Siatkarski thriller w Rzeszowie. Częstochowianie wracają na zwycięskie tory

Materiały prasowe / Marek Osuchowski / Na zdjęciu: Steam Hemarpol Norwid Częstochowa
Materiały prasowe / Marek Osuchowski / Na zdjęciu: Steam Hemarpol Norwid Częstochowa

We wtorkowy wieczór prawdziwy rollercoaster zgotowali kibicom siatkarze Asseco Resovii i Steam Hemarpol Norwida. Dramaturgia meczu sięgnęła zenitu w czwartym secie, który zakończył się wynikiem 30-28 dla częstochowian. Ci ostatecznie wygrali 3:2.

Asseco Resovia Rzeszów do starcia z częstochowskim zespołem przystępowała z nadzieją na przełamanie swojej niestabilnej formy. I choć przed rozpoczęciem sezonu murowanym faworytem tego pojedynku wydawałaby się właśnie Resovia, to jej dotychczasowe wyniki mocno rozczarowywały - po sześciu spotkaniach Pasy miały na swoim koncie tylko dwa zwycięstwa i aż cztery porażki.

Stojący po drugiej stronie siatki zawodnicy spod Jasnej Góry, mimo imponującego początku sezonu, w ostatniej kolejce odnotowali dotkliwą porażkę z Barkom Każanami Lwów (0:3). Pojedynkiem z rzeszowskim zespołem chcieli zmazać plamę i powrócić na zwycięskie tory.

Początek meczu to był prawdziwy festiwal bloków, z którego zwycięsko wychodzili siatkarze Steam Hemarpol Norwida Częstochowa. Dwie "czapy" na Karolu Kłosie i jedna na Lukasie Vasina pozwoliła im zbudować bezpieczną przewagę (7:3). Temperaturę na boisku podniósł także as serwisowy Bartłomieja Lipińskiego, po którym częstochowianie prowadzili już 11:6.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie "Trening mięśni brzucha… i twarzy". Dziennikarka Polsatu znów pokazała moc

Gospodarze od pierwszych piłek nie mogli złapać właściwego rytmu gry i tylko raz zdołali zmniejszyć różnicę punktową do dwóch "oczek" (10:12). Odnotowując zaledwie 32-procentową skuteczność w ataku, na najwyższym poziomie rozgrywkowym, trudno jest bowiem postawić się rywalom, a już na pewno wygrać seta. Siatkarze spod Jasnej Góry napsuli sporo krwi rzeszowianom swoją pracą w obronie, a rozpędzony Patrik Indra pewnie poprowadził drużynę do zwycięstwa w tym secie.

Początkowo druga odsłona spotkania również układała się pod dyktando ekipy z Częstochowy. Po bloku na Stephenie Boyer i dwóch skutecznych uderzeniach Lipińskiego przyjezdni wygrywali już 5:2 i nie zamierzali zwalniać tempa. Dorzucając kolejne "czapy" zwiększyli różnicę punktową do pięciu "oczek" (12:7).

Impuls do odrabiania strat dał rzeszowianom Dawid Woch. Dwa dobre zagrania środkowego Resovii oraz błąd Popieli w ofensywie zrównały wynik (16:16), a mocny cios Boyer ze skrzydła wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Od tego momentu trwała wyrównana walka, z której zwycięsko wyszli gospodarze (25:23).

Obie ekipy wyszły mocno zdeterminowane na trzeciego seta. Gregor Ropret umiejętnie rozkładał ataki między kolegów z drużyny, a po drugiej stronie siatki dwoił się i troił Indra. Po kilku minutach to jednak podopieczni Tuomasa Sammelvuo, wykorzystując proste błędy rywali, zaczęli wieść prym na boisku (11:7). Wzmocnili zagrywkę, podbijali mocne uderzenia przeciwników i sami nie szczędzili sił w ofensywie. W ważnym momencie efektownymi zagraniami na środku popisał się dodatkowo Karol Kłos.

Ostatnie słowo w tej partii należało jednak do Boyer. Atakujący zameldował się za linią 9. metra i jak na lidera przystało - posłał trzy asy serwisowe.

Dramaturgia spotkania sięgnęła zenitu w czwartym secie. Na początku partii zawrzało, a wszystko za sprawą Sebastiana Adamczyka. Środkowy zaczął mocnym atakiem, a po chwili dorzucił punktową zagrywkę. Konsekwentna gra rzeszowian w ofensywie nie pozwoliła jednak przyjezdnym utrzymać tej kilkupunktowej przewagi, a szczelne bloki dały przewagę Pasom (11:8).

Po chwili rzeszowskie demony wróciły, spadła skuteczność i pojawiły się proste błędy pod siatką. Wyższy bieg wrzucili natomiast Indra i Milad Ebadipour, wyprowadzając tym samym swój zespół na prowadzenie. Wówczas zaczęło się siatkarskie przeciąganie liny.

Gospodarze mieli swoje szanse na skończenie meczu, jednak to do częstochowian należało ostatnie słowo. Goście pokazali w końcówce niesamowity charakter i determinację, a punkt na wagę zwycięstwa zdobył rozpędzony Indra.

Obie ekipy wyszły na piątego seta bojowo nastawione, jednak siatkarze Resovii zdołali postraszyć rywali tylko na początku. Efektowna "czapa" na rzeszowskim atakującym oraz błąd Vasiny w ataku przybliżyły gości do zwycięstwa (13:10), a decydujący punkt zdobył Ebadipour.

Asseco Resovia Rzeszów - Steam Hemarpol Norwid Częstochowa 2:3 (17:25, 25:23, 25:15, 28:30, 12:15)

Resovia: Kozub, Kłos, Bednorz, Boyer, Woch, Vasina, Zatorski (libero) oraz Cebulj, Sapiński, Ropret, Niemiec.

Norwid: Popiela, Isaacson, Ebadipour, Adamczyk, Indra, Lipiński, Makoś (libero) oraz Radziwon, Borkowski, Kowalski.

MVP: Patrik Indra

Komentarze (6)
avatar
Freeman50
23.10.2024
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Krotko: Resovia ma świetnych zawodników ale drużynę beznadziejną 
avatar
Tadeusz Szomko
22.10.2024
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
z taka taktyka i gra dolne pozycje w tabeli 
avatar
rafik123
22.10.2024
Zgłoś do moderacji
11
0
Odpowiedz
Wymieniono w Resovi prawie wszystko, trener, rozgrywacz, połowa składu i dalej co? Ludzie powinni przestać chodzić i oglądać taką żenadę w wykonaniu tego zespołu.