Wilfredo Leon w szoku po przeprowadzce do Polski. Mówi o Polakach

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Wilfredo Leon
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Wilfredo Leon

- Nigdy nie spodziewałem się, że skala zainteresowania moją osobą będzie aż tak wielka. W życiu nie doświadczyłem czegoś takiego, jak teraz po przeprowadzce do Polski - mówi przyjmujący reprezentacji Polski i Bogdanki LUK Lublin Wilfredo Leon.

W tym sezonie zawodnik po raz pierwszy zdecydował się zamieszkać na stałe w Polsce i podpisał kontrakt w PlusLidze. Jak tłumaczył, zrobił to po to, by jego najstarsza córka mogła pójść do szkoły w Polsce. Obecnie Leon jest największą gwiazdą PlusLigi, choć mówi, że nie spodziewał się aż tak hucznego przywitania. Przyznaje także, co najbardziej go zaskoczyło.

Mateusz Puka, WP SportoweFakty: Czy spodziewałeś się aż takiego szaleństwa na trybunach podczas meczów PlusLigi z twoim udziałem?

Wilfredo Leon, reprezentant Polski, wicemistrz olimpijski w siatkówce: Gdy podpisywałem kontrakt z Bogdanką LUK Lublin byłem przekonany, że na każdym domowym meczu będzie komplet publiczności. Tak rzeczywiście jest i nie jest to dla mnie szczególna niespodzianka. Jestem jednak w szoku, jaka atmosfera panuje na innych obiektach, bo nigdy nie sądziłem, że nasze mecze będą budzić aż tak wiele emocji. Widać, że Polacy są niesamowicie zakochani w siatkówce, a ja też odczuwam miłość fanów.

Taka popularność bywa męcząca?

Przepraszam, że nie mam aż tyle czasu, by po meczu spełnić prośbę każdego kibica o zdjęcie czy autograf. Zawsze powtarzam, że mam nadzieję, że odwiedzę każde z miast jeszcze kilka razy i wtedy będę miał okazję spełnić prośbę tych, z którymi ostatnio nie miałem czasu się spotkać. Mam ogromny szacunek do polskich fanów. Podczas meczów reprezentacji panuje szaleństwo, ale w lidze wcale nie jest inaczej. Co tydzień otrzymuję od nich gigantyczne wsparcie.

Czy skalę zainteresowania tobą w Polsce da się w ogóle porównać do tego, czego przez lata doświadczałeś podczas gry w lidze włoskiej?

Tam też było spore zainteresowanie, ale nie aż tak duże. W Polsce kibice pobili już wszelkie rekordy związane ze mną. We Włoszech czuć było, że sportem numer jeden jest piłka nożna, a w Polsce siatkówka ma wyjątkowy status.

ZOBACZ WIDEO: Chwyta za serce. Dzieciaki pokazały, że żadne warunki im niestraszne

Czy udaje ci się w takim razie chodzić niezauważonym po Lublinie?

Od mojej przeprowadzki nie minęło dużo czasu i tak naprawdę do tej pory z domu wychodzę głównie na treningi i mecze. Przyznam, że gdy tylko pojawię się w galerii handlowej, to od razu podchodzi do mnie sporo osób. Wymyśliłem sobie, że przy okazji wyjazdowych meczów będę spędzał trochę czasu w kolejnych miastach. W ten sposób chcę jeszcze lepiej poznać Polskę. Zwykle przy okazji wyjazdu na mecz widzi się tylko hotel i halę. Ja chcę zobaczyć trochę więcej. W najbliższym czasie chcę spędzić więcej czasu w Bełchatowie i Gdańsku, ale zobaczymy, co wyjdzie z tych planów, bo wiele zależy od decyzji trenera.

Pierwszy raz osiedliłeś się na stałe w Polsce. Czy coś cię zaskoczyło?

Od kiedy tylko pamiętam, wszyscy straszyli, że jak będę tu mieszkał, to zima da mi strasznie w kość. Wiem, że najzimniejsze miesiące wciąż przed nami, ale naprawdę nie mam żadnych problemów z niską temperaturą. Jest znacznie więcej słońca niż wszyscy mi mówili i naprawdę nie jest źle. Nie mogę złego słowa powiedzieć na temat pogody i w ogóle nie boję się śniegu czy jeszcze niższych temperatur.

Coś odkryłeś o Polsce?

Byłem ostatnio w Lublinie w muzeum i byłem zachwycony przedstawionymi tam historiami. Spędziłem tam ponad dwie godziny i nie zdążyłem wszystkiego zobaczyć. Obiecałem sobie, że niedługo tam wrócę, by dowiedzieć się kolejnych ciekawostek. Polska ma niesamowitą historię, a ja chcę dowiedzieć się więcej.

Tuż po igrzyskach twoja forma nie była idealna, a kibice dłużej musieli poczekać na twój powrót. Miałeś do siebie pretensje, że debiut został odwleczony w czasie?

Po igrzyskach miałem problemy z urazami, dodatkowo nie dostałem dużo czasu na odpoczynek. Praktycznie od razu, gdy wszedłem do szatni, powiedziałem chłopakom, że nie jestem w najlepszej dyspozycji i będę potrzebował trochę czasu. Jestem im wdzięczny, bo wszyscy okazali mi wsparcie i zrozumieli. Jestem dumny z ich zachowania. Dostałem odrobinę przerwy na wytchnienie, a dzięki temu obecnie mogę już grać na pełnych obrotach i odradzać się.

Praktycznie po trzech, czterech tygodniach od igrzysk zacząłeś znów pojawiać się na parkiecie. Nie boisz się o zdrowie?

Taka jest siatkówka, a ja nic nie mogę z tym zrobić. Wiadomo, że byłoby lepiej, gdybym mógł po sezonie reprezentacyjnym poświęcić miesiąc na regenerację. Zamiast tego mam maksymalnie dwa tygodnie, które trzeba mądrze wykorzystać.

Na Gali Olimpijskiej odebrałeś nagrody za srebrny medal. Sam wybrałeś sobie obraz?

Nie mieliśmy możliwości wyboru obrazów, bo były one przydzielane w drodze losowania. Cieszę się, bo trafił mi się mniejszy obraz niż moim kolegom, a to bardzo dobrze, bo duży nie zmieściłby mi się na ścianie.

Znalazłeś się w gronie nominowanych w Plebiscycie "Przeglądu Sportowego" na Najlepszego Sportowca Roku i jesteś jednym z kandydatów do zwycięstwa. Marzysz o takiej nagrodzie?

To bardzo miłe, że znów znalazłem się w gronie nominowanych. Tak naprawdę nie nastawiam się na konkretne miejsce w rankingu, bo cieszę się, że w czasie igrzysk jako drużyna mogliśmy dać dużo radości kibicom. Sport wciąż rozwija się w Polsce, więc to dla mnie wystarczające powody do radości.

Jeszcze w Paryżu mówiłeś, że marzysz tylko o złocie. Czy z perspektywy czasu srebrny medal smakuje równie dobrze?

Wiadomo, że od razu po meczu nasze głowy były gorące i każdy z nas miał ochotę na więcej. Dzisiaj już jednak wiem, że srebrny medal to wielki sukces. Zmieniłem podejście i cieszę się z tego medalu. Do Paryża z Polski pojechało 211 sportowców, a oprócz naszej drużyny tylko kilkunastu wróciło z medalami. Trzeba się więc cieszyć, że byłem w tym gronie. Na igrzyskach dałem z siebie wszystko.

Rozmawiał Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty