Piotr Ciesielski: Po porażce z Holandią wiele osób chyba nie wierzyło, że będziecie w stanie rozprawić się z Rosjankami?
Izabela Bełcik: - Pewnie tak, jednak my wierzyłyśmy i spodziewałyśmy się takiego obrotu sprawy. Z takim właśnie nastawieniem wyszłyśmy na parkiet. Chciałyśmy wygrać i wierzyłyśmy w zwycięstwo.
Co było kluczem do zwycięstwa w tym spotkaniu?
- Odrzuciłyśmy Rosję zagrywką od siatki. W decydujących momentach i tak grały one do Gamowej, ale dzięki odrzuceniu ich, miały one niedokładne rozegranie i Gamowa nie miała tak prostego zadania.
Praktycznie w każdym secie prowadziłyście zdecydowanie, jednak ten pierwszy zakończył się zwycięstwem Rosji.
- Faktycznie, zdarzały nam się przestoje i mimo prowadzenia w każdym secie różnicą kilku punktów, dochodziło do zaciętych końcówek, ale ważne, że to my wygrałyśmy je 3 razy.
Już przed meczem pod siatką miała Pani drobny incydent z przeciwniczką?
- To był przypadek. Jedna z zawodniczek, nawet nie pamiętam która, w ataku skoczyła mi na nogę. Nie wiedziałam przez moment, co się dzieje, czułam tylko ból ścięgna Achillesa, ale na szczęście wszystko jest w porządku. Może to nas dodatkowo zmobilizowało, bo widziałam, że dziewczyny były mocno nabuzowane (śmiech).
Czy była jakaś specjalna mobilizacja przed tym pojedynkiem?
- Nie trzeba się dodatkowo motywować przed takim meczem. Wiemy o co gramy i wiemy z kim gramy, więc to przyszło samo.
A czy trener Makowski ma jakieś sposoby na Was? W końcu dopiero po raz drugi wystąpił w roli pierwszego szkoleniowca?
- Przed meczem próbował nas rozweselać, jakoś rozluźnić atmosferę, ale i tak byłyśmy bardzo skoncentrowane i skupione.
Przed Wami pojedynek z Bułgarią, powinien on być zdecydowanie łatwiejszy niż mecz przeciwko Rosji?
- Prawdę powiedziawszy, to o Bułgarii jeszcze nie myślałyśmy. Tak naprawdę cały czas był przed oczami mecz z Rosją i dopiero teraz zajmiemy się kolejnym rywalem. Trener na pewno da nam konkretne instrukcje i obejrzymy przeciwniczki na wideo. Dopiero wtedy będę mogła powiedzieć o nich coś więcej.
W głowach pojawia się już chyba myśl o półfinale Mistrzostw Europy?
- Nie, o tym jeszcze nie myślimy. Aby się dostać do półfinału, to jeszcze kilka rzeczy musi być wykonanych i to nie tylko od nas zależy. Po pierwsze, oczywiście my musimy wygrać z Bułgarią, ale liczymy także, że Holenderki zagrają na maxa i rozprawią się z Rosjankami.
Nadal nie ma z Wami niestety trenera Matlaka.
- Cały czas myślimy o trenerze Matlaku i modlimy się, aby jego żona doszła do zdrowia. Nie mieliśmy możliwości się z nim spotkać, ponieważ jak wracamy z hali to jest po 23, do tego dochodzi odprawa wideo i inne obowiązki, ale myślami jesteśmy cały czas przy nim. Także sama gra jest również dla niego, aby miał spokojną głowę w tym względzie i mógł się zająć tylko żoną.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)