Zacięty bój w Kędzierzynie-Koźlu. Mamy kolejną niespodziankę w PlusLidze

PAP / Krzysztof Świderski / Na zdjęciu: siatkarze Steam Hemarpol Norwida Częstochowa
PAP / Krzysztof Świderski / Na zdjęciu: siatkarze Steam Hemarpol Norwida Częstochowa

Steam Hemarpol Norwid Częstochowa kontynuuje zwycięską serię i sprawił kolejną niespodziankę w rozgrywkach PlusLigi. Tym razem częstochowianie pokonali na wyjeździe ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle 3:2.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle na zawsze zapisała się w historii Norwida. Rok temu to właśnie tam częstochowianie odnieśli pierwsze w historii zwycięstwo w PlusLidze. Wtedy siatkarze Norwida wykorzystali duże osłabienie rywali i wygrali 3:1.

Również i we wtorek ZAKSA grała bez swoich najlepszych ogniw: Bartosza Kurka i Rafała Szymury. Mimo to zespół dowodzony przez trenera Andrea Gianiego długo dominował w pierwszym secie. Kędzierzynianie wykorzystali wszystkie swoje atuty, a największym był Mateusz Rećko, który imponował skutecznością w ataku.

Tak było do stanu 20:15 dla miejscowych. Wtedy w pole zagrywki wszedł rezerwowy Damian Kogut i pokazał swoje duże umiejętności w tym aspekcie siatkarskiego rzemiosła. Za chwilę było już tylko 21:20 dla gospodarzy, a po punktowym serwisie Milada Ebadipoura zrobiło się 22:22. To był punkt zwrotny w tym meczu, choć w końcówce pierwszego seta nerwy na wodzy utrzymali miejscowi i to oni cieszyli się z triumfu w premierowej partii.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ forma Justyny Kowalczyk-Tekieli. Nagranie z finiszu robi wrażenie!

W dalszej fazie meczu to Norwid kontrolował przebieg wydarzeń na boisku. W drugiej odsłonie częstochowianie nie dali najmniejszych szans swoim przeciwnikom. Wygrali do 18 i atakowali ze skutecznością wynoszącą ponad 70 procent. Świetnie w ataku dysponowany był Ebadipour i to on był motorem napędowym w ofensywie.

Również trzeci set przebiegł pod całkowite dyktando Norwida. Dobrze grą gości zarządzał Quinn Isaacson, a miejscowi mieli problem, by odczytać jego zamiary. Nie potrafili blokować ataków przeciwników i to odbiło się na wyniku. Norwid wygrał 25:20.

Czwarta odsłona była już znacznie bardziej wyrównana. Żadna z drużyn nie była w stanie wypracować sobie bezpiecznej przewagi, a gra toczyła się punkt za punkt. W końcówce kędzierzynianie wykorzystali dwa kontrataki i mieli piłkę setową (24:22). Ostatecznie ZAKSA doprowadziła do remisu po ataku po bloku Szymona Rećki. O tym, kto wygra, zadecydował tie-break.

W nim sytuacja zmieniała się w kalejdoskopie. Przykład? Decydującą partię lepiej rozpoczęli goście, którzy prowadzili 3:0. Już wtedy o pierwszy czas poprosił trener Giani. I to był strzał w dziesiątkę, bo po chwili było 3:3 za sprawą dwóch asów Karola Urbanowicza. Tym razem o czas poprosił Cezar Douglas Silva. A po kilku minutach znów było 8:4 dla Norwida, a to dzięki trzem błędom Daniela Chitigoia.

I gdy wydawało się, że częstochowianie dobiją przeciwników, to ZAKSA zdobyła trzy punkty z rzędu i wróciła do gry (9:7). Jak się później okazało - tylko na chwilę. Dzięki dobrej grze w bloku Norwid nie dał sobie odebrać wygranej i sprawił kolejną niespodziankę.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Steam Hemarpol Norwid Częstochowa 2:3 (25:23, 18:25, 20:25, 25:23, 9:15)

ZAKSA: Janusz, Grobelny, Rećko, Poręba, Urbanowicz, Chitigoi, Shoji (libero) oraz Nowowsiak, Takvam, Szymański

Norwid: Lipiński, Isaacson, Popiela, Ebadipour, Indra, Adamczyk, Masłowski (libero) oraz Kowalski, Kogut, Borkowski, Schmidt.

MVP: Milad Ebadipour (Steam Hemarpol Norwid Częstochowa).

Źródło artykułu: WP SportoweFakty