Korespondencja z Paryża - Mateusz Puka
W swoim drugim meczu grupowym reprezentacja Polski siatkarzy przegrywała z Brazylią już 1:2, a w czwartej partii Canarinhos wyszli na prowadzenie dwoma punktami. Na boisku pojawił się Norbert Huber, który zastąpił całkiem dobrze spisującego się Mateusza Bieńka.
26-letni debiutant na igrzyskach olimpijskich zaliczył jednak wejście, którego nie powstydziliby się najwięksi mistrzowie. Zamurował siatkę i zanotował dwa punktowe bloki. Do tego w końcówce czwartej partii posłał mocne serwisy i łącznie zaliczył aż trzy asy.
- Na początku, to w ogóle chciałem tylko przebić - mówi o swoich atomowych zagrywkach. - Dopiero wszedłem z kwadratu dla rezerwowych i nie chciałem popełnić błędu. Uczymy się tego na treningach, by w takich momentach szanować piłkę - dodaje.
ZOBACZ WIDEO: "Pod Siatką". Nastroje dopisują. Zobacz ostatnie dni przed igrzyskami od kulis
Tłumaczy, że wyczuł odpowiednią chwilę, by pójść na całość. - Dopiero później nadszedł moment, w którym można było zaryzykować, bo było po równo. Potrzeba było bodźca, by drużyna nakręciła - przyznaje.
Znakomity występ zasługuje na wielkie uznanie, jeśli weźmiemy pod uwagę to, że mierzył się z problemami zdrowotnymi. Wyjawia je sam selekcjoner.
- Miał jakieś drobne problemy z kolanem - wyjawia Nikola Grbić w strefie mieszanej po spotkaniu. - Teraz wszystko jest jednak w porządku - opowiada Serb.
Huberowi i naszej reprezentacji nie przeszkodziła też bardzo wczesna pora rozgrywania spotkań. Mecz Polska - Brazylia odbywał się o 10:00, do czego siatkarze w ogóle nie są przyzwyczajeni. Jak środkowy sobie z tym poradził?
- Wstałem o 4:30. Chciałem tak. Mój kolega z pokoju, Wilfredo Leon też się obudził przed 5:00. Te mecze o 9:00 to nie taki diabeł straszny jak go malują - kończy Norbert Hubert.
Czytaj więcej:
Trzy miesiące temu przeszła operację. Teraz występuje w igrzyskach. "Czułam, jak uciekały mi kolejne tygodnie"
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)