- Po meczu z Tajlandią chyba nikt nie był pewny tego w ogóle! - śmiał się po zwycięstwie Sebastian Świderski, prezes PZPS. - Trener Grbić i chłopaki dostaną niezłą burę, że spóźnili się na pierwszego seta! - dodał. Na trybunach usiedli poza Serbem m.in. Bartosz Bednorz i Aleksander Śliwka. Byli też Jan Firlej oraz Artur Szalpuk.
Pierwszą odsłonę Biało-Czerwone przegrały do 15, ale głównie za sprawą fenomenalnej postawy reprezentacji Italii. Dopiero po kilkunastu minutach zaczęły grać to, co potrafią najlepiej. Być może właśnie w tym momencie, kiedy rozgościli się na trybunach Atlas Areny siatkarze kadry. Najważniejsze, że przynieśli szczęście.
To nie jest tak, że tylko dla reprezentacji Polski ten mecz był walką o igrzyska. Włoszki legitymowały się dokładnie tym samym bilansem, przegrały wyłącznie z USA. Wygrany po prostu miał otrzymać bilet, nie licząc się już z żadnymi innymi wynikami.
ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką. Szaleństwo na lotnisku, spotkanie z premierem. Zobacz kulisy powrotu siatkarzy
Co więcej, perturbacje związane z brakiem powołań Paoli Egonu czy Moniki de Gennaro sprawiły, że trener Davide Mazzanti znalazł się w ogniu krytyki. Tym bardziej że nie broniły go wyniki: ćwierćfinał Ligi Narodów i czwarte miejsce na mistrzostwach Europy. Ta drużyna i sztab miała wiele do udowodnienia sobie i całym Włochom. Przegrały z Polkami, ale i tak powinny awansować na podstawie rankingu, po prostu poczekają do końca fazy zasadniczej Ligi Narodów.
Po meczu Mazzanti ze łzami w oczach pojawił się w strefie mieszanej. - Zasługiwaliście na zwycięstwo i kwalifikację olimpijską - mówił, mając świadomość, że mógł być to jego ostatni mecz w roli trenera włoskiej kadry.
Biało-Czerwone pokazały, że można nie być w najlepszej formie, że wiele rzeczy może się nie układać. Wszystko można jednak nadrobić walecznością i po prostu byciem prawdziwą drużyną.
Być może właśnie tego brakowało reprezentacji Polski siatkarek podczas kwalifikacji do igrzysk w Tokio. W 2019 roku we Wrocławiu okazały się słabsze od Serbii, a potem w Apeldoorn w półfinale musiały uznać wyższość Turczynek. Wydawało się, że wtedy sportowo nie odstawały od przeciwniczek, ale Jacek Nawrocki nie potrafił wyciągnąć z zespołu tego, co udało się Stefano Lavariniemu.
Polki żadnej porażki nie przeżywały od tamtej pory tak bardzo. Joanna Wołosz, Agnieszka Korneluk, Martyna Łukasik czy Maria Stenzel, doskonale pamiętają, jak olimpijskie marzenie musiały odłożyć na później. Teraz w końcu się spełni.
Zasłużyły na to. To drużyna, która potrzebowała nowego trenera, potrzebowała wiary i bodźca, który popchnie je w kierunku walki z najlepszymi drużynami na świecie. A teraz Polska jest wśród tych drużyn i zagra na igrzyskach!
Czytaj też:
Przykre słowa Joanny Wołosz po meczu. Doprowadzili do tego "kibice"
Radość ekspertów nie do opisania po wyczynie Polek
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)