Pierwszy mecz podczas sobotnich rozgrywek w PlusLidze zapowiadał się niezwykle interesująco. W trzecim domowym spotkaniu PSG Stal Nysa podjęła Indykpol AZS Olsztyn.
Podopieczni Daniela Plińskiego poszukiwali pierwszego zwycięstwa w sezonie 2023/2024. Śmiało można powiedzieć, że ich gra wyglądała zdecydowanie lepiej, niż wskazywałby na to dorobek punktowy w tabeli.
Reprezentanci klubu z Nysy na starcie przegrali z Jastrzębskim Węglem. Potem rozegrali epicki mecz z Grupa Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, w którym jednak ulegli wicemistrzowi Polski po tie-breaku. W ostatnim spotkaniu po kolejnym pięciosetowym boju przegrali z klubem PGE GiEK Skra Bełchatów.
ZOBACZ WIDEO: Dzień z mistrzem. Bartłomiej Marszałek: To wtedy poczułem, że kocham ten sport
Olsztynianie także mają niełatwy początek sezonu. Pokonali na inaugurację drużynę z Zawiercia, ale w kolejnych dwóch spotkaniach ulegli gigantom - ZAKSIE oraz Jastrzębskiemu Węglowi.
Premierowa partia meczu Stal Nysa - Indykpol AZS Olsztyn okazała się totalną dominacją gospodarzy. Nie było po ich stronie fajerwerków w ofensywie czy przyjęciu. Grali jednak bardzo mądrze w systemie blok-obrona, skutecznie wykorzystywali błędne decyzje gości.
Dużą różnicę zrobiła zagrywka zawodników trenera Plińskiego. Dwa asy posłał Remigiusz Kapica, punkt w elemencie serwisu dołożyli też Michał Gierżot oraz Jakub Abramowicz. Tak naprawdę wszyscy siatkarze Stali prezentowali się świetnie zza linii dziewiątego metra.
W akcjach ofensywnych brylował kapitan Stali Nysa Zouheir el Graoui. Do punktowania dołączyli się też obaj środkowi. Wyraźna wygrana 25:16 w pierwszym secie była dużą zasługą rozgrywającego Timofieja Żukowskiego, który wykorzystywał każdą strefę boiska i wystawiał przy tym dokładne piłki.
Połowa drugiego seta była bardzo wyrównana. Zawodnicy grali niemalże punkt za punkt do stanu 12:12. Wtedy siatkarze z Nysy skończyli pierwszą akcję, a następnie wywalczyli dwa "oczka" przy swoim serwisie. Asa posłał Kapica, kiwką zaś nie popisał się Joshua Tuaniga.
Wydawało się, że wszystko zmierza w kierunku prowadzenia 2:0 gospodarzy. Tak się jednak nie stało, bo ciężar liderowania w grze ofensywnej wziął na siebie Alan Souza, który zaczął praktycznie wszystko kończyć.
Obudził się również Moritz Karlitzek, co było ważne dla ekipy Javiera Webera. Indykpol miał bowiem do dyspozycji w tym meczu tylko dwóch przyjmujących. Nicolas Szerszeń wciąż leczy uraz, a Mateusz Janikowski zachorował.
Końcowy fragment tej partii przebiegł po myśli AZS-u Olsztyn. W ostatniej akcji na aut zaatakował Gierżot. Tym samym goście wyrównali stan spotkania.
W trzecim secie powróciliśmy do dominacji PSG Stali Nysa. Cały czas bardzo wysoką dyspozycję utrzymywał el Graoui, do tego na niesamowity poziom wszedł Kapica. Od stanu 12:10 podopieczni trenera Plińskiego zdobyli sześć punktów przy tylko jednym rywali.
Olsztynianie mieli problem z pierwszą akcją oraz siłą ofensywną. Środkowi byli niewidoczni, a na skrzydłach znacznie osłabli Souza oraz Karlitzek. Nie pomogła zmiana na pozycji rozgrywającego. W miejsce słabego w sobotnim meczu Tauanigi wszedł Karol Jankiewicz.
Mimo że podopieczni Javiera Webera przegrali trzeciego seta 18:25, to na kolejną partię wyszli odmienieni. Wyglądali dużo dynamiczniej, pewniej. Na to złożyły się dwa czynniki - powrót do wysokiej skuteczności Alana Souzy oraz znakomite zmiany argentyńskiego szkoleniowca. Dużo jakości na boisko wnieśli Jankiewicz i Armoa.
Gospodarze próbowali ustrzelić zagrywką drugiego z wymienionych siatkarzy, jednak ten świetnie przyjmował. Na dodatek robił, co chciał na siatce. Po drugiej stronie zawodnicy wyglądali słabo, bez mocy. O losach całego spotkania zadecydował tie-break.
Znakomicie w decydującego seta weszli goście. Trzy świetne zagrywki posłał Karlitzek. Najpierw zagrał skrót, a następnie zaprezentował dwa mocne serwisy (a zarazem asy). Stal Nysa odpowiedziała świetnymi atakami el Graoui oraz Kapicy. Po kolejnych akcjach olsztynianie prowadzili tylko jednym punktem (9:8).
Bardzo ważną kontrę na 11:8 skończył AZS. Bezbłędnie piłkę z głębi pola wystawił Armoa, a z potrójnym blokiem poradził sobie Karlitzek. Cztery akcje później w ataku pomylił się Sapiński i różnica punktowa między zespołami znów zmalała do jednego "oczka" (12:11).
Olsztynianie mieli dwie piłki meczowe przy 14:12. Souza uderzył jednak w antenkę, a w kontrataku skuteczny był kapitan Nysy. Mieliśmy więc rywalizację na przewagi w tie-breaku. Końcówka należała do Indykpolu AZS-u Olsztyn. Ich prawoskrzydłowy skończył atak, a w ostatnim punkcie na blok nadział się Gierżot.
PSG Stal Nysa - Indykpol AZS Olsztyn 2:3 (25:16, 23:25, 25:18, 17:25, 15:17)
Stal: Żukowski, Kapica, Abramowicz, Zerba, el Graoui, Gierżot, Szymura (libero) oraz Szczurek, Kosiba, Włodarczyk
AZS: Tuaniga, Souza, Sapiński, Jakubiszak, Karlitzek, Szymendera, Hawryluk (libero) oraz Armoa, Ciunajtis, Majchrzak, Jankiewicz
MVP: Moritz Karlitzek
Czytaj także:
Grupa Azoty Chemik Police się nie zatrzymuje. Piąte takie zwycięstwo
Postraszyły rywalki w końcówce. Ambitna walka nie wystarczyła