Trener Indykpolu AZS Olsztyn Marcin Mierzejewski, który objął funkcję szkoleniowca po odejściu Juana Manuela Barriala swój tegoroczny debiut rozpoczął od porażki z Wartą Zawiercie 1-3. Trudno jednak coś zarzucić polskiemu trenerowi zwłaszcza, że miał niecały tydzień na przygotowanie drużyny do meczu. A przecież jego drużyna nie zaprezentowała się źle. "Zielona Armia" jednak desperacko poszukiwała punktów.
To samo tyczyło się Asseco Resovii Rzeszów. "Duma Podkarpacia" w ostatniej kolejce przegrała po pięciu setach z Norwidem Częstochowa. O ile rzeszowianie nie znajdują się w strefie spadkowej tak jak olsztynianie, to zaledwie dwa wygrane mecze z siedmiu chwały nie przynoszą.
Obie drużyny były zatem głodne zwycięstwa, lecz na faworytów rysowali się siatkarze trenera Tuomasa Sammelvuo. AZS musiał ponownie liczyć się z brakiem swojego kapitana Jana Hadravy, który pauzuje z powodu kontuzji łydki. W zespole Resovii zdrowy był każdy siatkarz, z wyjątkiem rezerwowego atakującego Jakuba Buckiego.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ ma sylwetkę! Tak wygląda w stroju kąpielowym
Po dobrym starcie siatkarzy AZS-u (5:3) na prowadzenie wyszła Asseco Resovia Rzeszów (6:9). Wszystko to za sprawą dobrej gry Bartosza Bednorza, który wiódł prym w ataku. W zespole Marcina Mierzejewskiego czuć było duży stres oraz spory brak pewności. Z każdą piłką gospodarze próbowali jednak gonić rywali (10:13).
Po bloku Moritza Karlitzka i autowym ataku Dawida Wocha przewaga Resovii zmalała do do jednego punktu (13:14). Pomimo tego, że Resovia znowu zbudowała przewagę (13:17), to siatkarze z Olsztyna nie odpuszczali. Po zażartej gonitwie i dobrej grze Daniela Gąsiora tablica wyświetliła wynik 20:21. Kwestia braku organizacji w zespole trenera Mierzejewskiego oraz dalsza dobra dyspozycja Bednorza zadecydowała o finalnym wyniku na korzyść Resovii (22:25).
Pewna gra rzeszowian obecna była również w drugim secie. Drużyna trenera Sammelvuo od początku zyskała sporą przewagę (4:9). Oprócz Bartosza Bednorza, rozgrywający Gregor Ropret od czasu do czasu korzystał z usług Stephena Boyera. W szeregach AZS-u gra kompletnie się rozsypała - brak skuteczności oraz chaos aż rzucał się w oczy kibicom zebranym w hali "Urania". W końcowym fragmencie seta Resovia prowadziła już aż 22:12. Pierwszy punkt w tym meczu dla zespołu z Podkarpacia zapewnił asem serwisowym Lukas Vasina (14:25).
W trzeciej partii gra zapowiadała się na wyrównaną, lecz gościom wystarczyło kilku sekund, aby ponownie zbudować wysoką przewagę (6:11). Olsztynianie prezentowali się nieźle w przyjęciu zagrywki, lecz ich największą bolączką była rażąca nieskuteczność w ataku. W pewnych momentach nie pomagał już nawet skuteczny w tym starciu Gąsior, który zaczął być blokowany przez rzeszowską ścianę (8:13).
Gospodarze mieli momenty, w których starali gonić wynik, lecz ponownie następowała seria ich rywali (18:22). Olsztynianom nie pomagała również masa błędów w polu serwisowym. Ostatni punkt w tym meczu blokiem zaliczyli rzeszowianie (18:25)
Indykpol AZS Olsztyn - Asseco Resovia Rzeszów 0:3 (22:25, 14:25, 18:25)
MVP:
Bartosz Bednorz (Asseco Resovia Rzeszów)
AZS: Karol Jankiewicz, Daniel Gąsior, Nicolas Szerszeń, Moritz Karlitzek, Szymon Jakubiszak, Jakub Majchrzak, Kuba Hawryluk (libero), Jakub Ciunajtis (libero) oraz Manuel Armoa, Paweł Cieślik, Dawid Siwczyk
Resovia: Gregor Ropret, Stéphen Boyer, Bartosz Bednorz, Lukáš Vašina, Karol Kłos, Dawid Woch, Paweł Zatorski (libero) oraz Klemen Čebulj