W środę reprezentacja Polski zmierzyła się z USA w meczu, którego stawką był finał Letnich Igrzysk Olimpijskich Paryż 2024. Biało-Czerwoni i Amerykanie stworzyli niezwykle emocjonujące widowisko. Ostatecznie tie-break rozstrzygnął o tym, że ze zwycięstwa 3:2 cieszyli się nasi siatkarze (więcej tutaj).
Podczas tego spotkania nie brakowało także spornych sytuacji. W trakcie drugiego seta błąd popełnił bardzo dobry arbiter Stefano Cesare. Włoch przyznał punkt Amerykanom, bo uznał, że piłka po zagraniu reprezentanta USA miała kontakt z parkietem.
Wówczas Biało-Czerwoni natychmiast ruszyli w kierunku arbitra oraz poprosili trenera Nikolę Grbicia o sprawdzenie tej sytuacji. Challenge wykazał, że nasi siatkarze mieli rację. Piłka odbiła się najpierw od stopy jednego z naszych reprezentantów, po czym trafiła w rękę stojącego obok kolegi.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Stanęła w obronie polskich siatkarek. "Trudno było oczekiwać"
Gdyby nie gwizdek Cesare, to Polacy przegraliby ten punkt, ponieważ nie byliby już w stanie przebić piłki na drugą stronę. A tak, po korekcie błędnej decyzji arbitra, punkt został powtórzony i padł on finalnie łupem Biało-Czerwonych.
Mimo zażartej walki drugi set padł jednak łupem Amerykanów. Potem prowadzili oni nawet 2:1, lecz nasi siatkarze wrócili do gry. Polacy wyrównali na po 2, a następnie wygrali tie-break i dzięki temu powalczą o złote medale.
Sobotni finał odbędzie się o godz. 13:00. Rywalami Polaków będą lepsi z pary Francja - Włochy. Natomiast dzień wcześniej (w piątek) o brąz powalczą Amerykanie z przegranym z drugiego półfinału.
Czytaj także:
Jest nowy ranking WTA. Lepiej być nie mogło
Jest oficjalne potwierdzenie ws. Hurkacza. Historyczny moment
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)