Za niecałe dwa tygodnie ruszy ligowa rywalizacja siatkarzy. Nic więc dziwnego, że zespoły PlusLigi sprawdzają formę w meczach sparingowych i turniejach. Ostatni weekend obfitował w tego rodzaju sprawdziany.
W kilkutysięcznych Zdzieszowicach, oddalonych od Kędzierzyna-Koźla o kilkanaście kilometrów rozegrano już X Turniej Charytatywny im. Leszka Kuśmierczyka. Organizatorzy zaprosili dwie mocne drużyny z Niemiec i aż czerty ekipy przygotowujące się do rozgrywek PlusLigi. - W takich turniejach nie liczą się wyniki, ale możliwość sprawdzenia zawodników, zgrania drużyny i przetrenowania określonych zagrywek taktycznych - powtarzali co chwilę trenerzy wszystkich zespołów. Kiedy jednak na parkiet wychodzili zawodnicy gra była zacięta i i nikt nie odpuszczał nawet na chwilę. - Oczywiście, że chciałem się pokazać w meczu z ZAKSĄ - stwierdził reprezentant Niemiec, Eugen Bakumovski. - Przecież dwa lata temu grałem w tej hali jako zawodnik gospodarzy, a moim trenerem był Andrzej Kubacki. Chyba mu się niespecjalnie udało, bo wicemistrz Niemiec przegrał z ZAKSĄ 0:3, a Michał Ruciak prezentował się o klasę lepiej.
Publiczności nie poderwał jednak ani mecz ZAKSY z Generali Haching, ani nawet występujący w zespole Jastrzębskiego Węgla jeden z najlepszych siatkarzy świata, Rosjanin, Pawła Abramowa. Wszyscy czekali na "pojedynek mistrzów", czyli spotkanie Delecty Bydgoszcz z gospodarzami. Pięciosetowy mecz nie zawiódł nikogo. Może tylko trener Waldemar Wspaniały i jego podopieczni wychodzili z hali trochę niezadowoleni. W końcu przegrali 2:3, a w pojedynku mistrzów Europy też lepiej wypadli kędzierzynianie. Michał Ruciak, był najlepszym zawodnikiem spotkania, zdobył 26 punktów, a było to dwa razy więcej niż jego vis, a vis, Piotr Gruszka. Ruciak zaliczył też cztery asy serwisowe i przyjmował zagrywkę z efektywnością godną podziwu. Nie gorzej spisał się również Jakub Jarosz, który zdobył 25 punktów, a jego skuteczność w ataku wynosiła 60 procent. - Dzisiaj wygraliśmy, lecz to jeszcze nic nie znaczy. W tego typu meczach wynik nie jest najważniejszy - oceniał drugi trener ZAKLSY Andrzej Kubacki. Pewnie tak samo myślał Krzysztof Stelmach, który jednak całe spotkanie przestał przy linii bocznej i kilka razy ostro interweniował u sędziów.
Mecz ZAKSY z Delectą pokazał, że obie drużyny mają jeszcze nad czym pracować, ale był również przedsmakiem tego co będzie się działo w lidze. Emocjonujące, zacięte i stojące na wysokim poziomie spotkania powinny w tym sezonie stać się regułą. - Na pewno stać nas na dużo więcej. To nie była wielka gra, bo trudno jej teraz oczekiwać - mówił Kuba Jarosz, który trenował z zespołem tylko trzy dni. Wtórował mu, były gracz kędzierzynian, a dziś zawodnik Delecty, Wojciech Serafin. - Wciąż się zgrywamy. Z dnia na dzień, będzie to wyglądało lepiej - mówił. Zadowolony ze swojej gry, a także formy drużyny, był za to atakujący Jadaru Radom Robert Prygiel. - Dyspozycja jest coraz lepsza i z tego się bardzo cieszę. Teraz najważniejsze by utrzymać ją do rozpoczęcia ligi - powiedział doświadczony radomianin.
Pierwsze miejsce w zdzieszowickim turnieju zajęła ostatecznie drużyna SCC Berlin, która wygrała wszystkie mecze. O sukcesie zadecydował bezpośredni pojedynek trzeciej drużyny Niemiec z ZAKSĄ. I właśnie w niedzielę okazało się, że trenerzy kędzierzynian, nic nie przesadzili mówiąc o szkoleniowym charakterze zawodów. W meczu "o wszystko" Krzysztof Stelmach odesłał do kwadratu: Ruciaka, Jarosza, kapitana trójkolorowych Roberta Szczerbaniuka i bardzo doorze grającego wcześniej, silnego jak tur, Terence`a Martina. Rywale, którzy zaczynają ligowe rozgrywki już w najbliższą sobotę wygrali dość gładko 3:0, a trener ZAKSY, nie wpuścił nawet na minutę swoich podstawowych zawodników. Ci jednak też nie próżnowali. Co chwilę z boku boiska wykonywali serie "brzuszków" i mocno eksploatowali gumy do rozciągania?
Turniej w Zdzieszowicach toczył się w fantastycznej atmosferze co potwierdzali na każdym kroku zawodnicy, trenerzy i zaproszeni goście. Rywalizację sportową wygrał zespól SCC Berlin, drugi był Jadar Radom, a trzecie miejsce zajęła ZAKSA, ale prawdę powiedziawszy najwięcej skorzystają niepełnosprawne dzieci ze Szkoły Podstawowej Nr.3, ponieważ dochód z trzydniowych zawodów zostanie przeznaczony na dokończenie budowy kompleksu sportowo-rehabilitacyjnego.
Na zakończenie rywalizacji organizatorzy wybrali najlepszych zawodników turnieju. Najlepszym środkowym okazał się Jurij Gładyr z ZAKSY, a najlepszym przyjmującym jego kolega z drużyny, mistrz Europy, Michał Ruciak. Puchar dla MVP turnieju pojechał do Berlina i zabrał go ze sobą, przyjmujący SCC, reprezentant Holandii Allan Van de Loo. Jego kolega z drużyny Martin Krystof został uznany najlepszym libero, a Igor Judin z Jastrzębskiego Węgla otrzymał nagrodę dla najlepiej zagrywającego.
- Zajęliśmy co prawda ostatnie miejsce, ale nie rozpaczamy. Nie graliśmy w najsilniejszym składzie, a po kontuzji naszego libero, musiałem zająć jego miejsce. Nasz cel na nadchodzący sezon nie uległ jednak zmianie, Chcemy w tym roku zdobyć tytuł mistrza Niemiec - mówił po ostatnim meczu Eugen Bakumovski, który chyba jeszcze nigdy wcześniej nie rozdawał tylu autografów co w Zdzieszowicach. - To bardzo przyjemne. Zresztą cała impreza była doskonale przygotowana. Jeśli tylko nas zaproszą to przyjedziemy za rok. Może jako mistrzowie kraju? - śmiał się sympatyczny zawodnik.
Zadowolony był również Kazimierz Pietrzyk - Michał Ruciak i Kuba Jarosz pokazali że nic nie stracili z mistrzowskiej formy. Jeśli miałbym porównać naszą grę na turnieju w Krośnie i w Zdzieszowicach, to po prostu niebo, a ziemia - ocenił prezes ZAKSY. Teraz mamy dwa tygodnie na spokojne treningi i powinno być jeszcze lepiej. W najbliższą środę zagramy sparing w Ostrawie z tamtejszym VK DHL (czwarta drużyna ligi czeskiej – przyp. red), a w niedzielę czeka chłopaków ostatni sparing z Jastrzębskim Węglem - poinformował Pietrzyk.
Później kędzierzynianie będą już szlifować formę na inauguracyjny mecz PlusLigi z bydgoską Delectą. W Zdzieszowicach wygrała ZAKSA, ale liga to zupełnie inna bajka.