Znów przegrywali 0:2. O wszystkim zadecydował tie-break

Materiały prasowe / PlusLiga / Na zdjęciu: Jan Franchi Martinez w ataku podczas meczu Trefl Gdańsk - PGE Skra Bełchatów
Materiały prasowe / PlusLiga / Na zdjęciu: Jan Franchi Martinez w ataku podczas meczu Trefl Gdańsk - PGE Skra Bełchatów

W Ergo Arenie w ciągu pięciu dni odbyły się dwa spotkania Trefla Gdańsk i oba zakończyły się tie-breakiem. Gospodarze ponownie doprowadzili do niego mimo że przegrywali 0:2, ale tym razem nie udało im się całkowicie odwrócić losów meczu.

W ostatnim czasie Trefl Gdańsk zanotował spektakularny powrót w Ergo Arenie. Zespół z Trójmiasta przegrał pierwsze dwa sety spotkania z Bogdanka LUK-iem Lublin, ale zdołał doprowadzić do tie-breaka i w nim triumfować. Tym razem nad morze wybrała się PGE GiEK Skra Bełchatów, która rozpędziła się po słabym starcie sezonu i walczy o miejsce w fazie play-off.

W pierwszej części premierowej odsłonie oglądaliśmy wyrównany bój. Skra w pewnym momencie odskoczyła na 10:8, ale na większą przewagę nie mogła sobie pozwolić, bo Trefl trzymał się blisko. Wszystko jednak zmieniło się w momencie, gdy przyjezdni prowadzili 18:17.

Wówczas bełchatowianie zanotowali serię punktową i byli o krok od końcowego triumfu w pierwszym secie. W końcówce dopięli swego i dzięki temu lepiej rozpoczęli rywalizację w Ergo Arenie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: toczyły wojny w UFC. Poznajesz, kogo odwiedziła Jędrzejczyk?

W II partii podbudowana Skra poszła za ciosem i już na starcie wypracowała sobie przewagę (5:2). Gdańszczanie w połowie zdobyli cztery punkty z rzędu i dzięki temu wyrównali (10:10). Goście jednak ponownie małymi krokami uciekali aż w końcu zrobiło się 18:14.

Ponownie decydująca była seria, która miała miejsce od stanu 19:16 dla przyjezdnych. Wówczas udało im się dołożyć cztery punkty, a te okazały się kluczowe. Trefl był w stanie podgonić, ale i tak zszedł na przerwę po porażce 21:25.

Tym samym podobnie, jak w starciu z LUK-iem Trefl przegrał dwa pierwsze sety, więc Skra była pewna zgarnięcia przynajmniej jednego "oczka" do ligowej tabeli. W trzeciej odsłonie tej rywalizacji miała miejsce wyrównana walka do momentu, w którym gospodarze odskoczyli na 13:10.

Raz po raz Skra niwelowała stratę, dzięki czemu wciąż oba zespoły liczyła się w walce o zwycięstwo w secie. Kluczowa jednak okazała się przewaga 23:20, po której Trefl zapewnił sobie trzy piłki setowe. I przy drugiej okazji, gdy mieli piłkę w górze, postawili kropkę nad "i". Potwierdzili przy tym, że w Ergo Arenie będzie się jeszcze działo.

Jednak to bełchatowianie lepiej weszli w kolejną partię (7:3). Ich przewaga utrzymała się jedynie do połowy, kiedy to Trefl wyrównał (12:12). Następnie to gdańszczanie poszli za ciosem i wyszli na 18:15.

Skra nie dawała za wygraną, złapała kontakt i trzymała się przeciwników do ostatnich chwile seta. Przyjezdni obronili dwie piłki setowe i podczas gry na przewagi liczyli na końcowy triumf. Ta sztuka im się nie udała, bo to miejscowi ostatecznie dopięli swego (27:25).

Tym samym o końcowym wyniku po raz kolejny w meczu Trefla zadecydował tie-break, który lepiej rozpoczęli goście (4:1). W końcowej fazie podwyższyli swoje prowadzenie na 13:9 i nic nie wskazywało na to, by miała stać im się krzywda.

Wówczas dwa punkty z rzędu zdobyli miejscowi, ale był to ich ostatni zryw. Dwie kolejne akcje zakończyły się lepiej dla bełchatowian, dzięki czemu to oni ostatecznie triumfowali 15:11 w decydującej partii, a 3:2 w całym meczu. Dzięki temu zajmują 8. miejsce w tabeli. Z kolei Trefl jest obecnie 5.

PlusLiga, 21. kolejka:

Trefl Gdańsk - PGE GiEK Skra Bełchatów 2:3 (19:25, 21:25, 25:22, 27:25, 11:15)

Komentarze (0)