PGE GiEK Skra Bełchatów przed sezonem 2024/25 przeprowadziła sporo transferów. Zasłużony polski klub sięgnął między innymi po nowego atakującego, którym został Amin Esmaeilnezhad.
Rząd blokował go od lat
Irańczyk dał się poznać przede wszystkim w rozgrywkach międzynarodowych. To właśnie on robił co mógł, by w ćwierćfinale Ligi Narodów 2022 reprezentacja Polski przegrała z jego kadrą narodową. Ostatecznie Biało-Czerwoni zwyciężyli po tie-breaku, a Amin pozostawił po sobie dobre wrażenie, bowiem zdobył 22 punkty.
Sezon 2023/24 dla irańskiego zawodnika był pierwszym poza rodzimą ligą. Ten bowiem związał się z włoską Raną Werona. Wcześniej nie mógł nawet rozważać ofert w Europie z uwagi na brak pozwolenia na transfer ze strony rządu. Gdyby nie to, mógłby przyjechać tu już nawet w wieku 20 lat.
ZOBACZ WIDEO: Afera w polskiej kadrze. Trener z zawodniczką do dziś nie porozmawiali
- Chciałem stawać się coraz lepszy. Pracować nad sobą, rozwojem swojej kariery, charakterem. Dlatego też miniony sezon spędziłem poza moim krajem, szukając nowych doświadczeń - przyznał zawodnik Skry w rozmowie z WP SportoweFakty, potwierdzając, że po sezonie 2022/23 nie mógł wyjechać z Iranu z uwagi na służbę wojskową.
- Grałem we Włoszech, było świetnie, bo był to pierwszy raz poza granicami mojego kraju. Na początku było to trochę dziwne, ale zaadaptowałem się do nowej sytuacji - dodał.
"Najlepszy kraj dla siatkówki"
W Italii Amin występował tylko przez jeden sezon. Po jego zakończeniu nie tylko zdecydował się na zmianę klubu, ale także kraju. Ostatecznie zdecydował się podpisać kontrakt z bełchatowską Skrą, dzięki czemu debiutuje w PlusLidze.
- Już w trakcie sezonu otrzymywałem oferty, nie tylko z Polski. Po przyjeździe do Włoch chciałem grać w Polsce, ponieważ bardzo lubię ten kraj - tłumaczył.
Irańczyk jest pod wrażeniem tego, jak wielkie zainteresowanie generuje ten sport w naszym kraju. - Siatkówka tutaj to sport narodowy, każdego interesuje. Naprawdę ją kochacie. Uważam, że Polska jest jednym z najlepszych, a może nawet najlepszym krajem dla siatkówki i to tutaj chciałem grać.
Kontaktował się z rodakiem ws. Skry
Atakujący wytłumaczył również, że jednym z głównych powodów wyboru Skry był trener Gheorghe Cretu. Przed decyzją o dołączeniu do bełchatowskiego klubu konsultował się jeszcze z Miladem Ebadipourem, który występował w nim w latach 2017-2022.
- Kiedy rozmawiałem z nim (Ebadipourem - przyp. red.) o Skrze, o mieście, mówił o nich same dobre rzeczy. To świetna drużyna i to tutaj chciałem grać - zaznaczył nasz rozmówca.
Już teraz w mediach pojawiają się informacje na temat kształtu bełchatowskiego klubu w sezonie 2024/25. Z doniesień wynika, iż Skra chce zatrzymać właśnie między innymi Amina.
Ten obecnie nie jest w stanie zadeklarować, że na pewno nie zmieni barw. - Jak każdy zawodnik mam także oferty z innych klubów. Mimo to bardzo lubię grać dla Skry, ponieważ... nie wiem. Czuję się tu po prostu bardzo dobrze z moimi kolegami z zespołu, z fanami, z klubem samym w sobie. Lubię to, ale czas pokaże, co będzie dalej - podkreślił.
Mimo że w Bełchatowie po raz kolejny ma dojść do prawdziwej rewolucji, to właśnie Amin nie miałby być jej częścią. Gorszą wiadomością dla Irańczyka jest to, że Skra ma zrezygnować ze współpracy z obecnym trenerem.
Pobyt w kraju zmienił jego zdanie nt. Polaków
Dla Amina przyjazd do Polski nie jest pierwszym w karierze. W końcu pojawiał się tutaj przy okazji zmagań międzynarodowych. Tyle tylko, że teraz przebywa w naszym kraju zdecydowanie dłużej niż wcześniej.
Jak zatem ocenia swój aktualny pobyt? - Bardzo mi się tu podoba ze względu na tutejsze osoby. W zasadzie powinienem dodać, że zanim tu zamieszkałem, myślałem inaczej, dziwniej o ludziach, o charakterach, generalnie o Polakach. Ale kiedy tu przyjechałem, zamieszkałem, okazało się to dla mnie świetnym przeżyciem. Bardzo lubię Polaków, jestem do nich pozytywnie nastawiony. Czuję się w Polsce dobrze - wyznał Irańczyk.
Tym samym nie potrzebował dużo czasu, by zaaklimatyzować się w naszym kraju. Biorąc pod uwagę jego aktualną formę, można powiedzieć, że z transferu zadowolone są obie strony.
Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty