Młody Białorusin przeprowadził się do Polski. Zdradził, co było najtrudniejsze

Instagram / alexyalex / Na zdjęciu: Alaksiej Nasewicz
Instagram / alexyalex / Na zdjęciu: Alaksiej Nasewicz

Gdy przyjechał do Polski, miał 15 lat. Alaksiej Nasewicz musiał zacząć życie od nowa, bez języka. Po czterech latach gra na tyle dobrze, że jest członkiem ekipy z PlusLigi. I mówi się, że w przyszłości może wzmocnić kadrę Polski.

W tym artykule dowiesz się o:

19-letniego Alaksieja Nasewicza wszyscy najważniejsi skauci mają w swoich notesach od dawna. Przyjmujący pochodzący z Białorusi to spory talent, który w tym roku dostał szansę w Treflu Gdańsk - drużynie, która dla wielu siatkarzy była trampoliną do kariery. Początki siatkarza w Polsce nie były jednak łatwe.

Lepsza przyszłość

Życie młodego chłopaka zostało wywrócone do góry nogami, gdy rodzice podjęli decyzję - przyjeżdżamy do Polski. Rodzina Nasewiczów z polskimi korzeniami zdecydowała się spróbować życia w naszym kraju.

- Powodem było lepsze wykształcenie dla mnie i mojego brata. Życie potoczyło się jednak tak, że zostałem sportowcem - opowiada w rozmowie z WP SportoweFakty Alaksiej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?

A jego początki w Polsce nie były łatwe. Jako piętnastolatek od razu został rzucony na głęboką wodę. Chodził do polskiego liceum, w kompletnie nowym mieście, bez dostatecznej znajomości języka. - Język polski nie był moją mocną stroną - zdradza.

- Od razu poszedłem do liceum. Było bardzo ciężko. Nauczyciel od polskiego się na mnie strasznie uwziął. Nie znałem języka, więc trudno było się dogadać. Jakoś przez to wszystko przebrnąłem i w drugiej, trzeciej klasie było już łatwiej. Znałem więcej słówek i potrafiłem się normalnie dogadać - dodaje.

Nasewiczowie z Grodna przeprowadzili się do Gdańska. - Morze było kluczowe. Tu jest bardzo fajny klimat, czyste powietrze. Nie jest to wielkie miasto. W podobnym, może ciut mniejszym, mieszkałem na Białorusi - tłumaczy.

Przeprowadzka oznaczała jednak rozłąkę z dawnymi przyjaciółmi. Stopniowa utrata więzi z najbliższymi to coś, co jest domeną wielu dzieci imigrantów, niezależnie od tego skąd i dokąd się przemieścili.

- Bardziej kolegów mi brakowało niż samego miasta. Od czasu do czasu się do siebie odezwiemy. Traci się jednak powoli takie szkolne kontakty, ale to chyba normalne. Może gdybym tam dalej mieszkał to byłoby łatwiej. Każdy ma swoje sprawy i raz na kilka miesięcy się zdzwonimy i pogadamy sobie - tłumaczy przyjmujący.

Nie nauka, a sport

I mimo że rodzice przyjechali do Polski, aby zapewnić swoim dzieciom solidne wykształcenie, to Alaksiej wybrał inna drogę. Od najmłodszych lat miał spory talent do sportu. Choć nie od początku trenował siatkówkę.

- Kiedyś chodziłem na taekwondo, przez 2-2,5 roku. Później mi się przestało podobać. Zacząłem więc chodzić na siatkówkę, bo dawno temu tata też uprawniał ten sport. Miałem wybór pomiędzy tenisem stołowym i właśnie siatkówką. Raz wieczorem sobie usiadłem, pomyślałem i zadecydowałem, że jednak ten drugi sport mnie bardziej interesuje - wyjawia.

Nowy sport zaczął trenować, gdy miał 10 lat. - Nie miałem żadnych planów na przyszłość, by zająć się tym profesjonalnie. To przyszło z czasem - wyjaśnia.

A co z dalszą nauką? - Nie wykluczam, że będę się dalej uczył, jednak w tym roku się skupiam na sporcie. Byłem na studiach na ekonomii, ale niestety oblałem matematykę - przyznaje siatkarz.

Szansa w Gdańsku

Przyjazd do Polski przed młodym siatkarzem otworzył wiele możliwości. Na początku reprezentował GKS Stoczniowiec Gdańsk w rozgrywkach młodzieżowych. W sezonie 2020/2021 dostał szansę gry z seniorami w drugiej lidze w Stoczniowcu Politechnika Gdańska.

Przełomowy był poprzedni sezon. Nasewicz przeszedł do Trefla Lębork - drugiej drużyny Trefla Gdańsk, a później pomagał juniorom Trefla w mistrzostwach Polski. Spisał się tam na tyle dobrze, że dostał szansę występów w pierwszym zespole - jak na razie jako rezerwowy przyjmujący.

- To jest dla mnie nowy moment w życiu. Jest dziwnie, czasem udaje mi się wejść na boisko, nawet na cały mecz. Powoli do celu. - wyjaśnia zawodnik. - W przyszłości chciałbym się dostać do pierwszego składu - dodaje.

I wydaje się, że wybrał sobie dobre miejsce do rozwoju. Trefl był areną, z której wypłynęło na szerokie wody wielu zawodników: Maciej Muzaj, Marcin Janusz czy Damian Schulz, a także ostatnio Karol Urbanowicz, który w zeszłym roku dostał powołanie do kadry Nikoli Grbicia.

W tym roku młodzi mają wsparcie dwójki doświadczonych siatkarzy: Mariusza Wlazłego i Lukasa Kampy. - Dużo pomagają, podpowiadają. I to właśnie daje impuls, by się rozwinąć. Mariusz Wlazły dla wszystkich jest takim dobrym wujkiem - wyjawia Nasewicz.

Oto przyszły kadrowicz?

Alaksiej Nasewicz ma już polskie obywatelstwo. Wciąż jeszcze nie może jednak reprezentować naszego kraju. Gra bowiem na białoruskiej licencji, co utrudnia mu życie także w lidze. Trwa jednak walka o to, by wielki talent mógł występować na polskich papierach.

- Gdybym grał na polskiej licencji, to łatwiej byłoby mi się dostać do pierwszego składu. Częściej wchodziłbym na boisko, bo nie zabierałbym miejsca z limitów dla obcokrajowców - tłumaczy Nasewicz.

Pytany o to, czy chciałby reprezentować Polskę odpowiada. - Dlaczego nie? Jeśli mi się uda, to oczywiście chciałbym spróbować - przyznaje. - Nie zastanawiałem się nigdy nad reprezentowaniem Białorusi i w sumie to nie chcę - kończy.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Transformacja żeńskiej kadry. W 2022 roku znów pokochaliśmy siatkarki

Źródło artykułu: WP SportoweFakty