Liderka Polek wbiła szpilkę w rywalki. "Same nie potrafiły"

Materiały prasowe / FIVB / Martyna Czyrniańska
Materiały prasowe / FIVB / Martyna Czyrniańska

Reprezentacja Polski kobiet pokonała po tie-breaku Niemki w turnieju kwalifikacyjnym do IO 2024 w Paryżu i wciąż ma szansę na awans. Po meczu szpilkę w rywalki wbiła liderka kadry Martyna Czyrniańska dotyczącą ostatniego seta.

W tym artykule dowiesz się o:

Po porażce z Tajlandią reprezentacja Polski kobiet była w trudnej sytuacji. Miała bowiem przed sobą spotkanie z Niemkami, które przed tym meczem nie miały żadnej porażki. Jednak Biało-Czerwone w tym roku nie zawodziły w pojedynkach z zachodnimi sąsiadkami.

Starcie to przyniosło sporo emocji, bo zakończyło się tie-breakiem. W nim podopieczne Stefano Lavariniego wymęczyły końcowe zwycięstwo, dzięki czemu wciąż liczą się w walce o awans na igrzyska olimpijskie 2024 w Paryżu już przez kwalifikacje.

- Był to bardzo długi mecz, jeden set na przewagi, walka była do samego końca. Cieszę się, że wygrałyśmy, bo tak naprawdę gdyby dzisiaj była porażka, no to gdzieś te marzenia o Paryżu mogły iść w dal jeżeli chodzi o kwalifikacje, bo z rankingu nigdy nie wiadomo. Aczkolwiek zawsze lepiej z kwalifikacji się dostać i cieszymy się, że jesteśmy dalej w grze i możemy walczyć o ten bilet - podsumowała to spotkanie liderka naszej kadry Martyna Czyrniańska.

ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką. Szaleństwo na lotnisku, spotkanie z premierem. Zobacz kulisy powrotu siatkarzy

W decydującym secie Biało-Czerwone zepsuły aż siedem zagrywek. Oprócz tego Niemki zdobyły zaledwie pięć punktów. Błędy Polek jednak nie zakończył się dla nich boleśnie.

- Niestety chyba nie szanowałyśmy piłki. Chciałyśmy grać zbyt ryzykownie, a tak naprawdę nie było to potrzebne, bo Niemki same nie potrafiły wyprowadzić akcji, nie mogły skończyć ataku. Wystarczyło przysłowiowo przebić piłkę na drugą stronę i nie popełniać błędów. Ostatecznie cieszę się, że to my wygrałyśmy i ostatecznie te błędy nie miały większego znaczenia - oceniła przyjmująca, która zdobyła w tym spotkaniu 27 punktów.

Do końca turnieju kwalifikacyjnego, który ma miejsce w Łodzi pozostały dwa spotkania. I będą one najbardziej wymagające ze wszystkich, bo pierw zagramy z Amerykankami, a potem z Włoszkami. Z tego powodu Czyrniańska otrzymała pytanie, który mecz będzie trudniejszy.

- Tego nie powiem dzisiaj. Myślę, że oba mecze będą bardzo, bardzo trudne, tym bardziej po dzisiejszym pięciosetowym meczu. Musimy szybko się zregenerować, nie mamy na to dużo czasu, ale mam nadzieję, że każda na swój sposób odpocznie jak tylko może i przygotuje się do jutrzejszego meczu w stu procentach - zakończyła 19-lat.

Nasza reprezentacja z Włoszkami zagra w sobotę, 23 września o godzinie 17:30. Dzień później o 20:30 zmierzy się z Amerykankami. Transmisje z tych spotkań na TVP Sport i Polsat Sport, a relacje tekstowe na WP SportoweFakty.

Przeczytaj także:
Niemcy komentują porażkę z Polską. Jedno powtarzają jak mantrę

Komentarze (5)
avatar
SILOS
23.09.2023
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Dobrze że trener na większą część meczu wycofał Panią Wołosz. Powinniśmy jej zasługi uhonorować i więcej nie powoływać. Chyba że do sztabu szkoleniowego. 
avatar
mVoyPoz
23.09.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
@Lustro: Jakub Fordon powinien zerknąć w Lustro 
avatar
rm1950
22.09.2023
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Martyna Czyrniańska to aktualnie liderka reprezentacji Polski. Niestety traci taką rolę w reprezntacji Stysiak. Zbyt wile błędów i niemocy. Jak przyczyna, może trener coś ujawni ? 
avatar
Lustro
22.09.2023
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
".......bo pierw zagramy z Amerykankami, a potem z Włoszkami. .........Nasza reprezentacja z Włoszkami zagra w sobotę, 23 września o godzinie 17:30. Dzień później o 20:30 zmierzy się z Amerykan Czytaj całość