Starcie wicelidera grupy A z ostatnim zespołem, nie zwiastowało większych emocji. Po pierwszym secie wydawało się, że będzie to bardzo jednostronna konfrontacja. Podopieczne Stephane'a Antigi postanowiły jednak zafundować swoim sympatykom we wtorkowy wieczór nieco emocji.
Pierwsza odsłona została rozstrzygnięta błyskawicznie. O ile początek seta w wykonaniu rzeszowianek mógł zwiastować pewną wygraną, to na klasyczną demolkę chyba nikt nie liczył. Po serwisach Any Kalandadze miejscowe odskoczyły na kilka punktów (5:1). Węgierki miały ogromne problemy z przyjęciem, zwłaszcza Karolina Fricova. Miejscowe konsekwentnie ją ostrzeliwały i powiększały dystans (14:4). W ataku szczególnie aktywne były Ana Kalandadze i Jelena Blagojević. Po przeciwnej stronie tylko Aliz Kump była w stanie odpowiedzieć. Skończyło się jednak pogromem.
Przebieg drugiej odsłony zaskoczył fanów Rysic. Miejscowe nieźle przyjmowały, ale miały olbrzymi problem z kończeniem akcji. Jak należy to robić, pokazała rywalkom atakująca Vasas, Denise Bannister. Doskonale radziła sobie również Julia Boyko. Na tle rzeszowianek, tym razem to węgierki wyglądały niczym faworyt. Przyjezdne od stanu 10:11 skrupulatnie wykorzystały kolejne błędy zawodniczek z Rzeszowa. W pewnym momencie różnica wzrosła do siedmiu "oczek" (12:19). Takiej straty wicemistrzynie Polski nie były w stanie odrobić.
ZOBACZ WIDEO: Odważna kreacja Ewy Brodnickiej. "Szalejesz"
Po tej partii, na trybunach hali Podpromie w Rzeszowie zapanowała konsternacja. Nie tak bowiem kibice wyobrażali sobie przebieg wtorkowego starcia. Tym bardziej że trzeci set rozpoczął się od 0:3. Później jednak wszystko wróciło do normy. Katarzyna Wenerska w ataku postawiła na Jelenę Blagojević i Anę Kalandadze. Wspominany duet nie zawodził, wypracowując przewagę. Dodatkowo miejscowe poprawiły blok i obronę, odskakując na sześć oczek (16:10). Po zagrywkach Katarzyny Wenerskiej dystans wzrósł do 10 punktów. Takiej przewagi rzeszowianki nie były w stanie roztrwonić.
Wygrana w trzeciej partii ponownie uśpiła miejscowe. W czwartym secie przez długi czas przewaga przechylała się to na jedną, to na drugą stronę. Doskonale prezentowały się Orsolya Papp i Karolina Fricova. Wspomniana dwójka przez długi czas utrzymywała w grze węgierki. W kluczowych momentach temu duetowi zabrakło jednak wsparcia. Przy stanie 21:21 ciężar gry wzięła na siebie Gabriela Orvosova. Rzeszowska skrzydłowa okazała się bohaterką końcówki wtorkowego starcia. Kompromitacja gospodyń była o krok, jednak udane ataki czeskiej atakującej zapewniły miejscowym komplet punktów.
Developres Bella Dolina Rzeszów - Vasas Obuda Budapeszt 3:1 (25:20, 18:25, 25:13, 25:23)
Developres: Centka, Wenerska, Kalandadze, Jurczyk, Orvosova, Blagojević, Szczygłowska (libero) oraz Obiała, Szlagowska, Rapacz, Bińczycka;
Vasas: Skrypak, Fricova, Banister, Boyko, Bannister, Aboulazimova, Juhar (libero) oraz Vezsenyi, Fabian, Torok, Kump, Jambor.
Czytaj także:
Kapitalny mecz reprezentantki Polski. W końcu pokazała we Włoszech swoją moc
Jedna z czołowych drużyn ostatnich sezonów kompletnie zawodzi. Bije od niej niepewność