Ostatni mecz pierwszej rundy mistrzostw świata rozgrywany w Łodzi był prawdziwą ucztą dla koneserów siatkówki na najwyższym poziomie. Aktualne mistrzynie olimpijskie zmierzyły się z obrończyniami tytułu mistrzyń świata. Nic dziwnego, że to spotkanie przyciągnęło do miasta włókniarzy wielu kibiców, którzy niemal wypełnili Sport Arenę.
Błyskawicznie uwidoczniła się taktyka, jaką przygotował na ten mecz Karch Kiraly. Amerykanki posyłały zagrywki w strefę konfliktu pomiędzy Bianką Busą a Sarą Lozo i w ten sposób starały się wyłączyć te zawodniczki z gry w ofensywie. Serbki otrząsnęły się dopiero po pojedynczym bloku Lozo na środkowej Tapp i o pierwszą przerwę poprosił szkoleniowiec USA (12:12). Dobrą zmianę należy zapisać na koncie Bojany Milenković, wzmocnienie przyjęcia pozwoliło rozwinąć skrzydła Tijanie Bosković i Serbki wygrały premierową odsłonę meczu (25:20).
Co typowe dla drużyn zza oceanu, Amerykanki nie zważały na to co działo się przed trzyminutową przerwą i po "super-spike" Kary Bajemy z drugiej linii prowadziły 8:5. Temperatura podniosła się dopiero po asie serwisowym Bosković, która w kolejnej wymianie podbiła niesamowitą piłkę w obronie i znów obraz meczu odwrócił się (15:16). Gdyby nie system challenge, gralibyśmy na przewagi, ale po ataku Bosković piłka musnęła palce blokujących (25:23)
Podopieczne Karcha Kiralego w trzecim secie nie zdołały już prowadzić tak wyrównanej walki, po autowej zagrywce kierowanej wzdłuż linii przez Danielle Cuttino było 10:16. Kolejne kontry przebiegały po myśli siatkarek z bałkańskiego kraju. Wygrywając to spotkanie Serbki zapewniły sobie awans z pierwszego miejsca w grupie C.
USA – Serbia 0:3 (20:25, 23:25, 13:25)
USA: Poulter, Tapp, Drews, Washington, Bajema, Robinson, Wong-Orantes (libero) oraz Hentz (libero)
Serbia: Busa, Drca, Pusic (libero), Aleksaic, Stevanović, Bosković, Lozo oraz Milenković, Lazović
Zobacz również:
Mecz o honor w Ergo Arenie. Polski sztab bez wygranej w MŚ siatkarek
Skończyło się na małym zaskoczeniu w meczu o awans
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "będę tęsknić". Kto tak powiedział do Federera?