Po 24 latach Włosi wrócili na siatkarski szczyt. Odmłodzona ekipa Italii nie była faworytem w starciu z obrońcami tytułu. Jednak ostatecznie to oni okazali się lepsi i wygrali 3:1, od trzeciego seta kontrolując boiskowe wydarzenia.
To już drugi tytuł zawodników z Półwyspu Apenińskiego pod wodzą Ferdinando De Giorgiego. Były selekcjoner reprezentacji Polski przejął Włochów po ubiegłorocznych igrzyskach w Tokio i zdobył z nimi od razu mistrzostwo Europy. Teraz dołożył do tego tytuł mistrza świata. Jest jedną z dwóch osób w historii, która wygrała MŚ jako trener i jako zawodnik.
- Czuję się niesamowicie, nie mogę uwierzyć. To był dla nas wspaniały mecz. Wiedzieliśmy, jak trudno będzie walczyć z mistrzami świata, waszymi fanami. To nie było łatwe dla mojego zespołu, bo jest młody. Nie tylko same zwycięstwa są ważne, ale sam fakt, że możemy się mierzyć z takimi drużynami jak Polska - przyznaje Ferdinando De Giorgi.
Włosi przez długi czas prowadzili w pierwszym secie, ale Biało-Czerwoni zagrali kapitalną końcówkę. Zawodnicy z Półwyspu Apenińskiego jednak nie spuścili głów i mocno walczyli od początku drugiej partii.
- Kluczem była reakcja po przegranym pierwszym secie. W nim graliśmy dobrze, ale w końcówce Bieniek serwował świetnie. Jednak to nie tylko on, po prostu my nie prezentowaliśmy się odpowiednio. Nasza reakcja była dobra. Utrzymaliśmy poziom, co jest bardzo ważne - wyjaśnia selekcjoner Italii.
Z Katowic Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Szalony mecz w Spodku! Znamy brązowych medalistów
Te obrazki obiegną świat. Niesamowite sceny pod Spodkiem
ZOBACZ WIDEO: Co to był za horror! Kulisy półfinału z Brazylią | #PodSiatką - vlog z kadry #28
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)