Turniej finałowy Ligi Narodów w Łodzi zainaugurowało starcie Japonii z Kanadą. W fazie zasadniczej obie drużyny prezentowały bardzo wyrównany poziom, plasując się na czwartej i piątej pozycji w tabeli. Wyższe miejsce zajął zespół z Azji, który odnotował o jedno zwycięstwo więcej. W bezpośrednim pojedynku natomiast lepsi okazali się Kanadyjczycy. Do tego jednak drużynie z Kraju Klonowego Liścia potrzebowali tie-breaka.
Podobnych emocji spodziewaliśmy się także w ćwierćfinale. Początek spotkania prezentował się interesująco. Od prowadzenia rozpoczęli go Kanadyjczycy, lecz kilka błędów własnych oraz udane kontry rywali, odwróciły wynik. Japonia przejęła stery na boisku, dołożyła dobry serwis, szczelny blok i odskoczyła na cztery punkty (11:7). Reprezentanci Kraju Kwitnącej Wiśni po bardzo dobrym fragmencie gry zbudowali sobie solidną przewagę, a Kanada odbierała sobie szanse na remis częstymi pomyłkami, zarówno w ofensywie, jak i na zagrywce.
Japonia dyktowała tempo gry, ale w drugiej części ekipa z Ameryki Północnej zaczęła naciskać na rywali. Powrót podopiecznych Tuomasa Sammelvuo rozpoczął się od dobrych serwisów Arthura Szwarca. Kanadyjczycy autowe ataki zamienili w punkty, wzmocnili defensywę i wrócili do gry, wyrównując wynik przy stanie 18:18. Tym samym zabawa rozpoczęła się na nowo. Długo goniąca w tej partii Kanada w końcówce objęła prowadzenie, ale i tym razem we znaki dały się im błędy własne. Japonia natomiast wykorzystała dwa autowe ataki Stephena Maara, a as Yukiego Ishikawy zapewnił azjatyckiej drużynie wygraną w secie (26:24).
ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką: "Złapał nas duży kryzys". Polki bez szans w starciu z Chinkami
Druga odsłona rozpoczęła się od walki punkt za punkt. Kanadyjczycy wydawali się aktywniejsi na boisku, lecz w dalszym ciągu brylowali także w ilości błędów własnych. Przez to wynik długo oscylował w okolicach remisu. Chaos po stronie Kanady coraz mocniej dawał się drużynie we znaki, z kolei Japonia przystąpiła do ataku i po czteropunktowej serii prowadziła 11:8. Kolejne akcje były już popisami siatkarzy z Azji, którzy zaczęli dominować w każdym elemencie gry.
Przewaga zespołu Philippe Blaina rosła. Japonia robiła różnicę zagrywką, aktywnie pracowała w obronie i bloku oraz popisywała się skutecznością w kontrach, gdzie prym wiódł Yuki Ishikawa. Kanadyjczycy na tak dysponowanych rywali nie mieli argumentów. Nie pomogły także zmiany, którymi w końcówce trener Sammelvuo próbował ratować wynik. Japończycy z dużym zapasem dowieźli korzystny wynik do końca, a Yuji Nishida zakończył seta udanym atakiem (25:18).
Trzecia odsłona prezentowała najbardziej wyrównaną walkę obu ekip. Japonia jako pierwsza próbowała odskoczyć rywalom, lecz tym razem postawiona pod ścianą Kanada pokazała się ze swojej najlepszej strony i długo mogliśmy oglądać emocjonującą rywalizację ramię w ramię. Zespół z Ameryki Północnej potrafił także wykorzystać swoje atuty i po świetnej serii ze Stepehen Maarem na zagrywce po raz pierwszy w tym meczu zbudował sobie kilkupunktową przewagę (12:15).
Kanada długo utrzymywała się na czele, ale Japończycy nie złożyli broni. Fenomenalne piłki w obronie wyciągał Tomohiro Yamamoto, a w ofensywie w decydujących momentach nie zawodził świetnie dysponowany dziś Yuki Ishikawa. Gdy przyjmujący dołożył też punkt zagrywką, azjatycka drużyna dopięła swego, doprowadzając do remisu (20:20). O losach odsłony i całego meczu zadecydowała zacięta końcówka. Z niej jednak zwycięsko wyszli Japończycy i to oni powalczą w półfinale Ligi Narodów.
Japonia - Kanada 3:0 (26:24, 25:18, 26:24)
Japonia: Nishida, Sekita, Onodera, Yamauchi, Otsuka, Ishikawa, Yamamoto (libero) oraz Miyaura, Kentaro, Kai
Kanada: Szwarc, Herr, McCarthy, Van Berkel, Loeppky, Maar, Lui (libero) oraz Hoag, Hofer, Demyanenko, Walsh
Zobacz także:
"Serce będzie pękać". Semeniuk o niewdzięcznej roli od Grbicia
Legenda reprezentacji Polski zakończy karierę? "Przypominam sobie, co przeszedłem"