Legenda reprezentacji Polski zakończy karierę? "Przypominam sobie, co przeszedłem"

Materiały prasowe / Volleyball World / Na zdjęciu: Karol Kłos i Jakub Popiwczak
Materiały prasowe / Volleyball World / Na zdjęciu: Karol Kłos i Jakub Popiwczak

- To by było fajne zamknięcie klamrą tego, co udało mi się osiągnąć w reprezentacji - mówi WP SportoweFakty Karol Kłos o medalu olimpijskim. Opowiada też, czy przyjąłby niewdzięczną propozycję od Grbicia i o walce o miejsce na igrzyskach w Paryżu.

W tym artykule dowiesz się o:

Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Przed nami finał Ligi Narodów, ale czuć już zbliżające się igrzyska?

Karol Kłos, środkowy reprezentacji Polski, mistrz świata i Europy: U mnie nie, bo mam świadomość, gdzie jestem i jaka jest moja rola w kadrze. Patrzę na wszystko z pewnym dystansem, bo przebywam z tą grupą ponad dwa lata.

O miejsce do Paryża rywalizujesz z Norbertem Huberem, Jakubem Kochanowskim i Mateuszem Bieńkiem, a do Paryża pojedzie najpewniej tylko trójka środkowych. Jak to na was wpływa?

Rywalizacja jest dobra, bo pozwala podwyższać nasz poziom. Nie zaistniała jednak dopiero w tym roku, lecz mamy ją już od trzech sezonów. Miejsca na boisku są dwa, do Paryża najpewniej pojedzie nas trójka. U nas nie ma co się obawiać o poziom, bo na każdej pozycji są bardzo mocni zawodnicy.

ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką: "Złapał nas duży kryzys". Polki bez szans w starciu z Chinkami

My nie mamy żadnego problemu z tym, że ta rywalizacja przeradza się w coś niezdrowego. Znamy siebie bardzo dobrze, swoje mocne i słabe strony, jesteśmy ze sobą tyle lat. Szanujemy się nawzajem, swoje umiejętności i to jest recepta, by nie pojawiły się żadne toksyczne relacje.

Trener Nikola Grbić miał ogłosić skład na igrzyska po turnieju Ligi Narodów w Lublanie, ale przesunął ten termin o tydzień, po turnieju finałowym. To czekanie was męczy?

Myślę, że czekają bardziej kibice i dziennikarze niż my. Robimy każdego dnia swoją robotę, idziemy na trening i staramy się być najlepszą wersją siebie. Dla mnie nie ma znaczenia, czy stanie się to dziś czy jutro czy za tydzień.

W tym roku na igrzyska pojedzie 13 zawodników, ale w formacie 12+1. Ten ostatni będzie mógł jednak tylko wystąpić w wypadku kontuzji kolegi i jeśli nie zagra to nie dostanie medalu, być może będzie przebywał poza wioską.

Dla każdego, kto będzie tym +1, to będzie bardzo trudna rola. Jesteś najbliżej tych igrzysk, jak się da, a jednak w nich nie uczestniczysz. Ja miałem szczęście, by zagrać na IO w Rio i widziałem, jak to wszystko wygląda od środka. To zupełnie coś innego niż rzeczy, które znamy do tej pory. Sam pomysł systemu 12+1 to jest głupota. Albo róbmy 12, albo 14, a nie wymyślajmy dziwne kombinacje. To tak, jakby polizać loda przez papierek.

Jeżeli dostałbyś propozycję od Nikoli Grbicia, by pojechać jako ten dodatkowy, przyjąłbyś ją?

Tak, bez wahania.

To bardzo niekomfortowa sytuacja, bo w takiej sytuacji musisz "liczyć" na kontuzję kolegi.

O tym mówię, bo w każdym przypadku to nie jest miłe uczucie. Dla każdego, który pojedzie jako ten trzynasty zawodnik, to będzie duże wyróżnienie. To dziwna reguła, ale jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.

Masz na koncie już złoto mistrzostw świata, Europy oraz Ligi Narodów. Jedyne, czego ci brakuje, to medal olimpijski, który byłby znakomitym ukoronowaniem kariery.

To by było fajne zamknięcie klamrą tego, co udało mi się osiągnąć w reprezentacji, tych wszystkich lat. Coraz bardziej się zastanawiam nad tym, przypominam sobie, co przeszedłem, co zdobyłem, ale też co mnie ominęło przez to, że tyle lat spędziłem w kadrze. Jestem jednak w takim wieku, że coraz częściej pojawiają się takie przemyślenia.

Brzmisz jakbyś nosił się z zakończeniem kariery w wypadku zdobycia złotego medalu olimpijskiego. Faktycznie tak jest? W jednym z wywiadów powiedziałeś, że chcesz grać w siatkówkę do czterdziestki, a do tego zostało ci jeszcze pięć lat.

Oczywiście, chcę grać do czterdziestki w siatkówkę, ale więcej na temat zakończenia kariery reprezentacyjnej nie chcę mówić. Zresztą, wygranie igrzysk to nie jest jakaś łatwa sprawa.

Finały Ligi Narodów traktujecie trochę poważniej przez to, że odbywa się w Polsce?

Traktujemy je poważnie, bo to ostatni sprawdzian przez igrzyskami olimpijskimi. Nie jesteśmy jak Włosi, którzy przysłali do Łodzi drugi skład. To byłoby przykre dla kibiców, gdybyśmy tak zrobili. Wszyscy cieszą się, że finał jest w Polsce, bo to znakomite przeżycie. Także jest dla nas łatwiej logistycznie, bo mieliśmy okazję pograć w różnych miejscach i nigdzie nie jest tak dobrze, jak u nas.

W ćwierćfinale zmierzycie się z Brazylią, z którą przegraliście w rundzie zasadniczej Ligi Narodów 1:3. Trener Grbić jednak się cieszy, bo to wartościowy sprawdzian. A ty jak to traktujesz?

Jeśli się sprawdzać, to tylko z najmocniejszymi, bo pokazują, co trzeba poprawiać. jeśli chce się zdobywać medale, to trzeba wygrywać ze wszystkimi. Brazylijczycy zrobili krok do przodu i widać, że to jest inna drużyna niż w poprzednich latach. Trener Bernardo Rezende im w tym pomógł. Widać to w ich grze.

Jesteś jednym z tych graczy, który grał przeciwko Bernardo Rezende na ławce trenerskiej. Drużyna pod jego wodzą jest zdecydowanie inna?

Krążą legendy, że bardzo dużo trenują. Po naszym meczu w fazie zasadniczej widziałem, że ich poukładał taktycznie. Miałem wrażenie, że w poprzednich latach nie byli drużyną, a liczyły się indywidualności. Teraz bardziej bawią się siatkówką. Bernardo Rezende to wybuchowy trener, ale ostatnio trochę podchodzi spokojniej. Potrafi pochwalić chłopaków i się uśmiechnąć. Kojarzę go jednak z tym, że jak było trzeba ochrzanić i przywołać do pionu zespół, to potrafił to zrobić.

***

Ćwierćfinał Ligi Narodów Polska - Brazylia odbędzie się w czwartek, 27 czerwca o godz. 20:00. Transmisja telewizyjna z tego meczu dostępna będzie na kanałach Polsat Sport 1 oraz Polsat Sport Premium 1 oraz na Polsat Box Go. Relacja na żywo w WP SportoweFakty.

Czytaj więcej:
Tak działa świetny system szkolenia. To właśnie stąd biorą się reprezentanci Polski

Źródło artykułu: WP SportoweFakty