"Co nas nie zabije, to nas wzmocni" - to hasło, jakie zaczęło obowiązywać w MMKS Kłodzko po tegorocznej powodzi. Niszczycielska woda całkowicie zalała halę, z której na co dzień korzystały młode siatkarki. Obiekt nie nadaje się do użytku i sytuacja nieprędko się zmieni.
Powódź zabrała im wszystko
- Nie korzystamy z hali, bo ją zalało. Cały sprzęt klubowy został zniszczony, bo utonął w wodzie. Do końca października udało mi się wynająć salę gimnastyczną w jednej ze szkół. Ale w listopadzie musimy zmienić salę treningową, będziemy jeździć za Kłodzko do miejscowości oddalonej o 5 kilometrów. W bliższej okolicy wszystkie takie obiekty zostały poniszczone - mówi Antoni Machciński z MMKS Kłodzko w rozmowie z WP SportoweFakty.
Prezes i trener kłodzkiego klubu szkolnego jest jednak pod wrażeniem mobilizacji środowiska. W ostatnich dniach września zespół udał się na pierwsze mecze w ramach Dolnośląskiej Ligi Młodziczek. Wygrał dwa spotkania, jedno przegrał. Z Lubina wyjechał jednak z mnóstwem podarunków. Konkurencyjne kluby zorganizowały bowiem zbiórkę na rzecz MMKS-u Kłodzko.
ZOBACZ WIDEO: Kulisy rozstanie Woźniaka ze Stalą. Takie słowa włodarze przekazali zawodnikowi
W październiku, gdy wydawało się, że spora część Polaków zapomniała już o powodzi, odbyły się kolejne licytacje na rzecz MMKS-u Kłodzko. Tak było w ubiegły weekend podczas Superpucharu Dolnego Śląska w Oleśnicy. Pieniądze zebrał też klub z podwrocławskiej Miękini.
- Otrzymaliśmy też olbrzymie wsparcie od klubów ze Śląska, skąd pochodzę i gdzie pracowałem 30 lat. Życzliwi ludzie nie są obojętni na naszą tragedię. To wsparcie przerosło najśmielsze oczekiwania. Dzięki temu jesteśmy zabezpieczeni w kwestii piłek, strojów. Wszystkim zaangażowanym w zbiórki należą się słowa uznania. Jestem tym wzruszony - dodaje Machciński.
Bez hali na dwa lata?
Gorzej wygląda sytuacja, jeśli chodzi o powrót do hali sportowej w Kłodzku. MMKS Kłodzko zakłada, że nie będzie mógł z niej korzystać co najmniej rok. Pesymistyczny scenariusz zakłada, że remont obiektu potrwa nawet dwa lata. - Taki scenariusz nakreślił burmistrz. Wiemy, jak wygląda sytuacja. Mogą pojawić się jakieś komplikacje i okaże się, że prace wydłużą się - komentuje sytuację prezes i trener MMKS-u.
Na szczęście powódź nie odcisnęła piętna na psychice siatkarek. - Dzieci trenują i nie ma lamentu. Na szczęście mamy dziewczyny z takich rejonów Kłodzka, że nie rozegrały się tutaj jakieś dramaty. Jeśli kogoś zalało, to woda dostała się np. do piwnicy - dodaje Machciński.
Władze Kłodzka już pod koniec września oszacowały straty powodziowe na co najmniej 250 mln zł. Niewykluczone, że kwota wzrośnie. Już teraz jest jasne, że konieczność odbudowy miasta doprowadzi do zmian w budżecie. Ucierpieć na tym mogą kluby sportowe. - Do końca roku jakoś przetrwamy - mówi przedstawiciel MMKS-u.
Walka o przetrwanie
Rok 2025 dla MMKS-u może okazać się jednak olbrzymim wyzwaniem. Jeśli Kłodzko nie otrzyma odpowiednich funduszy na odbudowę, niewykluczone jest obcięcie wydatków na sport. Takie opinie można usłyszeć w mieście. - Boimy się o przyszłość. Bazujemy na subwencji miejskiej, nie mamy sponsorów. Nasz budżet to dotacja miejska i środki pochodzące ze składek członkowskich - dodaje Machciński.
- Nie prowadzimy działalności gospodarczej, nie możemy zarabiać. Nigdy wcześniej nie było tak, abyśmy nie dostali miejskiej subwencji, ale wiemy, jaka jest sytuacja, że przy powodzi mogą pojawić się pilniejsze wydatki - kończy prezes i trener MMKS-u Kłodzko.
W podobnej sytuacji na początku 2025 roku, jeśli samorządy będą ciąć wydatki na sport, mogą znaleźć się inne kluby z Dolnego Śląska i Opolszczyzny, poszkodowane w niedawnej powodzi. Może to być kolejny cios, po którym część ośrodków się nie podniesie.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty