W pierwszym tygodniu zmagań w Lidze Narodów kobiet reprezentacja Polski spisała się fenomenalnie. Nie dość, że wygrała komplet czterech spotkań, to w dodatku nie straciła nawet seta. A mierzyła się z Włochami, Francją, Holandią oraz Japonią. To zapewniło Biało-Czerwonym pierwsze miejsce w tabeli.
Po rywalizacji w tureckiej Antalyi nasze siatkarki przyniosły się do amerykańskiego Arlington. Doszło oczywiście do zmian w kadrze, ponieważ tym razem nie zabrakło naszej podstawowej rozgrywającej Joanny Wołosz. Do tego pojawiła się także Malwina Smarzek, dla której był to powrót do reprezentacji po dwóch latach przerwy.
Za naszymi siatkarkami dwa mecze w drugim tygodniu zmagań. Oba zakończyły się zwycięstwem, bo w pierwszej kolejność odprawiły Serbię 3:1, a następnie bez żadnych problemów poradziły sobie z Koreankami (3:0).
ZOBACZ WIDEO: Śmierć zajrzała w oczy Świderskiemu. "Mogliby mnie nie odratować"
W podstawowym składzie na to spotkanie wyszła właśnie Smarzek. Była ona drugą najskuteczniejszą zawodniczką meczu, udało jej się zdobyć 14 punktów przy 32 procentowej skuteczności w ataku. Po meczu wypowiedziała się na temat emocji, które towarzyszyły jej przy okazji pierwszego oficjalnego meczu po powrocie.
- Nie będę ukrywać, nie było stresu, ale bardziej napięcia było, bo to zawsze pierwszy mecz. Nie będziemy traktować tego w kategoriach debiutu, ale po tak długiej przerwie na pewno było więcej emocji niż normalnie -wyznała atakująca w odpowiedzi na pytania dziennikarzy.
Od czasu, gdy selekcjonerem naszej kadry jest Stefano Lavarini, wiele się zmieniło. Dość powiedzieć, że obecnie Polki są trzecim najlepszym zespołem na świecie. Czy wobec tego dla powrót dla Smarzek do tak zgranej grupy był wyzwaniem? - Żadnym wyzwaniem. Mamy super zespół i dziewczyny, więc przyjemnością jest wchodzić do niego, a nie wyzwaniem. Pomaga mi też fakt, że z większością grałam i z niektórymi byłyśmy na kadrze wiele lat. Nie czuję tego czasu, w którym mnie nie było - podkreśliła.
Podczas, gdy nowa siatkarka Wash4Green Pinerolo rywalizowała w meczu z Koreą Południowa, spotkanie z kwadratu dla rezerwowych obserwowała Magdalena Stysiak. WP SportoweFakty zapytały więc, czy taka rezerwowa mocno ściąga presję. - Miałam nadzieję, że Madzia nie będzie potrzebna w tym dzisiejszym meczu. Nie myślałam o tym w ten sposób - odpowiedziała Smarzek.
- Madzia na pewno jest zawodniczką, która daje duży spokój i mam nadzieję, że może powiedzieć to samo o mnie. Robię wszystko, by być w dobrej dyspozycji i żeby ona wiedziała, że kiedy będzie potrzebowała zawsze mogę jej pomóc. Tak samo w meczu z Koreą gdyby coś się działo, to my zawsze chcemy sobie pomóc i nie jest to w kategorii takiej, że ktoś czeka na błąd, by go zastąpić. Jest zupełnie odwrotnie niż niektórzy myślą - dodała, wyjaśniając kwestię walki o miejsce w kadrze.
Już w piątek, 31 maja reprezentacja Polski rozegra trzecie spotkanie w drugim tygodniu zmagań w Lidze Narodów. Naszym kolejnym przeciwnikiem będą Niemki, które do tej pory wygrały jeden z sześciu meczów.
Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)