zespołu. Początek należał do bydgoszczan, bo dysponowaliśmy zbyt słabą zagrywką. Dopiero w kolejnych fragmentach zaryzykowaliśmy mocniejszym serwisem i dało to oczekiwany efekt. W naszej ekipie ponadto obniżyliśmy tor lotu przyjęcia piłki, dzięki temu mogliśmy szybko kończyć swoje akcje. Obawiałem się tie-braku, gdyż wcześniej ten element był naszym głównym problemem.
Waldemar Wspaniały (trener Delekty): AZS pewnie zainkasował dwa punkty, bo w grze rywali było widać więcej determinacji i woli zwycięstwa. Tak było chociażby w drugim secie, kiedy goście przegrywali już czterema punktami, a ostatecznie mogli się cieszyć ze zwycięstwa. O końcowym rezultacie zadecydowała nerwowa końcówka trzeciego seta, bo takie błędy nie powinny się przytrafiać doświadczonym zawodnikom. Na wyróżnienie zasługuje jedynie Dawid Konarski. W każdym elemencie popełniliśmy sporo błędów, gdyż brakuje ustabilizowania formy zespołu.