Serbska gwiazda mentorką dla polskich talentów. "Mam na sobie wielką odpowiedzialność"

WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Jovana Brakocević-Canzian
WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Jovana Brakocević-Canzian

- Sama miałam takich mentorów, którzy pokazywali mi, jak mam się zachowywać. Własnie nie aż tak bardzo, jak grać, tylko jak się zachowywać - mówi Jovana Brakocević-Canzian. W WP SF opowiada czy czuje się mentorką w drużynie pełnej polskich talentów.

[b]

Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: W finale Pucharu Polski zaliczyłyście wspaniały powrót. Byłyście w stanie zdobyć trofeum, mimo że ŁKS Commercecon prowadził już 2:0.[/b]

Jovana Brakocević-Canzian, atakująca Grupa Azoty Chemika Police, MVP finału Pucharu Polski: Drużyna zareagowała odpowiednio w momencie, w którym było wyjątkowo trudno. Rywalki prezentowały się znakomicie, grały u siebie i były lepsze w każdym elemencie. Gdy wiedziałyśmy, że nie mamy nic do stracenia, to trzeba było pokazać charakter.

Jestem dumna z moich koleżanek z zespołu, z dziewczyn, które weszły na boisko. Nie mają one wielu szans na grę, a mocno pomogły, wprowadziły znakomitą atmosferę. I tak trzeba. Musimy działać według zasady jedna za wszystkich, wszystkie za jedną.

Kilka tygodni wcześniej pokonałyście ŁKS w lidze jako jedyna drużyna na krajowym podwórku. Dało wam to więcej pewności siebie?

To pokazało nam, że możemy, że Chemik ma drugą twarz. Udowodniło to, że jesteśmy walczakami, że jesteśmy wyjątkową drużyną. To był dla nas wiatr w żagle.

To nie był łatwy sezon dla Chemika, nie mogłyście się zbliżyć w tabeli do ŁKS-u i Developresu. Z czego to wynikało?

Żaden z sezonów nie jest łatwy, kiedy ma się dobrych przeciwników. A ŁKS i Developres do nich należą. To główni nasi rywale do tytułu. Najważniejsze jest skupiać się na tym co dobre, na sobie, na swojej ciężkiej pracy. Nie powinnyśmy patrzeć w przyszłość.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: On się nic nie zmienia. Ronaldinho nadal czaruje

Miała pani w tym sezonie wiele dobrych spotkań, ale także trochę tych gorszych. Jednak w dotychczas najważniejszym spotkaniu tego sezonu spisała się pani znakomicie i zdobyła 32 punkty.

Myślę, że to już znany fakt, że wolę grać finały, ważne mecze. Wtedy pokazuje swój charakter i moją jakość. Oczywiście, wykonuję swoją robotę w normalnych meczach. W finale jednak pokazuje się prawdziwe oblicze zawodnika. Siatkarz nie jest wielki, kiedy gra dobrze przeciwko ostatniej ekipie w tabeli, lecz w finale.

Taka myśl przyświeca mi przez całe życie. Chcę pokazać swoją siłę bez względu na wiek i to, że wszyscy wiedzą tak naprawdę, jak gram. Dalej daję z siebie wszystko i to przynosi skutek.

To doświadczenie mocno pomaga?

Oczywiście, zwłaszcza, kiedy piłki nie są idealne, kiedy rezultat jest na styku. Jednak jeśli chodzi o grę w najważniejszych meczach to nic się nie zmieniło od czasu, gdy miałam 18 lat. Po prostu taki mam charakter. To przejęłam od swoich idoli, wzorów i mam nadzieję, że ja dla kogoś też takim wzorem będę.

Czuje się pani mentorką zespołu, który jest mieszanką młodości z doświadczeniem?

Tak jest, ponieważ gdy byłam to sama miałam takich mentorów, którzy pokazywali mi, jak mam się zachowywać. Właśnie nie aż tak bardzo, jak grać, tylko jak się zachowywać. Mam na sobie wielką odpowiedzialność pokazać, jak reagować na boisku i wraz z tym przyjdzie lepsza gra, gdy ma się trudny moment. Czasem tak nie będzie, ale jak się starasz, to wszystko powinno być dobrze.

Także podczas przerwy na żądanie motywowała pani zespół.

Tak zrobiłam, ponieważ czułam, że w tym momencie musiałam pokazać, jak jestem zła, agresywna. Nie mogłam pogodzić się z tym, że przegrywamy 0:2 w taki sposób i to bez względu na to, jak wartościowego przeciwnika mamy po drugiej stronie siatki. Byłyśmy statyczne i czekałyśmy aż one nam sprezentują punkty, a to się nie działo.

Na czołowym poziomie, w meczach o trofeum nikt nikomu nie będzie rozdawał prezentów. Tak zareagowałam i cieszę się, że dziewczyny przyjęły to, odpowiadając rywalkom w prawdziwy, sportowy sposób.

Nie miałyście dużo czasu na świętowanie. Już w środę gracie z Budowlanymi w ćwierćfinale Tauron Ligi.

To nawet lepiej. Teraz nadchodzi najważniejsza część sezonu i musimy skupić się na tym. Powinnyśmy także naprawić rzeczy, które w finale Pucharu Polski nie funkcjonowały.

Stać nas na obronę tytułu. Zawsze jestem dobrej myśli i to pomaga, dlatego też często te trofea wędrują w ręce zespołu, w którym występuję.

Czytaj więcej:
Po tej decyzji wylał się na niego hejt. Wlazły nie żałuje

Źródło artykułu: WP SportoweFakty