Prosta diagnoza Norberta Hubera. "Przez to przegraliśmy"

PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: Norbert Huber (z numerem 99)
PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: Norbert Huber (z numerem 99)

- Trener mówił, że Francuzi trochę tak "pykają". No i pykali - przyznał środkowy reprezentacji Polski Norbert Huber po przegranym 2:3 meczu półfinałowym Ligi Narodów z Francją.

Polacy przegrywali już w tym meczu 1:2, ale podnieśli się w czwartej partii i wygrali ją 25:20. Następnie w tie-breaku mieli dwie piłki meczowe, ale ich nie wykorzystali, a Francja ze swojej drugiej szansy już skorzystała i zwyciężyła 18:16, dzięki czemu rozstrzygnęła spotkanie na swoją korzyść.

- Nie wykorzystaliśmy naszych szans, które mieliśmy. Nie graliśmy dobrze w momencie, kiedy prowadziliśmy. To są takie rzeczy jak atak skończony lub nie oraz piłki, które wracały pionowo po bloku. Mieliśmy problem ze zrobieniem sideouta i po prostu przegraliśmy - podsumował Norbert Huber.

Środkowy reprezentacji Polski indywidualnie jednak był jedną z wyróżniających się postaci na boisku. Zdobył 18 punktów, z czego 14 atakiem przy 67-procentowej skuteczności.

ZOBACZ WIDEO: Prosto z Euro. "Weryfikacja przyjdzie szybko". Wskazał, od kiedy będzie można wymagać od Probierza wyników

- Czułem się w porządku. Ostatnio nie grałem, więc miałem czas, żeby odpocząć i zregenerować się. Tutaj miałem dużo sił, więc cieszę się, że dostałem szansę od trenera. Fajnie jest wystąpić przed własną publicznością, kiedy jest wypełniona hala. Ale z drugiej strony jednak przegraliśmy. Musimy przełknąć gorycz i zaprezentować inną, lepszą siatkówkę - skomentował sam zainteresowany.

Im dalej w mecz tym Francuzi lepiej spisywali się w obronie. To z pewnością mogło deprymować polską drużynę w kluczowych momentach.

- Trener mówił, że trochę tak "pykają". Musieli utrzymać przyjęcie, potem dorzucić piłkę do siatki zza boiska no i pykać. Zaskakiwali nas kiwką za blok, nabiciem, ponownieniem akcji. Ale w kluczowych momentach nie kończyliśmy sideoutu, ani piłek, które mieliśmy po naszej stronie. Stąd ta porażka - uważa Huber.

Czy lepiej przegrać teraz niż w Paryżu na igrzyskach? - Nie wiem, nie jestem wyznawcą takiej zasady, bo już nie byłem na igrzyskach. Gdybym był, to może bym był w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Zazwyczaj każda porażka jest wartościowa - odpowiedział reprezentant Polski.

Po ćwierćfinale z Brazylią Polacy podkreślali, że nawet gdyby noga im się powinęła w turnieju finałowym Ligi Narodów, będzie można mówić, że "nic się nie stało", bo wszyscy są skoncentrowani na igrzyskach.

- Myślę, że po takim meczu, gdzie dobrze graliśmy momentami i zadecydowały detale, myślę, że mogę potwierdzić słowa moich kolegów - mówi Huber. Końcówka w drugim secie pokazała, że właśnie takie detale decydują. Na pewno powtarza się to, co wiele razy trener mówi, że trzeba wykorzystywać każdą piłkę, każdą sytuację. Nikola Grbić wpaja nam na treningach to, że jedna bądź dwie piłki decydują o końcowym wyniku - dodaje środkowy.

Półfinał z Francją pokazał, jak wielkim atutem reprezentacji Polski może być zagrywka. Tutaj także wykazał się nasz rozmówca, który zdobył dwa punkty bezpośrednio po tym elemencie, ale potrafił też odrzucić przeciwników od siatki.

- My jesteśmy zespołem, który nieźle serwuje. W pewnym momencie zabrakło nam asów i cierpliwości. W pewnym momencie zaczęliśmy lepiej punktować. Mogę powiedzieć, że było nawet okej, ale ponieważ przegraliśmy, to jednak było tak średnio - uśmiechnął się na koniec.

Mecz Polska - Słowenia o 3. miejsce Ligi Narodów 2024 zostanie rozegrany w łódzkiej Atlas Arenie w niedzielę, 30 czerwca o 17:00.

Z Łodzi - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty

Czytaj też:  Topnieje przewaga Polaków. Zobacz ranking FIVB po meczach półfinałowych LN

Źródło artykułu: WP SportoweFakty