Trener z Brazylii wychowywał się w "polskim" mieście. "Widzę, jak Polska się wzbogaciła"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Instagram / Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Rubinho (po lewej) i Marcelo Fronckowiak
Instagram / Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Rubinho (po lewej) i Marcelo Fronckowiak
zdjęcie autora artykułu

Asystent trenera Canarinhos długo mieszkał w polskim mieście w Brazylii - Kurytybie. - Przez 27 lat kraj znacząco się rozwinął - opowiada Rubinho. Mówi o tym, co się zmieniło w naszym kraju, a także w brazylijskiej i w polskiej siatkówce.

W tym artykule dowiesz się o:

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty: Co pomyślałeś po losowaniu, gdy zobaczyłeś, że Brazylia zagra z Polską i Włochami w grupie?

Rubinho, drugi trener reprezentacji Brazylii, mistrz olimpijski z Rio, mistrz świata: Nic specjalnego. Teraz jest trochę inaczej niż jeszcze kilka lat temu, bo siatkówka jest zdecydowanie bardziej zbilansowana i więcej drużyn prezentuje podobny poziom. Na poprzednich igrzyskach była wyraźnie silniejsza i łatwiejsza grupa. Paradoksalnie lepiej było się znaleźć w tej mocniejszej, bo dawało to przewagę.

Moim zdaniem na igrzyskach zdecydowanie mocniej liczą się emocje. Trzeba być bardzo silnym, by wytrzymać presję. Teraz w grupie mamy tylko trzy mecze i trzeba się zaprezentować dobrze w każdym spotkaniu. Nie można sobie pozwolić na najmniejszy błąd.

Obserwowałeś rozwój siatkówki, także polskiej, przez ponad 20 lat. Co się zmieniło u nas przez tyle lat?

Macie bardzo dobrą ligę. Wykonujecie znakomitą pracę z młodzieżą, macie dużo pieniędzy, by rozwijać juniorów. Reprezentacja Polski ma wielu wybitnych zawodników. Kiedy przygotowuję taktykę na mecz z Polską, to muszę analizować po kilku siatkarzy na jedną pozycję. Macie mnóstwo opcji, a to ogromna rzadkość. Możecie wiele zmieniać, a i tak zachować wysoką jakość. To wasza największa zaleta. Sama Polska jako kraj też sporo się zmieniła.

ZOBACZ WIDEO: "Pod siatką". Wolne od meczu, ale nie od treningów. Tak minął drugi dzień polskim siatkarzom

W jaki sposób?

Wiesz, jestem z miasta w Brazylii, w którym jest dużo Polaków. W Kurytybie miałem sporo styczności z osobami polskiego pochodzenia. Znałem pierogi już zanim przyleciałem do waszego kraju.

Masz jakieś polskie korzenie?

Nie mam żadnych więzów rodzinnych z waszym krajem. Po prostu u nas żyje dużo osób polskiego pochodzenia. Na ulicach jest sporo blondynów o niebieskich oczach, co wcale nie jest popularne w Brazylii. Mamy polskie restauracje: jedna z nich nazywa się "Durski" od nazwiska kucharza. Teraz mają wiele lokali w różnym stylu, ale pierwsza to było właśnie polskie jedzenie. Później dodali chyba jakieś potrawy z Ukrainy, ale to chyba normalne, bo kilkaset lat temu byliście jednym państwem. Generalnie zawsze bardzo miło przyjeżdża mi się do Polski.

Często odwiedzałeś nasz kraj?

I to bardzo. Po raz pierwszy przyjechałem do was w 1997 roku. Rozgrywaliśmy turniej w Zakopanem - naprawdę przepiękne miasteczko w górach. Przez 27 lat kraj znacząco się rozwinął. Wybudowaliście tyle świetnych hal. Graliśmy na otwarcie Atlas Areny, ale później powstał piękny obiekt w Gdańsku czy w Krakowie. Cały czas coś nowego.

Nie chodzi tylko o siatkówkę. Widzę, jak Polska się wzbogaciła i to można zauważyć na każdym kroku, chociażby po budynkach. Zupełnie inaczej jest w Brazylii, chociażby w kwestii hal sportowych, o których mówimy wcześniej. A przecież takie nie służą tylko do sportu, odbywają się w nich koncerty czy różne inne wydarzenia.

Miałeś okazję obserwować też dwa polskie złota w mistrzostwach świata juniorów.

Jako trener juniorów mierzyliśmy się z wami w finale mistrzostw świata juniorów w 1997 i 2003 roku. Znałem już od najmłodszych lat takich zawodników jak Paweł Zagumny, Piotr Gruszka, Marcin Prus, Paweł Papke. Później nadeszła generacją Mariusza Wlazłego czy Michała Winiarskiego.

