W Turcji polska drużyna zaczęła od porażki, by potem wygrać trzy kolejne partie. Nieco inaczej było w Arenie Gorzów. Na przewagi wygrali pierwszego i trzeciego seta, ponosząc minimalną porażkę w drugim. W czwartej odsłonie natomiast zdominowali drużynę Cuprum Stilonu Gorzów, co w konsekwencji przyniosło im udany rewanż za porażkę u siebie po tie-breaku.
Co zdecydowało o zwycięstwie w takich okolicznościach? - Wola walki na pewno. Mieliśmy dużo problemów zdrowotnych przed tym meczem. Dużo chłopaków wypadło, bo jesteśmy na takim tygodniowym tournee i oni nie dojechali. Po prostu się pochorowali. Myślę, że wracają do Rzeszowa innym autokarem - zdradził Karol Kłos.
Zdecydowanie nie był to dzień Asseco Resovii Rzeszów. W trzech setach niedzielnego starcia PlusLigi walka toczyła się na styku. - Dużo błędów. Ta gra nie wyglądała tak, jakbyśmy chcieli. Sporo nas kosztował bardzo ważny mecz w Pucharze CEV. Wynik 3:1 zawsze biorę w ciemno, więc cieszymy się - mówił 35-letni zawodnik.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa zachwyciła w Davos
Reprezentant Polski był bardzo zadowolony, że zarówno ze Stambułu, jak i z Gorzowa udało się wywieźć wygrane 3:1. - Budujemy coś fajnego i kolejne zwycięstwo na pewno nas napędza. Budują nas też te wygrane końcówki na styku. Stworzyliśmy drużynę i to bardzo fajne uczucie - podsumował środkowy rzeszowskiej ekipy.
Co ciekawe, zespół prowadzony przez Tuomasa Sammelvuo w Gorzowie przebywał już od czwartku. - Trochę nam się już dłużyło, bo to dłużej niż normalnie, ale najważniejsze, że wracamy z tygodniowego tournee z dwoma zwycięstwami - zakończył Karol Kłos.