Memoriał Wagnera: Serbowie i Irańczycy zafundowali mnóstwo zwrotów akcji. Zadecydował tie-break

WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: reprezentacja Serbii
WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: reprezentacja Serbii

Piątkowe starcie w Memoriale Huberta Jerzego Wagnera między Serbami a Irańczykami obfitowało w emocje. Ostatecznie ekipa z Europy wygrała 3:2, a w sobotę zmierzy się z Polską.

Dwaj czwartkowi przegrani rozpoczęli zmagania w piątek w Memoriale Huberta Jerzego Wagnera. Dzień wcześniej Serbowie ulegli Argentyńczykom 1:3, a Irańczycy nie ugrali seta z gospodarzami turnieju.

To Serbowie zaczęli spotkanie zdecydowanie lepiej dzięki presji w polu serwisowym. Irańczycy otrząsnęli się jednak z marazmu, zaczęli prezentować się coraz skuteczniej i najpierw odrobili straty, a później minimalnie odskoczyli. Sytuacja jednak znów się zmieniała, a to sprawą dobrych zagrywek Vuka Todorovicia. Ekipa z Bałkanów poszła za ciosem i po ataku oraz bloku Marko Ivovicia wygrywała już 20:15. Ekipa Igora Kolakovicia bez większych problemów utrzymała przewagę i zapisała na swoim koncie zwycięstwo w premierowej partii.

Po wyrównanym początku drugiego seta Irańczycy zaczęli odjeżdżać, dzięki skutecznej grze w polu serwisowym oraz bloku (12:8). Serbowie jednak zaczęli świetnie bronić, wykorzystywali swoje kontry, a po asie Dusana Petkovicia na tablicy wyników widniał remis. Ekipa z Azji odpowiedziała jednak kilkoma "czapami", dzięki czemu wróciła na prowadzenie (18:14). Nie oddali już go do końca seta, którego zakończył atakiem Vadi.

ZOBACZ WIDEO: Na ten dzień czekaliśmy. Tylko spójrz, co zrobiła Anita Włodarczyk

Trzecia odsłona dla Iranu rozpoczęła się jak marzenie. Rywale nie kończyli swoich ataków, a im wychodziło wszystko, dzięki czemu wygrywali 9:5. Serbowie jednak zerwali się do walki, dołożyli w polu serwisowym i doprowadzili do remisu. Zmiany niewiele wniosły do gry Iranu, ekipa z Europy szła za ciosem i odskoczyła nawet na trzy punkty. Ekipa z Azji wprawdzie złapała kontakt, ale punktowa zagrywka Srećko Lisinacia wyjaśniła wszystko. Set zamknął blokiem Petar Krsmanović.

Serbowie świetnie zainaugurowali czwartego seta dzięki błędom rywali (3:0). Dusan Petković nie mógł się jednak przebić na prawym skrzydle i bloki Persów dały im pięciopunktową serię. Ekipa z Europy miała coraz większe problemy w przyjęciu, a ich rywale to bezlitośnie wykorzystywali. Efektowna "czapa" Jelveha dała Irańczykom pokaźną zaliczkę (13:9). Podopieczni Kolakovicia rzucili się do walki, zaczęli bronić, a Petković kończyć ataki. Wyrównali, a także mieli piłkę meczową. Nie wykorzystali jej jednak, a w końcówce popełnili sporo błędów. Irańczycy zakończyli partię skutecznym blokiem.

Początek decydującej odsłony był bardzo wyrównany, zespoły wymieniały się prowadzeniem, ale żaden z nich nie mógł zbudować trwałej przewagi. Zmieniło się to po asie Vuka Todorovicia (8:6). Blokiem oraz dwoma atakami popisał się Nemanja Petrić, a przewaga zespołu z Bałkanów wzrosła do pięciu punktów. Spotkanie zakończył autowy atak Amina.

Iran - Serbia 2:3 (21:25, 25:20, 20:25, 26:24, 10:15)

Iran: Jelveh, Milad, Toukhteh, Esfandiar, Amin, Vadi, Hazratpour (libero) oraz Manavinezhad, Mojarad, Karimi, Sharifi

Serbia: Petrić, Krsmanović, Ivović, Lisinac, Todorović, Petković, Peković (libero)

Czytaj więcej:
Grbić zdradza kulisy spotkania z Leonem
Wielki dylemat Nikoli Grbicia. Na kogo postawi w mistrzostwach świata?

Komentarze (0)