Rozwija się też wasza liga. Ostatnio byłem szkoleniowcem Saint-Nazaire i mierzyłem się z Projektem Warszawa w europejskich pucharach. Jakość tej drużyny była ogromna, organizacja także stała na świetnym poziomie. Generalnie dla mnie Polska to jedno z najlepszych miejsc dla siatkówki. Ludzie kochają ten sport i dobrze się tu gra. Wszyscy noszą Biało-Czerwone barwy.

Wróćmy do kadry Brazylii. Osiem lat temu na igrzyskach w Rio wszystko ułożyło się perfekcyjnie. Wygraliście złoto, a później wielu zawodników, członków sztabu w tym ty i główny trener Bernardo Rezende zdecydowaliście się zakończyć kariery w kadrze. Dlaczego wróciliście z trenerem na ten sezon?

Pracowałem 20 lat z kadrą narodową, od 1995 roku. Dziesięć lat z młodzieżą, dziesięć lat z seniorami. Kocham tę atmosferę. Prowadziłem chociażby zespół przez dwa lata we Francji, ale to nie to samo. Bednaro przez długi czas był z drużyną i nie miałem wątpliwości, kiedy zapytał czy chcę znowu powrócić. Serce zabiło mi szybciej, gdy znów usłyszałem brazylijski hymn w hali.

Pracowałeś z kadrą Brazylii w latach 2006-2016. Charakterystyka tej reprezentacji, w tym roku, jest inna?

Tak. Wtedy mieliśmy kilku wyjątkowych zawodników: Serginho, Ricardo, Gibę, Gustavo i tak można by długo wymieniać. Mieliśmy wielu tak kapitalnych siatkarzy, że trudno było nas pokonać. Teraz to domena Francuzów. To jest różnica między tymi dwoma kadrami. Dzisiaj mamy też wspaniałych graczy, ale nie aż tak szeroki skład.

W ostatnich latach reprezentacja Brazylii nie grała wybitnie, a w tym roku prezentujecie się bardziej zespołowo. 

Nie chcę rozmawiać o przeszłości, ale w tym roku dla nas ważne było utrzymać tożsamość drużyny. Żeby to się udało, to doświadczeni gracze muszą przekazać młodym swoją spuściznę. Czasem przy tym procesie pojawiają się problemy i to widzieliśmy w poprzednich latach.

Wielu zawodników zwracało mi uwagę, że Bernardo Rezende i reszta sztabu jest trochę bardziej spokojna niż za poprzedniej kadencji. Zgadzasz się z tym?

Tak, choć delikatnie. Naszym celem jest doprowadzenie reprezentacji do jak najwyższego poziomu. Musimy więc się adaptować, dostosowywać nasze zachowanie. To nie oznacza, że straciliśmy swój charakter, ale na różnych zawodników działają różne metody. Ja na przykład jestem bardziej spokojny.

Czyli pełnisz rolę dobrego, a reszta sztabu złego policjanta?

Trochę tak, ale nie do końca. Musimy dostosowywać swoje zachowanie do poszczególnych zawodników w ten sposób, by jak najwięcej dawali drużynie. Musimy psychologicznie poznać siatkarzy, by wykrzesać z nich jak największy potencjał.

Co składa się na tożsamość reprezentacji Brazylii? Jacy zawodnicy są dla niej najważniejsi?

Najważniejszymi są ci doświadczeni jak Bruno, Lucas, Lucarelli. Do drużyny dołączyło sporo młodych zawodników i naprawdę mamy przed sobą dobrą przyszłość. Dla niektórych siatkarzy to pierwszy sezon w kadrze, chociażby dla 20-letniego Lukasa Bergmanna. Chcemy też zbudować drużynę na następny cykl olimpijski.

W kilku ostatnich latach mówiło się o tym, że Brazylia ma mało talentów i przyszłość rysuje się w czarnych barwach. Co się zmieniło?

Pojawiły się nowe talenty. Mieliśmy jednak problem po prostu z kontynuacją pracy, gdyż nie mieliśmy tylu pieniędzy na szkolenie młodzieży. Teraz trochę się polepszyło. W tym roku nasze młodzieżowe reprezentacje grają w Europie. To dla nas bardzo ważne, bo w Ameryce Południowej nie ma tylu dobrych drużyn: tylko my i Argentyna. Wy możecie trenować na wysokim poziomie cały czas. Podpisaliśmy umowę z Mozelą (region we wschodniej Francji - przyp.red.), więc grają tam nasze drużyny, U-17, U-19, U-21, U-23. W czasie trwania turnieju finałowego Ligi Narodów nasza kadra mierzyła się tam z Włochami czy Francją. Wracamy więc do naszego sprawdzonego systemu szkolenia.

***

Mecz Polska - Brazylia odbędzie się w środę 31 lipca o godz. 9:00 czasu polskiego. Relacja na żywo w WP SportoweFakty.

Czytaj więcej: Nietypowa pasja rozgrywającego reprezentacji. Nigdy nie robi tego po meczach

Źródło artykułu: WP SportoweFakty