Faworyt pewnie prowadził. Trefl zrobił to, co kocha

PAP / Adam Warżawa / Trefl Gdańsk - Asseco Resovia Rzeszów
PAP / Adam Warżawa / Trefl Gdańsk - Asseco Resovia Rzeszów

Trefl Gdańsk przegrywał 0:2 z Asseco Resovią Rzeszów, ale doprowadził do "ukochanego" tie-breaka - już siódmego w sezonie. Triumf ostatecznie odniosła jednak faworyzowana drużyna z Podkarpacia.

W meczu 11. kolejki PlusLigi Trefl Gdańsk podjął Asseco Resovię Rzeszów. Gospodarze poszukiwali czwartego zwycięstwa w sezonie, w tym drugiego przed własną publicznością. Dla drużyny prowadzonej przez Mariusza Sordyla każdy triumf jest istotny w kontekście walki o pewne utrzymanie.

Zespół Tuomasa Sammelvuo z kolei w pierwszych dziesięciu kolejkach rozgrywek w sezonie 2024/2025 zawodził poziomem. W ostatnim spotkaniu uległ drużynie z Gorzowa Wielkopolskiego. Gracze wielokrotnego mistrza Polski wciąż poszukują wysokiej formy.

Na niedzielne starcie fiński szkoleniowiec wystawił na rozegraniu Łukasza Kozuba zamiast Gregora Ropreta. Ponadto na przyjęciu zagrali Lukas Vasina oraz Klemen Cebulj. W szeregach gospodarzy z kolei w szóstce mecz rozpoczął Aliaksei Nasevich.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Chalidow wrzucił zdjęcie z wanny. On to ma poczucie humoru!

To właśnie młody obiecujący atakujący odegrał główną rolę na starcie rywalizacji z Asseco Resovią. Był bardzo skuteczny w ofensywie, do tego świetnie prezentował się w polu serwisowym. Dzięki niemu gdańszczanie rozpoczęli mecz od prowadzenia 13:9.

Radość Trefla nie trwała jednak specjalnie długo. Przy stanie 16:14 na zagrywce pojawił się Cebulj. Słoweniec zupełnie rozmontował przyjęcie przeciwników. Trener Sordyl dwukrotnie wziął przerwę, ale to nie wybiło przyjmującego drużyny gości.

Końcowy fragment premierowej partii należał do faworytów tego starcia. Rewelacyjnie w ataku spisywał się Stephen Boyer. Po stronie gospodarzy Nasevich wciąż trzymał poziom, jednak problem pojawił się na lewym skrzydle. O ile wysoką skuteczność zachował Piotr Orczyk, o tyle źle grał Gijs Jorna.

W drugim secie gdańszczanie nie mieli nic do powiedzenia. I to pomimo tego, że dalej zupełnie niewidoczny był Vasina. Czech w pierwszej partii nie skończył ani jednej piłki, w drugiej nie wyglądało to dużo lepiej.

Mariusz Sordyl próbował wszelakich kombinacji. Boisko opuścił Nasewicz, a w jego miejsce wszedł Jakub Jarosz. Na przyjęciu szansę otrzymał Rafał Sobański, który najpierw grał z Orczykiem, a później Jorną. Roszady na nic się zdały. Resovia rozegrała tego seta o klasę lepiej.

Po wysoko przegranej partii Gdańskie Lwy się nie poddały. W trzeciej przy stanie 9:7 uzyskali dwupunktową przewagę, którą później utrzymywali. Cały czas ofensywa drużyny gospodarzy koncentrowała się wokół Aliakseia Nasewicza oraz Piotra Orczyka, jednak Trefl dodał do tego bardzo ważny element bloku oraz zagrywki.

Kolejne akcje nakręcały gdańszczan. Ich przeciwnicy znów wyglądali na zagubionych, kiedy tylko z gry został wyłączony Boyer. Zawodnicy Trefla znaleźli sposób na lidera drużyny Tuomasa Sammelvuo. Skuteczność Francuza znacząco spadła.

Gospodarze pewnie wygrali trzeciego seta. W czwartego lepiej weszli goście. Do wysokiej skuteczności powrócił Stephen Boyer. To jednak nie przełożyło się na dużo efektywniejszą grę całego zespołu z Rzeszowa.

Faworyci popełnili w tej części spotkania bardzo dużą liczbę błędów i sami wpuścili rywala do gry o tie-breaka. Trefl Gdańsk przejął inicjatywę, wyglądał solidniej w niemalże każdym elemencie. Resovii nie pomogło nawet wejście Bartosza Bednorza w końcówce.

Gdańszczanie doprowadzili do tie-breaka, w którym musieli sobie poradzić bez Bartłomieja Mordyla. Środkowy prawdopodobnie doznał urazu pod siatką pod koniec czwartej partii.

Walka na starcie decydującego seta była niezwykle zacięta. Po stronie Trefla Gdańsk kapitalnie spisywał się Piotr Orczyk, który całe spotkanie mógł zaliczyć do bardzo udanych. W drużynie przeciwnej punkty zdobywał przede wszystkim Stephen Boyer.

Małą różnicę w samej końcówce zrobił właśnie atakujący reprezentacji Francji. Do ostatecznego triumfu cegiełkę dołożył też Bednorz, który pozostał na parkiecie i dał dobrą zmianę. W drużynie gospodarzy z kolei zaciął się bardzo dobrze grający w całym spotkaniu Nasewicz.

Trefl doprowadził do tie-breaka, którego w tym sezonie uwielbia. To już siódmy mecz, w którym ta drużyna rozegrała piątego seta. Górą z tego spotkania wyszli jednak rzeszowianie. Mogą to zawdzięczać przede wszystkim Boyerowi.

Trefl Gdańsk - Asseco Resovia Rzeszów 2:3 (21:25, 14:25, 25:18, 25:20, 13:15)

Trefl: Kampa, Nasevich, Pietraszko, Mordyl, Jorna, Orczyk, Koykka (libero) oraz Sobański, Czerwiński, M'Baye;

Asseco Resovia: Kozub, Boyer, Kłos, Woch, Cebulj, Vasina, Zatorski (libero) oraz Bednorz.

MVP: Stephen Boyer

Komentarze (0)