Koledzy żartowali z reprezentanta Argentyny. Po meczu z Polską tak się im zrewanżował

WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: Santiago Danani
WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: Santiago Danani

- Po meczu z Saudyjczykami koledzy ze mnie żartowali, ale już po spotkaniu z Polską to ja się śmiałem. Przed treningiem uderzałem na bramkę i wymieniałem nazwiska strzelców goli dla Argentyny - mówi Santiago Danani z Aluronu CMC Warty Zawiercie.

Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Słyszałem, że po przegranej Argentyny z Arabią Saudyjską koledzy z Zawiercia dworowali sobie z ciebie. To prawda?

Santiago Danani, siatkarz reprezentacji Argentyny i Aluronu CMC Warty Zawiercie: Prawda. Wszyscy sobie wtedy żartowali, polscy zawodnicy mówili, żebym uważał na mecz mojej reprezentacji z Polską. Ja byłem trochę wkurzony tą porażką, ale starałem się nie złościć na docinki, bo wtedy byłoby jeszcze gorzej. Jednak kilka dni później, kiedy Argentyńczycy wygrali z Polakami, to ja się śmiałem! Dzień po tym spotkaniu przed naszym treningiem strzelałem na bramkę i wykrzykiwałem nazwiska piłkarzy, którzy strzelili gole: Alexisa Mac Allistera i Juliana Alvareza. Strzelałem sam, bo jakoś tak się złożyło, że nikt nie chciał pograć ze mną.

Dziś Argentyna gra z Holandią. Twojemu zespołowi chyba będzie trudniej wygrać z tym zespołem, niż z Polską?

Łatwo nie będzie na pewno. Holandia to świetny zespół, grają w Katarze bardzo dobrze. Na poziomie ćwierćfinału mundialu są już tylko takie ekipy. Mam jednak nadzieję, że wygramy i awansujemy do półfinału.

ZOBACZ WIDEO: Eksperci grzmią po doniesieniach o premii. "To skandal"

Tam Argentyńczycy mogą się zmierzyć z Brazylią. Dla was to na pewno byłby wyjątkowy mecz.

Jasne. Argentyna i Brazylia w sporcie mocno ze sobą rywalizują. Ale tylko w sporcie, relacje między naszymi krajami i naszymi narodami są bardzo dobre. Tak jak pomiędzy Argentyną a Urugwajem. Atmosfera staje się gęstsza, kiedy gramy z Anglią albo z Chile.

Masz jakieś osobiste powiązania z piłką nożną?

Takie, że w moim ostatnim roku gry w Argentynie byłem graczem River Plate. To zabawne, bo w piłce nożnej kibicuję Boca Juniors, a Boca - River to wielkie derby Buenos Aires. Poza tym kiedy miałem jakieś 8-10 lat trenowałem piłkę nożną, ale potem postawiłem już na siatkówkę.

I siatkówka zaprowadziła cię do Polski. Jak się odnalazłeś w PlusLidze?

Znakomicie. Czas pędzi tak szybko, że już nawet nie wiem, od kiedy tutaj jestem. A przecież minęły dopiero trzy albo cztery miesiące. To dlatego, że gramy bardzo dużo meczów. Nawet trzy w tygodniu. Mi to nie przeszkadza, bo lubię dużo grać. Poziom PlusLigi jest wysoki, jest nią duże zainteresowanie i to też mi się podoba. No i bardzo ważne jest dla mnie też to, że dobrze się czuję w towarzystwie kolegów z drużyny. Atmosfera wewnątrz ekipy to moim zdaniem jeden z największych atutów Zawiercia.

Dlaczego wybrałeś właśnie ten klub? Z opinią jednego z najlepszych libero na świecie miałeś pewnie oferty od bogatszych i bardziej renomowanych klubów?

Spodobało mi się, że klub ma wielkie ambicje i chce budować zespół, który będzie w stanie te ambicje zrealizować. To było decydujące. Lubię też być w zespole ze świetnymi siatkarzami, a w Zawierciu takich nie brakuje. Szczerze mówiąc, po otrzymaniu propozycji szybko podjąłem decyzję o jej przyjęciu.

Przed podpisaniem kontraktu rozmawiałeś z kolegami z reprezentacji Argentyny, którzy grali w tym klubie w poprzednich sezonach?

Z Facundo Conte i Maxim Cavanną rozmawiałem na temat Zawiercia mało. Za to sporo z Adamem Kowalskim, kolegą z mojego poprzedniego klubu, Berlin Recyclings Volley. Nie tylko o Zawierciu. Także o PlusLidze i ogólnie o życiu w Polsce.

Co chciałbyś osiągnąć w swoim pierwszym roku gry w PlusLidze? Postawiłeś sobie jakieś konkretne cele?

Chciałbym coś wygrać. Jesteśmy na dobrej drodze, żeby tak się stało. Na początku sezonu potrzebowaliśmy trochę czasu, żeby się poznać, bo kilku z nas było nowych w zespole, a PlusLiga wystartowała zaraz po sezonie reprezentacyjnym, więc nie mieliśmy możliwości, żeby się zgrać. Jednak teraz mamy już do siebie duże zaufanie, wiemy co każdy z nas może i chce robić na boisku.

Po raz pierwszy w karierze pracujesz z polskim trenerem - Michałem Winiarskim.

Jeszcze zanim zaczęliśmy współpracę, kolega z kadry Argentyny Pablo Crer i Ruben Schott z Berlin Recyclings Volley mówili mi o nim same pozytywne rzeczy. I dobrze mówili. Podoba mi się styl pracy "Winiara", to jak trenujemy, jak przygotowujemy się do meczów. Bardzo we mnie wierzy, a dla mnie to jedna z najważniejszych rzeczy. Cieszę się, że mogę z nim pracować, bo jeszcze kilka lat temu podziwiałem go na boisku. W 2014 roku jako młody chłopak oglądałem jak zdobywał z reprezentacją Polski mistrzostwo świata. Grał wtedy wspaniale.

Zostałeś już "jurajskim rycerzem"?

Tak. Kibicowski chrzest mam za sobą, dostałem swój wełniany hełm. Mamy niezwykłych kibiców. Bardzo oddanych drużynie. Lubię grać przy ich dopingu i widzieć ich uśmiechnięte twarze po naszych zwycięstwach.

Czytaj także:
Legenda Holandii pełna wiary. "On jest w stanie zatrzymać Leo Messiego"
Katar i tak... wygrał. Kraj korzysta na obecności tych piłkarzy w ćwierćfinale

Komentarze (0)