Przykra scena po meczu Brazylia - USA. To mówi wiele

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / Daniel Irungu / mecz USA - Brazylia
PAP/EPA / Daniel Irungu / mecz USA - Brazylia
zdjęcie autora artykułu

Reprezentacja USA zagrała w poniedziałek bardzo dobre spotkanie i pewnie wygrała z Brazylijczykami 3:1. Choć samo zwycięstwo w ćwierćfinale nie jest niespodzianką, to zdziwić mogła skala zainteresowania sukcesem ze strony amerykańskich mediów.

Z Paryża - Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Tuż po meczu w strefie wywiadów pojawiło się zaledwie... dwóch amerykańskich dziennikarzy. To szok, bo mowa przecież o kraju, z którego na igrzyska przyjechało kilkuset dziennikarzy i który może pochwalić się wieloma bardzo poczytnymi tytułami prasowymi relacjonującymi wszystkie wydarzenia z igrzysk w Paryżu.

Choć ćwierćfinał był dla Amerykanów kluczowym spotkaniem w kwestii oceny całego turnieju, to w poniedziałkowy wieczór zdecydowana większość amerykańskich korespondentów z Paryża  uznała, że ma jednak ważniejsze sprawy niż pisanie o sporym sukcesie swojej reprezentacji siatkarskiej. Nie miało przy tym znaczenia, że ich kadra właśnie otworzyła sobie drogę do walki o medale.

Dla porównania jeszcze niedawno na porannych wyścigach eliminacyjnych w pływaniu dziennikarzy z USA było tak wielu, że gospodarze obiektu musieli udostępniać sportowcom mikrofon, bo tylko w ten sposób wszyscy zainteresowani dziennikarze byli w stanie słyszeć wypowiedzi swoich rodaków.

USA to jedyny z ćwierćfinalistów igrzysk w Paryżu, który ma problem z zainteresowaniem swoimi meczami mediów i kibiców ze swojego kraju. W poniedziałek po meczu Japończyków w strefie dla mediów pojawiło się kilkudziesięciu dziennikarzy z Japonii. Mimo porażki wieczorem mocno zapracowanych było kilkunastu dziennikarzy z Brazylii.

ZOBACZ WIDEO: "Pod siatką". Kolejne treningi Biało-Czerwonych. Czas na fazę pucharową igrzysk

Absurd sytuacji po meczu siatkarzy najlepiej pokazuje fakt, że po zwycięstwie Amerykanów, z trenerem kadry USA rozmawiało więcej dziennikarzy z... Polski niż właśnie z USA. Szkoleniowiec więc zamiast zająć się analizą gry swojego zespołu, więc czasu poświęcił na odpowiadanie na pytania o podopiecznych Nikoli Grbicia.

Zresztą nawet kilka godzin po meczu, osobne relacje z tego wydarzenia zamieściły tylko niektóre z największych tytułów prasowych w USA. To tylko pokazuje, że zainteresowanie siatkówką wciąż jest w Stanach Zjednoczonych na marginalnym poziomie. Choć siatkarze nie narzekają na taką presję, jak choćby polski zespół, to jednak czuć, że zazdroszczą naszym reprezentantom zainteresowanie rodaków. Każdy z zawodników z chęcią zatrzymywał się przy garstce dziennikarzy i udzielał odpowiedzi na kolejne pytania.

- Największą bronią reprezentacji Polski jest bardzo szeroki skład i to, że praktycznie każdy z 12-osobowej kadry może odmienić losy meczu. Takiej sytuacji nie ma w żadnej innej drużynie, a to może być duży atut, gdyby mecz rozstrzygał się w pięciu setach. Gra Polski ze Słowenią zrobiła na mnie duże wrażenie - przyznał po meczu Torey Defalco.

- Już szykuję się na przyjmowanie kolejnych potężnych serwisów Polaków. To jest wasza bardzo potężna broń. Cieszę się, że zagramy z Polską, bo mam w waszej drużynie wielu przyjaciół. Zresztą regularnie widujemy się w wiosce i wymieniamy wiadomościami przed kolejnymi meczami. Wszyscy znamy się doskonale, więc raczej nie będziemy mieli przed sobą żadnych tajemnic - dodawał z kolei Erik Shoji.

- Podejdziemy do tego meczu z dużym respektem, ale to nie tak, że boimy się meczu z Polską. To będzie dla nas trudne spotkanie, ale jesteśmy w stanie spokojnie je wygrać - przekonywał David Smith.

Tylko dwóch dziennikarzy z USA odpytywało trenera Johna Speraw i jego podopiecznych po wygranym ćwierćfinale igrzysk z Brazylią
Tylko dwóch dziennikarzy z USA odpytywało trenera Johna Speraw i jego podopiecznych po wygranym ćwierćfinale igrzysk z Brazylią
Źródło artykułu: WP SportoweFakty