Tijana Bosković, znana serbska siatkarka, otrzymała propozycję zmiany barw narodowych na tureckie. Jej ojciec w programie telewizyjnym Prvi red poinformował, że oferowano jej znaczne korzyści finansowe. Mimo to zawodniczka zdecydowała się pozostać wierna swojej kadrze.
Turecka federacja siatkarska, która wcześniej pozyskała Melissę Vargas, chciała pójść za ciosem i zyskać kolejną wielką gwiazdę. Serbka zrobiła na Turkach ogromne wrażenie już jako juniorka. Działacze Galatasaray HDI Stambuł próbowali przekonać Bosković do zmiany barw.
Ojciec znanej siatkarki, Ljupko Bosković, ujawnił, że Turcy proponowali jego córce zmianę nazwiska na... Boskoglu, co było zgodne z tamtejszymi przepisami. - Nawet wytłumaczono mi, że zgodnie z tamtejszymi przepisami córka musiałaby zmienić nazwisko i w kadrze Turcji grałaby jako Boskoglu czy jakoś tak - wyznał.
Sama zawodniczka w rozmowie z "Blic" potwierdziła słowa ojca, podkreślając, że nie rozważała zmiany barw narodowych. - Galatasaray zaproponowało mi kontrakt, a mi oraz mojej siostrze tureckie paszporty. Nawet nie pytajcie, o jakie kwoty chodziło. Nie było jednak mowy, żebym się zgodziła, choć wszystko, co mi proponowano, wydawało się bajką. Nie myślałam ani przez chwilę o zmianie barw narodowych. Brałam pod uwagę jedynie grę dla Serbii - zapewniła Bosković.
Turcy mogą żałować, że sprawa z gwiazdą nie wypaliła. Z nią w składzie tamtejsza reprezentacja mogłaby odnieść naprawdę wielkie sukcesy. Zwłaszcza teraz, gdy występuje tam wspomniana wcześniej Vargas.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak wygląda typowy dzień Aryny Sabalenki