Nie było rozdawania prezentów. Projekt Warszawa zgarnął pełną pulę

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: siatkarze PGE Projektu Warszawa
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: siatkarze PGE Projektu Warszawa

Siatkarze Projektu Warszawa w meczu z MKS-em Będzin nie zastosowali wobec rywali taryfy ulgowej. Podopieczni Piotra Grabana, którzy pewnie wygrali pierwsze dwa sety, w trzecim potwierdzili, że o rozdawaniu jakichkolwiek prezentów nie ma mowy.

Faworyt niedzielnego starcia był tylko jeden. Obie ekipy w tabeli dzieli przepaść, Projekt Warszawa liczy się w grze o najwyższe cele, będzinianie walczą o utrzymanie. Sytuacja beniaminka jest o tyle trudna trudna, że spośród czterech zespołów obecnie walczących o utrzymanie - GKS Katowice, Barkom Każany Lwów, MKS, PSG Stal Nysa, tylko jeden pozostaje bezpieczny.

Goście rozpoczęli mecz zaskakująco dobrze, przejmując inicjatywę. Skazywany na pożarcie MKS zbudował niewielką przewagę i przez blisko pół seta kontrolował wynik. Po asie serwisowym Damiana Schulza, Piotr Graban poprosił o przerwę, bowiem różnica niebezpiecznie wzrosła (4:8). Chwilę później gospodarze rozpoczęli odrabianie strat. Zajęło im to sporo czasu, po raz pierwszy przejęli inicjatywę przy zagrywkach Tobiasa Branda (16:15). Od tego momentu, warszawianie nie pozwolili już przeciwnikowi się rozpędzić.

Projekt w pierwszym secie wyszedł z opresji właśnie dzięki doskonałej grze niemieckiego skrzydłowego i Jurija Semeniuka. Ukrainiec na środku siatki był nie do zatrzymania dla będzińskiego bloku. MKS-owi w drugiej połowie seta brakowało punktu zaczepienia. Katastrofalnie w ataku wyglądał Damian Schulz, niewiele lepiej Brandon Koppers. Gdyby nie Mateusz Siwicki i Patryk Szwaradzki, skończyłoby się pogromem.

Drugiego seta gospodarze wygrali w zdecydowanie lepszym stylu, ustawiając sobie jego przebieg już na początku partii (6:1). MKS próbował walczyć, jednak rywale nie pozwalali na zmniejszenie straty poniżej trzech punktów. Miejscowym nie przeszkodziła nawet nieobecność Artura Szalpuka, którego na placu gry zmienił Kevin Tillie. Francuz co prawda nie błyszczał w przyjęciu zagrywki, ale nadrabiał atakiem, co okazało się bardzo istotne w obliczu gorszego momentu Bartłomieja Bołądzia. Atakujący reprezentacji Polski w pewnym momencie również opuścił parkiet, a jego miejsce w dobrym skutkiem zajął Linus Weber.

Będzinianie, podobnie jak w pierwszej partii, w drugiej miewali momenty lepszej gry, jednak w przekroju całego seta na niewiele się to zdało. Po raz kolejny zawiedli Damian Schulz i Brandon Koppers. Nieco lepiej zaprezentowali się zmiennicy, Patryk Szwaradzki i Kamil Maruszczyk, jednak gospodarze nie mieli nawet chwili słabości.

Trzeciego seta goście rozpoczęli nie najlepiej, jednak z biegiem czasu uspokoili emocje i przejęli inicjatywę. W drugiej połowie partii to miejscowi zmuszeni byli gonić. Łatwo nie było i przez dłuższy czas wszystko wskazywało na to, że mecz potrwa przynajmniej cztery sety. W szeregach MKS-u, w kluczowym momencie zabrakło jednak typowego egzekutora. Od stanu 23:20, będzinianie zacieli się w ataku. Co prawda chwilę później mieli jeszcze piłki setowe, jednak doskonały blok, w którym prym wiódł Jakub Kochanowski oraz zagrywki Linusa Webera, przechyliły szalę zwycięstwa na stronę Projektu. Trzy punkty pozostałe w Warszawie, a to oznacza, że obie ekipy spędzą najbliższe święta w odmiennych nastrojach.

PGE Projekt Warszawa - Nowak-Mosty MKS Będzin 3:0 (25:21, 25:19, 26:24)

Projekt: Firlej, Brand, Wrona, Semeniuk, Bołądź, Szalpuk, Wojtaszek (libero) oraz Weber, Tillie, Kowalczyk Kozłowski.

MKS: Siwicki, Pająk, Depowski, Koppers, Schulz, Todua, Olenderek (libero) oraz Szwaradzki, Szpernalowski, Maruszczyk.

MVP: Damian Wojtaszek (Projekt Warszawa)

Tabela PlusLigi:

Tabela zapewniona przez Sofascore

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wszyscy łapali się za głowy. Co on zrobił?!

Komentarze (0)