Siatkarz Jastrzębskiego Węgla napisał piękną historię

Materiały prasowe / PlusLiga/Arkadiusz Kogut / Na zdjęciu: Jarosław Macionczyk
Materiały prasowe / PlusLiga/Arkadiusz Kogut / Na zdjęciu: Jarosław Macionczyk

Jastrzębski Węgiel w środowy wieczór przypieczętował awans do finału Ligi Mistrzów. Udział w tym miał między innymi rozgrywający Jarosław Macionczyk, który zapisał się na kartach historii europejskich pucharów.

Jastrzębski Węgiel w poprzednim tygodniu wykonała pierwszy krok w kierunku finału Ligi Mistrzów. Jastrzębianie rozbili u siebie 3:0 Ziraat Bankasi Ankara i wypracowali solidną przewagę. W środowym meczu wyjazdowym dopięli swego, wygrywając dwa pierwsze sety. Już wtedy drużyna mogła się cieszyć z upragnionego awansu.

Na kolejne sety trener Marcelo Mendez wystawił do gry zmienników. Choć początkowo ich gra nie prezentowała się najlepiej, w tie-breaku udało im się zmobilizować, co przełożyło się na końcowe zwycięstwo 3:2. Tym samym w dwumeczu mistrzowie Polski pokonali rywali 6:2.

Od trzeciej seta na parkiecie w Ankarze swoje możliwości prezentował Jarosław Macionczyk. Doświadczony rozgrywający niedawno dołączył do zespołu w związku z problemami zdrowotnymi zawodników na tej pozycji. Choć nie dostaje zbyt dużo szans od trenera, cieszy się sporą popularnością. Wszystko dlatego, że jest jednym z najstarszych aktywnych siatkarzy.

ZOBACZ WIDEO: Herosi WP. Jóźwik, Małysz, Świderski i Korzeniowski wybrali nominowanych

W rewanżowym starciu z Ziraatem Macionczyk zapisał się na kartach historii europejskich pucharów. Został bowiem najstarszym debiutantem w rozgrywkach pod egidą CEV w XXI wieku. Dodatkowo został najstarszym w historii siatkarzem, który awansował do finału Ligi Mistrzów. Dokonał tego dokładnie w wieku 45 lat, 1 miesiąca i 27 dni.

Wielki finał Ligi Mistrzów odbędzie się w niedzielę 5 maja. Jastrzębski Węgiel zmierzy się w nim z Itasem Trentino lub Cucine Lube Civitanovą. W pierwszym spotkaniu lepszy okazał się Itas, który wygrał 3:1.

Zobacz także:
Polska siatkarka dokończy sezon we Włoszech. Zagra obok wielkich gwiazd
Niepewna przyszłość Grupy Azoty Chemika Police. "Nadal uważam ten zespół za faworyta ligi"

Komentarze (0)