Po zakończeniu pierwszej rundy fazy zasadniczej Tauron Ligi drużyna MOYA Radomki Lotnisko Radom spisuje się zdecydowanie poniżej oczekiwań. Zajmuje odległe, dopiero dziesiąte miejsce w tabeli z zaledwie dziesięcioma punktami na koncie. Wygrała tylko trzy mecze i poniosła aż osiem porażek. A przypomnijmy, że jeszcze niespełna dwa lata temu walczyła o medale ekstraklasy. Poprzedni sezon zakończyła natomiast na szóstej lokacie.
Brakuje im pewności
W ostatniej kolejce radomianki przegrały u siebie z Energą MKS-em Kalisz 1:3, choć świetnie spisały się w premierowej odsłonie, wygrywając ją do 19, a w drugiej prowadziły 21:17. - Oczywiście, że można było wygrać ten mecz, co pokazał pierwszy set. Aż do stanu 21:17 w drugiej partii gra układała się po naszej myśli, można powiedzieć, że łatwo prowadziliśmy. Mieliśmy przewagę i do tego momentu wszystko dobrze funkcjonowało - przyznał Błażej Krzyształowicz.
Trener wskazał na jeden element, który pozwolił rywalkom zmniejszyć straty. - Zaczęło się od zagrywki, można powiedzieć, że przeciwniczki podjęły w tym elemencie ryzyko i zniwelowały nim cały dystans. Zagrywały w jednym kierunku i "ustrzeliły" nasze dziewczyny. Później pojawił się problem z naszą pewnością siebie - zwrócił uwagę.
ZOBACZ WIDEO: Lewandowski z trofeum, PZPN szuka selekcjonera, okienko transferowe - Z Pierwszej Piłki
Rozpamiętują porażki
- Zaczęły się wspomnienia przegranych poprzednich meczów, chociażby w Bielsku, gdzie przegraliśmy końcówki. Takich spotkań wiele moglibyśmy przywołać. Może to "podciąć skrzydła", ale oczekuję od zespołu mobilizacji, agresji, wyrzucenia złych rzeczy z głowy i reakcji. Nie możemy wiecznie patrzeć na to, co jest za nami. Ważne jest to, co zrobimy w meczu, bo to nas nastroi - kontynuował szkoleniowiec.
Wydawało się, że po gładkim zwycięstwie w Legionowie, przełamującym serię porażek, Radomka wróci na właściwe tory. Nieco innego zdania był zaś Krzyształowicz. - Nie ma co ukrywać, że mecz z Legionowem nie wlał w nas zbyt dużej pewności siebie, ponieważ wiemy, z jakimi problemami oni się borykają i że wygrana była naszym obowiązkiem - podkreślił.
Wygrana z wyżej notowanym rywalem jest niezbędna
- Musimy w końcu wygrać mecz z zespołem, który jest od nas wyżej w tabeli. Nie ukrywamy, że oczekujemy zwycięstw w takim spotkaniu, jak ostatnie, czy też z Budowlanymi, Bydgoszczą czy Wrocławiem. Musimy wygrać końcówkę takiego seta, ponieważ w dziewczynach widać niepewność. Jest ona bardzo duża i wynika z wielu porażek - nie ukrywał.
- Kiedy jest flow i mecz układa się po naszej myśli, dziewczyny zupełnie inaczej wykonują te same elementy niż w sytuacjach, gdy jest wyrównana gra, końcówka, moment trudny. Są wtedy proste zagrania, ataki w środek bloku, nie podejmujemy ryzyka, co jest dużym błędem - zaznaczył trener Radomki.
Przełom stycznia i lutego będzie kluczowy dla radomskiej drużyny. - Musimy w kolejnych meczach pokazać jakość i utrzymać koncentrację na przestrzeni całego spotkania. To dopiero da nam podstawę do tego, aby czuć się pewnie. Na razie to są tylko słowa. Jeśli tego nie zrobimy, będziemy tylko o tym mówili. Musimy to zrobić na boisku i spełnić oczekiwania, które są w nas pokładane - w sztabie szkoleniowym, w zawodniczkach. Każdy musi wywiązać się ze swojej pracy - stwierdził.
Bez zwycięstw nie mogą patrzeć w tabelę
- Ta runda była poniżej oczekiwań swoich, szefów klubu, kibiców i wszystkich tych, którzy nami się interesują. Na pewno przeszkadzały nam problemy zdrowotne, ale trzeba pewne sprawy wyważyć i nie można wszystkiego na to zrzucać - powiedział szkoleniowiec, odwołując się do kłopotów kadrowych, z jakimi borykał się jego zespół od początku bieżącego sezonu. Wciąż poza grą jest Gozde Yilmaz, a kontrakty rozwiązały już Magdalena Damaske i Janet Kalaniuvalu.
Pomimo kiepskiego bilansu, przy dobrych rezultatach Radomka jest w stanie awansować nawet na piąte miejsce. Niczego na drugą rundę nie chce jednak zakładać Krzyształowicz. - Ciężko jest cokolwiek mówić i zakładać w obliczu takich wyników. Naszym celem są kolejne mecze - zwycięstwa z zespołami znajdującymi się od czwartego miejsca do końca tabeli. Pomimo naszych wielu porażek, uważam, że to powinien być nasz target. Te zespoły są w naszym zasięgu i musimy stawiać sobie cele, aby grać z nimi o wygraną. Chcę wygrywać, chcę, żeby zespół wygrywał. To dopiero spowoduje to, że będziemy mogli spojrzeć na tabelę. Inaczej nie potrafię - zakończył.
Czytaj także:
>> Aleksander Śliwka blisko rekordu. Punkty, bloki, asy 20. kolejki PlusLigi
>> Developres rozpoczyna rundę rewanżową w Lidze Mistrzyń. W PlusLidze odrobią zaległości