Drużynie Bernardo Rezende zdarzają się na tych mistrzostwach słabsze spotkania i starcie z Kanadą było jednym z nich. Kanarkowi momentami zmagali się nie tylko z rywalem, ale i własną niemocą, a koronnym przykładem był rażąco nieskuteczny w ataku Wallace De Souza (jedynie 4 punkty w tym elemencie). Jednak gracz Sady Cruizero nadrabiał grą w bloku, co pozwoliło mu udobruchać szkoleniowca i pozostać na parkiecie. Na wyróżnienie zasługuje ofensywna skuteczność Lucasa Saatkampa i nie najgorsza postawa Ricardo Lucarellego, odciążonego w przyjęciu przez Murilo Endresa i Mario Juniora.
Siatkarze z Kraju Klonowego Liścia nie byli wyraźnie gorsi w statystykach od rywali, a liczba własnych błędów (23:22 na niekorzyść Kanady) nie pozwala nawet przypuszczać, że zespół Glenna Hoaga poddał mecz bez walki. Zaważyły detale i wsparcie drużyny: o ile słabiej grający niż zwykle reprezentanci Brazylii mogli liczyć na pomoc kolegów, o tyle tego komfortu nie miał Gavin Schmitt, który był tak naprawdę jedyną bronią Kanadyjczyków przygotowaną na starcie z mistrzami świata.