Po 16 latach oczekiwania reprezentacja Polski siatkarek wróciła na igrzyska olimpijskie. W Paryżu pierwszym rywalem Biało-Czerwonych była reprezentacja Japonii, co oznaczało że naprzeciwko siebie staną medalistki tegorocznej Ligi Narodów. W niej Azjatki zajęły drugie miejsce, a Polki sięgnęły po brąz.
Początek meczu prezentował się niezwykle wyrównanie. Po obu stronach mogliśmy oglądać wiele obron i ciekawych wymian, które przełożyły się na zaciętą grę punkt za punkt. Ją jako pierwsze przerwały Azjatki, wychodząc na prowadzenie 9:7 po udanej kontrze Kotony Hayashi. Polki jednak nie dały rozpędzić się rywalkom i po świetnej serii z Joanną Wołosz na zagrywce nie tylko wyrównały wynik, ale odwróciły go na swoją korzyść, prowadząc 11:9 po szczelnym bloku.
Właśnie blok był elementem, w którym Polki miały sporą przewagę nad rywalkami. Japonki jednak nadrabiały to między innymi dobrą dyspozycją na zagrywce i różnorodnością w ofensywie. Koyomi Iwasaki niejednokrotnie zaskakiwała polski zespół swoimi decyzjami, a w końcówce seta zaowocowało to kilkupunktowym prowadzeniem Azjatek (19:22). Biało-Czerwone tej starty już nie odrobiły, przegrywając seta po kolejnym ataku Japonek z lewej flanki.
ZOBACZ WIDEO: "Pod Siatką". Czas na igrzyska. Pierwsze treningi we Francji
Nienajlepsza końcówka pierwszej partii nie wybiła z rytmu polskiej drużyny, a kolejną odsłonę asem serwisowym otworzyła Joanna Wołosz. Reprezentantki Kraju Kwitnącej Wiśni jednak szybko włączyły się do gry i ponownie długo mogliśmy oglądać walkę ramię w ramię. Polki przerwały ją przy stanie 10:10. Biało-Czerwone ponownie uruchomiły świetnie działający blok i po efektownych paradach na siatce odskoczyła na trzy "oczka".
Przewaga ekipy Stefano Lavariniego nie trwała jednak długo. Nasze reprezentantki mimo dobrego przyjęcia i świetnych obron zaczęły mieć kłopoty ze skończeniem swoich ataków. Japonia z kolei w mgnieniu oka wykorzystała swoją okazję i potrafiła doprowadzić do remisu. Przy stanie 14:14 gra rozpoczęła się więc na nowo. Polki mimo nacisków ze strony rywalek nie oddały prowadzenia.
W newralgicznym momencie przy problemach Magdaleny Stysiak bardzo dobre wejście odnotowała podwójna zmiana z Malwiną Smarzek i Katarzyną Wenerską. Chwilę później zagrywką rywalki pokąsała Natalia Mędrzyk i Biało-Czerwone prowadziły 20:18. Polki świetnie wytrzymały presję i w końcówce zaprezentowały pełnię swoich umiejętności, zwyciężając odsłonę 25:22.
Wygrany set dodał polskiej kadrze skrzydeł, co szybko zauważalne było w kolejnej partii. Ją Polki rozpoczęły od prowadzenia 3:0. Nasze reprezentantki wywierały presję na rywalkach w polu serwisowym, świetnie prezentowały się w elementach bloku i obrony, a także nie zwalniały ręki w kontrach. Siłą ataku ponownie zachwycała Magda Stysiak, z kolei na lewej flance wtórowała jej Martyna Łukasik. To właśnie po ataku przyjmującej Biało-Czerwone miały po swojej stronie już sześć punktów przewagi (9:3).
W tej partii Polki narzuciły swoje warunki gry, którym Japonki mimo różnych zmian i rotacji w składzie nie potrafiły sprostać. Biało-Czerwone parły do przodu i wydawało się, że przy prowadzeniu 22:16 już nic w tym secie się nie wydarzy. W końcówce jednak nasze reprezentantki straciły skuteczność, popełniły kilka błędów i zespół z Azji zaczął niwelować przewagę.
Japonkom dużo dało fantastyczne wejście Yukiko Wady i przy stanie 24:23 zrobiło się niebezpiecznie. Remis wisiał w powietrzu, ale Polki mimo kłopotów zachowały nerwy na wodzy. Decydującą piłkę skończyła Magdalena Stysiak, dając drużynie wygraną w secie i prowadzenie w całym meczu.
Czwartą partię postawione pod ścianą Japonki rozpoczęły od trzypunktowej serii, ale Polki odpowiedziały rywalkom pięknym za nadobne, szybko wyrównując wynik. Azjatki jednak ponowiły swój atak i po asie Miyabe Airi powróciły do wyższego prowadzenia (3:6). I tym razem Biało-Czerwone nie dały za wygraną. Nasze zawodniczki potrafiły też wykorzystać błędy rywalek i znów na tablicy wyników widniał remis (9:9).
Gra wyrównała się, ale tym razem to Polki spróbowały przejąć inicjatywę. To udało się po kolejnych świetnych obronach naszej kadry i błędach rywalek, które miały coraz większe kłopoty w ataku (15:13). Biało-Czerwone utrzymywały się na prowadzeniu, ale Japonki do końca próbowały gonić wynik. To zaowocowało kolejną w tym meczu emocjonującą końcówką i ostatecznie remisem 23:23.
Zespół z Kraju Kwitnącej Wiśni robił wszystko, żeby doprowadzić do piątego seta. O krok od tego Japonki były po efektownym bloku na Magdalenie Stysiak, który zapewnił im piłkę setową (24:25). Polki jednak w zaciętej końcówce potrafiły odwrócić wynik i sięgnąć po wygraną po asie serwisowym Martyny Czyrniańskiej, która w tym najważniejszym momencie dała fenomenalną zmianę.
Polska - Japonia 3:1 (20:25, 25:22, 25:23, 28:26)
Polska: Stysiak, Wołosz, Jurczyk, Korneluk, Łukasik, Mędrzyk, Szczygłowska (libero) oraz Stenzel, Wenerska, Smarzek, Czyrniańska
Japonia: Koga, Iwasaki, Yamada, Araki, Hayashi, Ishikawa, Fukudome (libero), Kojima (libero) oraz Airi, Wada, Seki
Zobacz także:
Co z Tomaszem Fornalem? Jest oficjalny komunikat
Paryż 2024. Faworytki postraszone, powrót liderki w odpowiednim momencie
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)