W 2019 roku Wilfredo Leon zadebiutował w reprezentacji Polski. Było to ogromne wzmocnienie naszej kadry. Przyjmujący zdobył z nią mistrzostwo Europy oraz złoto Ligi Narodów. Wcześniej jednak odnosił sukcesy z kadrą Kuby. Zadebiutował w niej w wieku 13 lat, był jej kapitanem, a później wraz z drużyną zdobył wicemistrzostwo świata oraz brąz Ligi Światowej.
Dopiero po pięciu latach od jego debiutu w Biało-Czerwonych barwach, Wilfredo Leon miał okazję zagrać przeciwko reprezentacji kraju, w którym się urodził. Czy niedzielny mecz wiązał się ze specjalnymi emocjami?
- Dostałem przed meczem pytanie od trenera: "Jak się czujesz?". A jak miałem się czuć? Jak mi mówisz, że mam zagrać, to zagram. Jestem w kadrze po to, żeby wykonywać swoją robotę, a nie na wakacjach. Jakbym chciał odpocząć, to bym się wybrał na Malediwy - opowiada Wilfredo Leon.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Raport z Niemiec. Takie nastroje panowały po meczu z Francją
Zdradza, że to spotkanie, które Polacy wygrali 3:0 (tym samym pozbawiając Kubę szans na awans na igrzyska) nie było dla niego niczym wyjątkowym. - Serce nie biło mocniej. Potraktowałem to jako kolejny mecz, który trzeba wygrać. Jeśli takie myśli by mi się przewijały z tyłu głowy, to bym nie mógł zagrać na 100 proc. swoich możliwości - dodaje przyjmujący.
Walka z czasem
Ten sezon klubowy dla Leona był wyjątkowo nieudany ze względu na problemy z kolanem. Przyjmujący stracił niemal całe rozgrywki, a nie wystąpił także w pierwszych dwóch turniejach Ligi Narodów.
- Miałem trochę niepewność czy będę miał czucie gry, czy będę się dobrze dogadywał z chłopakami na boisku czy może czegoś będzie brakowało. Wszystko poszło w dobrą stronę i jestem bardzo zadowolony, bo sezon klubowy był dla mnie wymagający i nie było mnie na pierwszych dwóch turniejach Ligi Narodów, a reszta wtedy już złapała rytm. U mnie on dopiero wracał - opowiada Leon.
Ta sytuacja wpływała również na jego psychikę. Zdradza, że musiał mocno uważać na swoje kolana i dochodził stopniowo do pełni sprawności.
- W takiej sytuacji jest sporo strachu. Brakuje trochę pewności czy możesz robić wszystko na sto procent, czy możesz skakać maksymalnie, a może to jest za duże ryzyko. Może coś się stać przy lądowaniu - przyznaje.
Jak obecnie się czuje? - Wszystko wygląda tak, że mogę grać. Każdy sportowiec czuje ból. Nie dzieje się nic dramatycznego. Najważniejsze jest to, że nie biorę już leków przeciwbólowych - opowiada zawodnik.
Mówi jednak, że lekki ból często mu doskwiera. Musi pracować z fizjoterapeutami, którzy pomagają mu być w pełni sprawnym. Co ciekawe, problem z kolanami powoduje też kłopoty w innych częściach ciała.
- Ja teraz bardzo potrzebuje, by masowali uda. Moje kolana nie są idealne i mocno używam prawej strony ud. Czasem zaczyna mnie drapać rzepka, więc potrzebuje jednego dnia więcej, by mnie rozmasowali. To na szczęście wystarcza i nie trzeba dokładać jakichś poważniejszych zabiegów - tłumaczy.
Już w czwartek o godz. 20:00 reprezentacji Polski zagra z Brazylią w ćwierćfinale Ligi Narodów. W fazie zasadniczej Canarinhos pokonali Biało-Czerwonych 3:1 i byli wyraźnie lepsi na przestrzeni niemal całego spotkania.
- Po prostu trzeba wyjść na boisko i zagrać swoje - mówi Leon. - Nie grałem w fazie grupowej, ale wiem z analiz wideo, że zaprezentowali się wtedy niesamowicie w ataku, zwłaszcza po słabym przyjęciu. Oni zagrywali świetnie i trzymali grę - kończy Wilfredo Leon.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Tak działa świetny system szkolenia. To właśnie stąd biorą się reprezentanci Polski
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)