Były okresy dobrej gry, kiedy Biało-Czerwone wygrały drugiego seta do siedmiu, ale były też momenty, kiedy Polkom nic nie wychodziło, jak w I i III secie. Reprezentacja Tajlandii rzuciła na szalę wszystko, co miała najlepszego do zaoferowania. Od 2018 roku nie pokonała Polski, a teraz - po ponad pięciu latach, ponownie to zrobiła.
Polska i Tajlandia wygrywały sety na zmianę, co jednoznacznie wskazuje, dramaturgię tego meczu. - W ostatnim czasie ciężko szukać takich spotkań. Myślę, że to pokazuje, jak gramy falami. Potrafimy grać bardzo dobrze, ale też przeciwnikowi oddać prowadzenie. Wtedy to my musimy szukać swojego stylu gry - tłumaczyła Agnieszka Korneluk.
Przyczyna porażki była jedna według środkowej. - W głównej mierze przesądziło falowanie. Gdybyśmy grały na swoim poziomie, to Tajki by się nie rozegrały - dodała siatkarka.
ZOBACZ WIDEO: Nikola Grbić wskazał największą zaletę polskich siatkarzy. "To rzadka cecha"
- Miałyśmy problem z tym, co jest u nas mocniejszą stroną, czyli side-outem - skwitowała
Droga na igrzyska teraz nieco się skomplikowała. Z ośmiozespołowej grupy, która rywalizuje w Łodzi, awansują dwie najlepsze ekipy. Przed nami trzy najtrudniejsze starcia: z Niemkami, Amerykankami i Włoszkami. Trzeba wygrać z tymi pierwszymi oraz z ekipą, która przegra w meczu USA - Włochy.
Byłoby zdecydowanie łatwiej, gdyby Polki miały bilans 4-0, a nie 3-1. - Jasne. To fakt, nie zaprzeczę czemu. Jednak wszystko jest w naszych rękach i nogach. Sytuacja jest o wiele trudniejsza, ale wszystko jeszcze możemy zrobić. W tym sezonie pokazałyśmy, że po porażkach potrafimy się szybko pozbierać. Wierzę w drużynę cały czas - zapewniła Korneluk.
Czwartek jest dniem przerwy. W piątek Biało-Czerwone zmierzą się z Niemkami, a potem z Amerykankami i na na koniec w niedzielę z Włoszkami.
Czytaj też:
Koszmar Polek. Sprawdź, jak prezentuje się tabela po ich meczu
Demolka w II secie, ale końcowy wynik w meczu Polek to dla nas szok
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)