Misja wykonana. Chińczyk żegna się z Plusligą

WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: Jingyin Zhang (z numerem 22)
WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: Jingyin Zhang (z numerem 22)

To był udany pobyt pierwszego chińskiego zawodnika w Pluslidze. Jingyin Zhang opuszcza Polskę z bagażem nowych doświadczeń. Trefl Gdańsk może być dumny z tego transferu.

- Na początku widać było tremę, ale wiedziałem, że nasz nowy zawodnik szybko zostanie "wchłonięty" przez grupę. Wszystko przebiega świetnie. Zhang musi jednak przystosować się do cięższych treningów. Ale oczywiście ma duży talent i potencjał - mówił w rozmowie z nami prezes Trefl Gdańsk, Dariusz Gadomski.

23-letni siatkarz faktycznie bardzo szybko wpasował się w zespół. Jingyin Zhang miał z pracy w Polsce zabrać bezcenne doświadczenie, a sam, jako pierwszy Chińczyk w historii ligi, wnieść ofensywną jakość i powiew świeżości.

Przyjmujący zagrał (czy to w pierwszym składzie, czy wchodząc z kwadratu dla rezerwowych) w trzynastu meczach i zdobył 105 punktów. Atakował z bardzo wysoką skutecznością 57 proc. (82/144). Do tego dołożył 13 asów i 10 bloków. Pozytywne przyjęcie miał z kolei w 41 proc. przypadków.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Polski koszykarz zszokował. "Prawdziwe czy oszukane?"

Gdański klub za pośrednictwem mediów społecznościowych poinformował, że Zhang żegna się z naszym krajem. - Zhang Jingyin razem z trenerami Liu i Svenem wraca już do Chin. To były świetne trzy miesiące gdańsko-chińskiej przygody, teraz trzymamy kciuki za rozwój współpracy między federacjami polską i chińską - czytamy w komunikacie.

Trefl Gdańsk zakończył sezon ligowy na szóstym miejscu. Zawodnik z Chin z pewnością pomógł w awansie do ćwierćfinału mistrzostw Polski, a w nim, jak również meczu o piątą lokatę, spisał się dobrze. Razem z Mikołajem Sawickim zapewnił niezłą jakość ofensywną z lewego skrzydła. Prezes Gadomski może więc zaliczyć ten eksperyment do naprawdę udanych.

Czytaj także:
Jest gorąco po decyzji trenera Polaków. "Uważa się za najlepszego na świecie"

Komentarze (0)