Trzeci mecz z rzędu reprezentacja Polski zakończyła w pięciu setach. - Dużo tych tie-breaków w ostatnim czasie - zwraca uwagę Waldemar Wspaniały. Wtorkowe starcie dostarczyło niesamowitych emocji i dramaturgii. - To była uciecha dla publiczności - twierdzi były selekcjoner.
Kibice, tak jak to ma zawsze miejsce, we wspaniały sposób dopingowali podopiecznych Stephane'a Antigi i Philippe'a Blaina. - Publiczność bardzo pomogła zawodnikom, na pewno czuli tę atmosferę i wsparcie. Jednak chłopcy przede wszystkim sami, na parkiecie, pokazali siłę i olbrzymią wolę walki - podkreśla ekspert portalu SportoweFakty.pl.
[ad=rectangle]
Szkoleniowiec, który prowadził biało-czerwonych w latach 2001-2003, zwycięstwo z Brazylią postrzega jako swego rodzaju zaskoczenie. - Na pewno jest to mała niespodzianka, ponieważ nie byliśmy faworytami tego spotkania - przyznaje. Wydawało się, iż po bardzo gładko przegranym trzecim secie, w czwartym Canarinhos pójdą za ciosem i wygrają za trzy punkty. Po raz kolejny jednak gospodarze mistrzostw świata pokazali niesamowity charakter i niezwykłą odporność psychiczną. - Zostaliśmy zbici w trzecim secie i nie zapowiadało to niczego dobrego. Potrafiliśmy jednak odbudować się w czwartej partii, za co wielkie ukłony w stronę zawodników i całego sztabu - mówi Wspaniały.
W piątej odsłonie Polacy wygrywali już kilkoma punktami. - Prowadziliśmy 7:2 i zwycięstwo mieliśmy na wyciągnięcie ręki. Potem rywale jednak odrobili straty i mało brakowało, a byśmy przegrali to spotkanie. Brazylia miała nawet piłkę meczową - przypomina nasz rozmówca.
Wielu obserwatorów i ekspertów zwraca uwagę na to, że decydująca dla końcowego rezultatu wtorkowego spotkania była odporność psychiczna biało-czerwonych. - Już wcześniej, w którymś z wywiadów powiedziałem, że z Brazylią trzeba grać równo przez cały mecz i nie dać jej się rozhulać. W pewnym momencie ta drużyna "pękła" - stwierdza były trener między innymi Mostostalu Kędzierzyn-Koźle.
W trakcie pojedynku doszło do ostrych dyskusji pod siatką pomiędzy Michałem Kubiakiem a brazylijskimi zawodnikami. - Południowy temperament przeciwników dał o sobie znać, ale trzeba również przyznać, że czerwona kartka dla Michała była jak najbardziej zasłużona. Sytuacja była nerwowa, zresztą już po losowaniu Bernardo Rezende miał pretensje, nie wiem czy uzasadnione, o to, że jego drużyna nie gra we wtorek i czwartek, tylko dzień po dniu - komentuje Wspaniały.
W czwartek Polaków czeka mecz z Rosjanami. Czy po wtorkowym triumfie można coraz głośniej mówić o tym, że biało-czerwonych stać na zdobycie medalu? - Najważniejsze będzie najbliższe spotkanie, to podkreślają na każdym kroku zawodnicy, i ja się pod tym podpisuję i mówię tak samo. Byłem kiedyś trenerem i doskonale wiem, że takie podejście jest najlepsze na każdej imprezie, tym bardziej na tak trudnym turnieju - kończy były selekcjoner.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)